Zamiast BIO

Muzyką przeróżną zafascynowany od wielu lat. To znaczy od momentu, gdy nauczył się słuchać jej świadomie i odnajdywać w niej Ważne Sprawy. W różnych konstelacjach grał muzykę pop, bluesa, ożywczy funk, piosenkę kabaretową i poetycką, by dojść do etapu spokojnych, nostalgicznych, a czasem intymnych ballad. Przez ostatnie lata skupia się właśnie na solowych występach, prezentując autorski repertuar w ascetycznych aranżacjach. Większość piosenek dotyka tematów morskich i żeglarskich. Ale autor traktuje to jako pretekst i punkt wyjścia do uniwersalnych rozważań o człowieku – jego potrzebach, pragnieniach, kawałkach szczęścia i momentach zwątpienia. Konkursy i nagrody: • Przegląd Piosenki Żeglarskiej Forpik - I miejsce (1992), • VIII Szantaklaus Poznań 2013 - II miejsce, • Konkurs Piosenki Żeglarskiej EtnoFestiwal Olandia 2014 - I miejsce, • IX Szantaklaus Poznań 2014 - wyróżnienie, • XXXV Shanties Kraków 2016 - nominacja do udziału w Festiwalu, • XXXII Festiwal Piosenki Żeglarskiej Kopyść 2016, Białystok: III nagroda, • XIX Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy 2016 - II miejsce, • XXXVI Rafa Radom 2016 - nagroda specjalna, • XXXIII Kopyść Białystok 2017 - wyróżnienie, • Szanty nad Zalewem (Tolkmicko) 2017 - II miejsce, • Szanty pod Żurawiem 2017 - II miejsce, • Szanty pod Żurawiem 2018 - Grand Prix, XXXVIII Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej SHANTIES 2019 w Krakowie - Nagroda im. Moniki Szwai za najlepszy tekst piosenki premierowej.

czwartek, 20 grudnia 2012

Michał Witkowski w kropce. Czyli: (nie)przezorność (nie)popłaca.

Informacja o tym, że ważą się losy wydawnictwa Weltbild Polska vel Świat Książki pojawiła się dość nagle na łamach prasy i dość szybko z nich zniknęła. Zainteresowała branżę, wyraźnie podniecając inne koncerny medialne szukające w kryzysie swojej drogi (np. Agorę). Natomiast czytelników jakoś specjalnie ten news (przecież to okres przedświąteczny i w dodatku zbliżający się koniec świata) nie poruszył.
Mnie też by nie poruszył, gdyby nie komentarz Michała Witkowskiego, tyleż odważnego obyczajowo, co zdolnego, pisarza...

czwartek, 13 grudnia 2012

Vertez, Madzia i Chudy... Sierakowski nie ma szans

Internet rodzi gwiazdy. Ale nie mam na myśli gwiazd sztucznie i wspólnie wykreowanych przez tradycyjne media i plotkarskie portale, czyli całej rzeszy mniej lub bardziej opasłych celebrytek czy mniej lub bardziej zniewieściałych celebrytów. Mam na myśli gwiazdy niszowe, które zdobywają ogromną popularność w dziedzinach innym kompletnie nieznanych. Znacie takich ludzi jak Vertez, Madzia i Chudy? Nie znacie, ja też nie znam, ale dla mojego 6-letniego syna to medialni bohaterowie.

wtorek, 27 listopada 2012

Reklama antyreklamą. MacLife kontra Apple


Serwisy społecznościowe, z racji swojej bliskości emocjonalnej, są świetnym nośnikiem treści marketingowych, jeżeli tylko chodzi o marketing "seksownych" marek. Nie ma co liczyć na skuteczność fanpejdża producenta zagęszczarek, rur kanalizacyjnych, większości banków, Archiwum Państwowego, kancelarii adwokackiej czy zakładu pogrzebowego.

Nie to miejsce, choć produkty i usługi - bez wątpienia niezbędne.
Za to jako medium dostarczające pozytywnych emocji miłośnikom modnych gadżetów, fajnej odzieży czy używek, wydaje się być wymarzone.

Na pytanie o "najbardziej seksowną markę gadżeciarzy" większość z nas bez chwili zastanowienia odpowie - oczywiście Apple. No dobrze, ale jaki efekt osiągają promujący się na Facebooku serwisanci urządzeń tego słynnego i modnego producenta? Sprawdźmy.

środa, 21 listopada 2012

Sznurek, druciki i bateryjki. Porażka wizerunkowa ABW i żółta kartka dla świata polityki

Oj, to się nasze wspaniałe służby spisały. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ujęła Brunona K., zdaniem prowadzących sprawę - przygotowującego się do wielkiego zamachu bombowego na przedstawicieli władz. Już ze szczątkowych informacji wynika, że ABW mogła mieć rację i prewencyjne działanie było uzasadnione. Ale jednocześnie ta sama ABW, wraz z prokuraturą, poniosła sromotną wizerunkową klęskę.

sobota, 17 listopada 2012

Vendée Globe. Jakby płynęli za oknem

Jedna z najsłynniejszych współczesnych imprez żeglarskich - na pewno w Europie. Okołoziemskie regaty dużych jachtów, najeżonych kosmicznymi technologiami, ale obsługiwanych przez samotnych żeglarzy. Wygra jeden, ale i tak sukcesem będzie już samo ukończenie wyścigu. Bo trudne oceaniczne warunki, zmęczenie, awarie, a przede wszystkim - ekstremalna regatowa jazda to życiowa próba dla doświadczonych bądź co bądź zawodników. Już - ledwie kilka dni od startu - odpadło kilku (kolizje z pływającymi śmieciami, zderzenia z kutrami, złamany maszt). Nasz Zbigniew "Gutek" Gutkowski na razie płynie, zmagając się z awariami elektroniki.
Ale warto przyjrzeć się temu przedsięwzięciu nie tylko dlatego, że uczestniczy w nim Polak. Na tym przykładzie można uczyć studentów - jak zaprząc nowoczesne technologie do celów informacyjnych. Zrobione jest to fe-no-me-nal-nie.


sobota, 10 listopada 2012

Druzgocący mandat. Znów straż miejska

Odezwała się do mnie straż miejska z Głogowa. Mandat. Tam, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 10 km/h, pędziłem... 150 km/h. To oznacza 11 pkt.

Trzy wątpliwości:
- nigdy nie byłem w Głogowie,
- moja Skoda, żeby rozpędzić się do 150 km/h, potrzebuje dwóch kilometrów autostrady,
- czy straże miejskie muszą nachodzić mnie również w nocnych koszmarach?

piątek, 9 listopada 2012

Dlaczego jestem taki drogi? bo TANIEJ SPRZEDAJĄ TYLKO BANKRUCI

Pod drzwiami biura znalazłem ulotkę. Prymitywną graficznie, z żenująco prostackim kalendarzem na 2013 na odwrocie, słowem - dzielnicowy standard. Chociaż pewnie i tak nie potrzeba ładniej, bo to reklama sprzedawcy i serwisanta kas fiskalnych. Dla lokalnych właścicieli sklepów i punktów usługowych liczy się niezawodność kasy, sprawność serwisu, duży interwał między obowiązkowymi przeglądami i uwolnienie od kontaktów ze skarbówką ("Oferujemy reprezentowanie podatnika w urzędzie skarbowym i załatwienie wszystkich formalności"). Czy liczy się również cena? Z pewnością. Ale drobny przedsiębiorca odważnie informuje innych drobnych przedsiębiorców, że ceny ma takie, jakie ma, a "taniej sprzedają tylko bankruci".


środa, 7 listopada 2012

Prawy prosty. Prosty komunikacyjnie

W branżowym piśmie wydrukowano fachową opinię znajomego. Szefa marketingu pewnej wielkiej, znanej większości Polaków, firmy.

Opinia dotyczy celów komunikacyjnych przy planowaniu kampanii. Cytuję:

"Inspirujemy się naszym DNA marki oraz uwzględniamy kontekstowo istotne dla przedmiotu kampanii emocje. Największym wyzwaniem jest łączenie celów komunikacyjnych z operacyjnymi. Pracujemy na angażujący, kreatywny brand, optymalizując jednocześnie kampanie pod kątem wykorzystywanych mediów i wsparcia sprzedaży. Komunikacja powinna być zrozumiała i prosta w przekazie."

Chłopie, osiągnąłeś swój cel. Twój komunikat jest zrozumiały. Dla kogoś na pewno...

wtorek, 6 listopada 2012

Centrum Kultury Zamek. Jaskółka (?) przyleciała jesienią


Za ten odważny krok szefowie (jury? komisja konkursowa? rada programowa?) poznańskiego Centrum Kultury Zamek powinni dostać medal. Ogłosili właśnie zmianę identyfikacji wizualnej tej samorządowej instytucji. O gustach się nie dyskutuje, dlatego nie będę uczestniczył w debacie czy to ładne, czy nieładne, czy można było inaczej poprowadzić te kreski albo inaczej zagrać typograficznie itd.

Ważne jest co innego - to kolejny znak czasu. 

Znak przełamywania potwornie prymitywnej i odtwórczej stylizacji na wiek XVII, XVIII i XIX - w mieście, które ma ambicję bycia stolicą polskiego designu.

poniedziałek, 29 października 2012

"Na głowę sypano mi tam popiół, a obiecano mi opium..." Lao Che o religii (między innymi)

Posypały się dobre płyty. Z pełną odpowiedzialnością mówię - to udany rok. Przynajmniej dla mnie. Maja Kleszcz z inteligentnym solowym albumem, młode chłopaki z Mama Selita z rockowo-funkowo-rapową energią, a teraz jesienne oldskulowe T.Love, precyzyjna w zdrapywaniu strupów na popową-depresyjną modłę Maria Peszek, a przede wszystkim - Lao Che.



Oj, jaka to dobra płyta. Albo muzycy włożyli w jej przygotowanie tytaniczną pracę, albo są genialni, albo jedno i drugie. Tych kilka piosenek naprawdę robi wrażenie. Ogromne.

czwartek, 25 października 2012

Muniek buntownik. Old is Gold, a Facebooka należy pier....ić


Brzmienie głosu Zygmunta Staszczyka nigdy mnie nie przekonywało. Ani w "starym" T.Love, ani w miejskofolkowym bandzie Szwagierkolaska. Co więcej - nigdy mnie nie przekonywały teksty piosenek, z małymi wyjątkami. Jednocześnie - zawsze ceniłem T.Love za sceniczną prawdę i niestępione pazury.
Właściwie nic się nie zmieniło. Nadal irytuje mnie "śpiewający" Muniek, nadal kręcę głową nad nieporadnymi tekstami, nadal bujam się przed sceną (ostatnio na poznańskim koncercie "Męskiej muzyki").


Ale nowa płyta T.Love zaskoczyła mnie. Bardzo pozytywnie. Co więcej - spodobała mi się już podczas pierwszego przesłuchania.

czwartek, 18 października 2012

Głos w Gazecie. Szykuje się fuzja???

Wszystkiego mógłbym się spodziewać, ale nie tego, że poznańska Gazeta Wyborcza będzie odwoływała się do publikacji zamieszczonej w konkurencyjnym Głosie Wielkopolskim. Co więcej - nie tylko odwoływała się, ale wręcz zachęcała do lektury, a nawet (z punktu widzenia polityki internetowej to ZGROZA) linkowała ten tekst. Szoku doznałem dzisiaj, 18 października 2012, rano.

O co chodzi??? Czuję się kompletnie wygłupiony. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Gazeta reklamuje Głos tylko dlatego, że któryś z redaktorów uznał temat poruszony przez redakcję z ul. Grunwaldzkiej za ważny w społecznym dialogu albo spełnił prośbę zaprzyjaźnionego odpowiednika z redakcji Głosu.

Przecież inspirowanie WŁASNYCH dyskusji poświęconych miastu dotąd było jedną z silniejszych stron poznańskiej Wyborczej. Dlaczego podczepia się teraz pod inicjatywę rywala?

poniedziałek, 15 października 2012

Dwadzieścia tysięcy. Owłosiony tyłek złotej rączki

Szanowni,

za nami 20 tysięcy rzutów okiem na tych kilka, mniej lub bardziej sensownych słów. Bardzo dziękuję i proszę o więcej. Każdy sygnał ze strony Czytelnika jest dla mnie świętem. Czasem świętowanie jest intensywniejsze, kiedy indziej - leniwe. Ale zawsze - bardzo miłe i motywujące.

Grafomania, próżność, ekshibicjonizm, potrzeba publicystycznego wyżycia się, popisówa - nieważne. Lubię to robić i cieszę się, że komuś chce się czytać.

A dla wytrwałych - bonus. Kliknijcie po więcej...

niedziela, 14 października 2012

Fajna tragedia. Piękny tytuł

Obiecywałem sobie, że nie będę się czepiał Gazety Wyborczej ani portalu gazeta.pl (znajomy dziennikarz koncernu twierdzi, że to oddzielne byty). Ale naprawdę trudno mi przejść nad tym do porządku dziennego.

Wiem, że w interesie każdego wydawcy jest, by tytuł artykułu przyciągał czytelników jak najskuteczniej. Czasem bawił, niekiedy przerażał, w każdym razie - intrygował. 

Tytuł "Ojciec pociął syna piłą mechaniczną" przeraża. Wyobraźnia podpowiada obraz szaleńca bezczeszczącego zwłoki swoich bliskich za pomocą tego narzędzia. Scena jak z horroru. Tylko że gorzej, bo naprawdę. Tuż obok.

czwartek, 11 października 2012

Jerzy Urban. Znów wygrywa


To chyba jedyny dinozaur komuny, który w nowych czasach nawet nie spróbował się nawrócić. Dla niego solidaruchy pozostały solidaruchami, wrogi kler pozostał wrogim klerem. Jedynie kapitalizm nagle  zaczął być naturalnym środowiskiem. Jerzy Urban odnalazł się w nim doskonale. Tygodnik NIE zręcznie przejął całkiem sporą rzeszę nie tylko pokomunistycznych sierot, ale i zawiedzionych, którzy liczyli na "coś innego". A teraz znienawidzony medialny symbol reżimu rozpoczyna kolejną kampanię.

Wygra. Czy nam się to podoba, czy nie. Tradycyjne media się obudziły. Dziwię się, że dopiero teraz.

środa, 3 października 2012

Franz Maurer celnie strzela. Bogusław Linda w reklamie Geriavitu


Brudny Harry polskiej kinematografii, wrażliwy ubek mówiący "sprawdzam" nowej Polsce, aktor specjalizujący się w graniu brutalnych i tragicznych postaci czerpiących wprost z kanonu romantycznego, reklamuje suplement diety dostarczający organizmowi starszej osoby dodatkowych zasobów ożywiających składników. W domyśle - coś dla babć i dziadków. Czy to, co zrobił dla pieniędzy aktor Bogusław Linda, jest obciachem?

Nie, to jeden z najskuteczniejszych strzałów marketingowych ostatnich lat. Brawo!


niedziela, 23 września 2012

Ślub rokuuuuuu, czyli przaśne jet set

Aleksandra Kwaśniewska i Kuba Badach wzięli ślub. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Powiem więcej - nie mogłem się doczekać. Z drżeniem serca myślałem o tym, czy ceremonia zaślubin faceta (który w życiu osiągnął to, że stał się jednym z lepszych polskich piosenkarzy) i dziewczyny (która w życiu osiągnęła, hmmm, w sumie nie wiem, ale na pewno osiągnęła BARDZO DUŻO) będzie odpowiednio reprezentacyjna. Czy dopiszą goście, czy kreacje ślubne będą wystarczająco prestiżowe, czy kwoty przeznaczone na przygotowania i przyjęcie będą odpowiednio wysokie? Uff, udało się.

sobota, 15 września 2012

Wyzwanie. To lubimy

Wielka firma. Bardzo silna pozycja w branży - bezdyskusyjna krajowa czołówka. Duże zatrudnienie. Potężne inwestycje. Wielomilionowe obroty. Kompetentny, a jednocześnie normalny zespół managerski. A przede wszystkim - na czele Wizjoner, za którym wcale niełatwo nadążyć.

Startuję. Butikowe, kameralne Zoom Media dla tej wielkiej firmy zaczyna realizować bardzo istotny z punktu widzenia tego biznesu projekt. Są pierwsze fajne efekty...

Takie chwile dają wielki zastrzyk energii. Jesienią jak znalazł :)

sobota, 1 września 2012

Donald Tusk - przekleństwo. O polityce okiem nieznawcy

Unikam polityki. Nie lubię jej (ściślej - gesty i słowa jej przedstawicieli napawają mnie zwykle obrzydzeniem (niezależnie od reprezentowanej opcji). Nie znam się na niej. Nawet nie chcę znać plotek, które postępowanie pana X albo Y, zdaniem przeciwników politycznych, stawiają w zupełnie innym świetle.
Zaciekawiło mnie tylko typowo PR-owskie sformułowanie "rząd Donalda Tuska".

środa, 29 sierpnia 2012

Takich Niemców nie lubimy. Takich Niemców się boimy.

Notka na okładce zapowiadała coś ciekawego. Zakazana strefa na pograniczu ukraińsko-białoruskim, miejsce największej katastrofy jądrowej w historii globu, musi budzić zainteresowanie. A ktoś, kto pamięta ówczesną panikę, która ogarnęła praktycznie całą Europę, nie może obok przejść obojętnie. Jak się tam żyje, jakie ślady w psychice tambylców zostawiły wydarzenia z 1986 roku, co z napromieniowanymi dziesiątkami kilometrów kwadratowych mają zamiar zrobić rządy obu krajów?

No to zaczynamy. Niestety, z każdą przewróconą stroną rośnie zaskoczenie. I przekonanie - całe szczęście, że nie wszyscy Niemcy tacy są.


sobota, 18 sierpnia 2012

Jarmark. Prawdziwy

No jasne, że lepiej jest tam, gdzie nas nie ma, gdzie nie mieszkamy. Że chleb z innej piekarni bardziej chrupiący, deser na talerzyku u sąsiada z sąsiedniego stolika - słodszy, niemiecki proszek do prania skuteczniej pierze i ładniej pachnie, a w Gdańsku... to dopiero mają jarmark.

No ale co zrobić, jeżeli ONI faktycznie mają fajniejszy jarmark?
Co prawda starówka też (jak większość starówek) - podrabiana, facet od nożyków do warzyw ten sam, a dziewczę kuszące nieletnich karabinem maszynowym na bańki mydlane - równie zblazowane.
Ale ta Motława, ten wiatr od morza, fajne kaszubskie stroje na prawdziwych regionalnych stoiskach i... zdecydowanie ciekawsi buskerzy.

Zazdroszczę.

piątek, 17 sierpnia 2012

Notatki z absurdalnego hotelu. Wariat normalniejszy od normalnych

Jest coś fajniejszego od znalezienia - zupełnie przez przypadek - czegoś tyle dobrego co ciekawego? Nie jest.

Niepozorna okładka niedługiej książeczki Czecha Jaroslava Rudiša "Grandhotel" nie rzucała się w oczy na półce. Albo inaczej - przyciągnęła uwagę właśnie taką skromnością i brakiem nadęcia. A z tym przecież kojarzą nam się Czesi, prawda?

Nie zawiedziesz się Drogi Czytelniku. Opowieść, tylko pozornie składająca się z luźnych wątków, łączy się w mozaikę bardzo sugestywnie pokazującą nam prawdę o sąsiadach z południa. A przy okazji - prawdę o nas samych.

wtorek, 24 lipca 2012

Zrób to sam. I ruszaj w świat

Wielką frajdę daje zawsze poznanie kogoś, kto ma w oczach pasję. A jeżeli potrafi o tej pasji pasjonująco opowiadać - jest fantastycznie.

Poznałem Rafała. Z wykształcenia jest mechanikiem, z pasji - konstruktorem. 

Jeden z jego znajomych przyjechał kiedyś pochwalić się kupionym okazyjnie rowerem typu "chopper". Zbiegiem okoliczności, akurat podczas tej wizyty, rower się dość poważnie zepsuł. Znajomy był nerwowy, zirytował się i odsprzedał zepsuty pojazd Rafałowi. Warto zobaczyć, jaki był ciąg dalszy ;))


Budowa tego pojazdu pochłonęła niecałe 2000 złotych i kilka miesięcy pracy: prób, poprawek, testów.
Faaaajni są tacy ludzie...

poniedziałek, 23 lipca 2012

Miło postrzelać. To takie kulturalne...

Najpierw zagadka. Którego z polskich wydawców dotyczy poniższa notka (zaczerpnięta ze strony internetowej)?

... to nowoczesne wydawnictwo, którego oferta jest skierowana do czytelników poszukujących zarówno kanonu współczesnej literatury, jak i ważkich tekstów z filozofii i religii, a także biografii i pasjonujących opracowań historii XX wieku. Do grona naszych autorów należą między innymi: Mario Vargas Llosa, Zadie Smith, Paul Auster, J.M.Coetzee, Paweł Huelle, Wiesław Myśliwski, Norman Davies, Ryszard Kapuściński, Wojciech Jagielski, ks. Józef Tischner, Szymon Hołownia, Marek Krajewski, Wojciech Mann.
(...)
Misją ..... jest zaspokojenie potrzeb wymagających, ciekawych świata czytelników. To dla niech kreujemy wydarzenia, uczestniczymy w ważkich dyskusjach, współtworzymy zakrojone na ogólnopolską skalę akcje kulturalne. (...) źródłem naszej największej satysfakcji są dziesiątki tysięcy sprzedanych egzemplarzy książek ważnych i ambitnych, które pozwalają lepiej zrozumieć współczesność i odnaleźć się w szerokim kontekście kulturowym. 

Wydawnictwo Znak. Przyznam, dotąd kojarzyło mi się z pozycjami pasującymi do tego opisu. Chyba, nie nie chyba, na pewno - zmienię ten pogląd. Wydawnictwo Znak wydało bowiem książkę pt. "Snajper", czyli opowieści amerykańskiego mistrza karabinu, który, hmmm, unieszkodliwił 160 "celów"/"obiektów".

środa, 18 lipca 2012

Może zapłacę. Ale na pewno nie każdemu

Stało się. Koniec darmowego internetu. Nie będzie informacji za free, nie będzie swobodnego dostępu do publicystyki. Nie powiesz już "nie kupuję gazet", wystarczy mi poranny rzut oka na monitor albo wyświetlacz komórki. Doniesienia o systemie płatności PIANO, który (głównie na skutek skali, czyli ilości objętych nim internetowych serwisów) wprowadzi na polski rynek zwyczaj płacenia za wartościowe treści, wywołały prawdziwą burzę.


wtorek, 17 lipca 2012

Pan Marek. Uniesiony przez Kwejka

Pamiętacie Pana Marka? Być może. Bezdomny, który opowiedział mi do kamery w minutę i 52 sekundy swoją historię życia, nagle stał się szalenie popularny (to znaczy video z nim) jakoś w grudniu, po kilku miesiącach od wstawienia na YouTube. Pisałem o tym tu: http://paluszkiewicz.blogspot.com/search?q=pan+marek

Na kilka miesięcy sprawa przycichła, by znów, właśnie teraz, wybuchnąć na nowo.

czwartek, 28 czerwca 2012

Bal szóstoklasistów. Wspaniała młodzież

Skoro absolwenci szkół średnich oraz uczelni mogą mieć swoje bale, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby balowali również kończący podstawówkę szóstoklasiści. Za moment będą kotami w swoich gimnazjach, ale wcześniej - jeszcze pokażą się w starej szkole, na dyskotece, szumnie nazwanej Balem Szóstoklasistów. Z sukniami, fryzurami i... polonezem inicjującym 4-godzinną zabawę.

sobota, 23 czerwca 2012

Motocyklem. Kochamy winkle

(uwaga, ten post przeznaczony jest głównie dla tych, którzy nie wiedzą, czym naprawdę żyją motocykliści)

Wysokie góry, a ściślej - pokręcone do granic przyzwoitości alpejskie górskie szosy, z bardzo dobrym asfaltem i zapierającym dech w piersiach widokiem, są celem pielgrzymek setek motocyklistów z całej Europy, przede wszystkim - z Niemiec. Przyjeżdżają sobie, żeby... po prostu pojeździć po tzw. winklach, czyli poskładać się w zakręty i powarczeć na alpejskich "agrafkach".

piątek, 22 czerwca 2012

Motocyklem. Komuna w nas tkwi

Ruszyłem na wycieczkę motocyklem. Taką małą, kilkudniową, do Włoch i z powrotem. I przejazd przez kilka (znów nie tak wiele) krajów daje wyobrażenie - jak ogromne są różnice w mentalności.
Nawet nie chodzi o kosmiczną różnicę między południowym, pogodnym "n'dziorno" a ponurym, spodełba polskim "..bry". Bo to akurat moglibyśmy wyjaśnić klimatem - radosnym słońcem i depresyjną słotą i zimnem. Chodzi o co innego.

wtorek, 22 maja 2012

Policyjny mistrz. Mistrz bluzgania

Policjanci mają ciężką pracę. Od zawsze narzekają na nadmiar papierów, których wypełnianie skutecznie utrudnia im ściganie przestępców. Papiery kiedyś wypełniało się ręcznie, potem - maszynowo, teraz - komputerowo (tak, tak, nawet w policji). Szef polskich policjantów uznał więc słusznie, że należy skrócić czas pisania, żeby policjanci mieli więcej czasu na ściganie. Nie, nie wysłał swoich podwładnych na kurs szybkiego bezwzrokowego komputeropisania. Zlecił stworzenie mądrego programu komputerowego, który polską ludzką mowę przetwarza na komputerowe literki. A to oznacza, że zupełnie przez przypadek zlecił w ten sposób stworzenie największej polskiej bazy wulgaryzmów.

czwartek, 3 maja 2012

Koko. Kuku Maryli


Ani to wieś ani miejski powiew mody, ani to tradycja ani dekonstrukcja, ani to stadion ani OSP.
Ani chybi będzie hit. Cała Polska zaśpiewa koko-spoko.

Nieśmiertelna Maryla poległa. Orły padły, przegrały z kurami.
Ja też się jakoś słabo czuję.

wtorek, 1 maja 2012

Morze. O Boże...

Mieszkańcy Dolnego i Górnego Śląska, Mazowsza, Podlasia, Warmii i Mazur, Wielkopolski, Małopolski, Mazowsza, Ziemi Lubuskiej, Kaszub...
...wszyscy Polacy pławią się w majówkowym upale. Opalają siebie i karkówki (w cieniu, bo w słońcu się nie da), chłodzą się zimnym piwem, o zgrozo - nawet kąpią w rzekach i jeziorach. 
Wszyscy, tylko nie ci, którzy akurat postanowili spędzić tych kilka dni nad brzegiem Bałtyku, zwłaszcza w województwie zachodniopomorskim.

Wczesnowiosenna temperatura, silny wiatr przywiewający gdzieś z północy mroźne powietrze, do tego wprowadzające w błąd ostre, nic nie dające słońce. To już lepsza byłaby jednoznaczna ulewa...

piątek, 27 kwietnia 2012

Miasto pełne białych kresek. Kibice będą zachwyceni.

Trawa (na stadionie) musi być zielona, więc nie żałujemy grosza i po raz kolejny zmieniamy murawę na miejskim boisku w celach europejskich. Krawężniki na Starym Mieście muszą być śnieżnobiałe, więc wypuszczamy na miasto dwóch panów w pomarańczowych kamizelkach. Jeden prowadzi warczące urządzenie  dozujące białą farbę, a drugi - czymś w rodzaju pistoletu do malowania natryskowego na długim kiju - psika na miejskie krawężniki. Czyni to z dużą fantazją, rock'n'rollowym luzem i... troską tak o koła (o)mijanych samochodów, jak o estetyczny wyraz całości.

środa, 25 kwietnia 2012

Radiowe urodziny. Nieco nostalgicznie

Jakie było Radjo Poznańskie 85 lat temu? Tylko udajemy, że wiemy. Ale wspominamy, przeżywam nawet. Słowem - świętujemy...


Miła była ta uroczystość...

środa, 18 kwietnia 2012

Nienawidzę Cię! Za cokolwiek

Furorę robi słowo "hejter". Niestety, częstotliwość jego używania jest wprost proporcjonalna do (rosnącej) częstotliwości pojawiania się hejterów w życiu publicznym. Hejter - ktoś, kto nienawidzi kogoś bez uzasadnionej przyczyny, to już nie wybryk natury, to już zauważalny statystycznie element tkanki społecznej. Może wkrótce powstanie Partia Hejterów? Miałaby wielu wyborców. Wiecie, takie porozumienie poza podziałami (swoją drogą - hejterów nie brakuje również w oficjalnej i nagłaśnianej polityce, więc są dobre złego wzory).

Najświeższy przykład:
rozrywkowy portal donosi, że światowy konkurs na remix jednej z piosenek słynnej Beyonce wygrał Polak. Tak się złożyło, że to absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie, kształcony również za granicą, a prywatnie - syn znanego kompozytora muzyki filmowej. Jest zdjęcie - przystojny, stylowo, ale nie wyzywająco ubrany młody człowiek w okularach. 
Na jego korzyść przemawia to, że dotąd nie był (mimo rodzinnych powiązań) opisywany przez tabloidy, nie komentował strojów Grycanek, nie sikał na ulicy, Kuba Wojewódzki chyba też o nim nie wspominał.

Pod artykułem komentarze. W większości życzliwe gratulacje niewątpliwego sukcesu (wygrał z 4 tysiącami konkurentów), trochę damskich zachwytów i... no właśnie.
(cytuję)
"Nienawidzę ludzi w takich okularach".

A ja nienawidzę hejterów.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Motor Show. Cukierek przez szybę. Podniesioną

Nie, nie dziwię się, zupełnie. Zakładam, że tak jest w przypadku większości imprez samochodowych na całym świecie. Pewnie znikoma część publiczności to ludzie przymierzający się do konkretnego zakupu, rozważający, na jaki model wydać kwotę x. Większość to ci, którzy na wystawę przychodzą, by usiąść, dotknąć, a przynajmniej - pomarzyć.
Marzenia na poznańskich targach Motor Show były darmo, ale dostępność samochodów - umiarkowana. Szkoda...

czwartek, 29 marca 2012

Heroina, LSD, trawa. Szybko i bezproblemowo

Gazeta Wyborcza, piórem swojej poznańskiej dziennikarki, zamieściła obszerną instrukcję - jak kupić narkotyki przez internet. Nie, nie jakieś tam dopalacze. Normalne, twarde narkotyki, choćby wysokiej jakości heroinę. W porównaniu do "normalnej" ceny u dilera - za grosze. Instrukcja zawiera nie tylko opis procedury bezpiecznego nabywania (via zagraniczny bank), zamawiania i odbierania przesyłki. Nie brakuje nazwy zagranicznego portalu na którym można to załatwić oraz nazwy polskiego forum dyskusyjnego z innymi przydatnymi informacjami.

Pani Ludmiło Anannikova., staram się być grzeczny, ale tym razem nie wytrzymam - zrobiła Pani coś strasznie idiotycznego. Podobnie idiotycznie postąpił redaktor, który ten tekst puścił na główną stronę portalu GW.

środa, 28 marca 2012

Straż Miejska. Na straży porządku i prawa

Straż Miejska w Poznaniu to jedna z moich najulubieńszych instytucji, a jej funkcjonariuszy uważam za wyjątkowo kompetentnych, oddanych służbie i społeczeństwu, dających doskonały przykład wszystkim obywatelom tego miłującego porządek miasta.
Strażnicy miejscy co raz to zaskakują mnie swoimi działaniami, a ich zadowolone buzie (np. buzie byłych policjantów dorabiających sobie w SM do mundurowej wcześniejszej emerytury), utwierdzają mnie w przekonaniu, że są oni do wykonywanej pracy w pełni przekonani.
A skoro są coraz bardziej zadowoleni i służbie oddani, tym ich akcje są spektakularniejsze.

czwartek, 22 marca 2012

Poznan street view. Całkiem ładny Poznań.

Firma Google, coraz mniej obliczalny, coraz potężniejszy i coraz ciekawsze produkty oferujący gigant zza oceanu, trochę miejsca na swoich serwerach poświęcił naszemu pięknemu miastu. Poznań na panoramicznych zdjęciach usługi street view wygląda ładnie. Mieszkańcy Poznania - choć z zamazanymi buziami - również wyglądają ładnie. Mam w tym swój udział.


poniedziałek, 20 lutego 2012

Pasta. I basta.

Rany, jaka to przyjemność - trafić do "placówki żywienia zbiorowego", która jest czymś więcej niż tylko stołówką nastawioną na optymalną realizację procedury "przetwarzanie kupionych za bezcen produktów w drogie dania i pobranie odpowiednio wysokiej należności".

PASTA & BASTA - tę restaurację, a właściwie spaghetterię na toruńskiej starówce polecam z całego serca. Przede wszystkim z powodów estetycznych, bo i nie czuję się na siłach, by polecać z pełną odpowiedzialnością za doradztwo gastronomiczne.


Tam wszystko jest perfekcyjnie podporządkowane wizji indentyfikacji wizualnej. Uczelnie kształcące adeptów designu powinny wysyłać tam studentów - by mogli zobaczyć, jak plastyczne koncepcje można wprowadzać w życie.


niedziela, 12 lutego 2012

Umierać czy umrzeć. Co lepsze?

Whitney Houston powiększyła grono Artystów, którzy zbyt szybko pożegnali się z ziemskim żywotem. Wokalistce, która od wielu lat zmagała się z poważnym uzależnieniem od używek, trudnymi relacjami z najbliższymi, nie mogącej pogodzić się bolesnym spadkiem z muzycznego Olimpu, cały świat od dłuższego czasu przyglądał się z politowaniem/zażenowaniem/współczuciem/satysfakcją/niezdrową ciekawością.

Jak to świat.

Świat nie zobaczy już:
- WH zataczającej się na scenie, nie potrafiącej przypomnieć sobie słów piosenki podczas comeback'owej trasy  koncertowej,
- WH pijanej na jakiejś pomniejszej imprezie szołbiznesowej,
- WH w amerykańskiej wersji telewizji zakupowej mango,
- zdjęć WH wychodzącej z kliniki, w której nie udał się kolejny odwyk,
- WH pobitej przez kolejnego, jeszcze gorszego, partnera,
- WH pożyczającej 100 USD od znajomej (bo zabrakło na chleb),
- WH próbującej śpiewać zetlałe przeboje w trzeciorzędnym burdelu w Vegas.

Świat nie zobaczy już jak Whitney Houston umiera.
Bo umarła.

Co lepsze?

środa, 8 lutego 2012

Dziecko. Co dla niego zrobisz?

Co zrobilibyście, gdyby zaginęło Wasze dziecko? Wszystko, prawda?

- oddalibyście co tylko macie,
- poświęcilibyście zdrowie, pracę, majątek,
- schowalibyście do kieszeni swój honor, wolność, niezależność, wykonalibyście każde polecenie,
- bez chwili zastanowienia, gdybyście tylko wierzyli w jego skuteczność, zawarlibyście pakt z diabłem w okularach Ray Ban,
- spełnialibyście jego polecenia, życzenia, wierzylibyście jemu i wicediabłom w kominiarkach,
- to, że jedyną troską diabła jest autoreklama (a nie Wasze dziecko) w ogóle nie miałoby dla was znaczenia.

Gdyby tylko był cień szansy, że dziecko się odnajdzie.

Ja też bym tak zrobił.
Dlatego uważam, że dyskusja o diable, jego metodach i etyce, nie ma sensu.

sobota, 28 stycznia 2012

Jeden BOY. Czyli dwie dziewczyny


Na okładce płyty dwie dziewczyny. Na oko - studentki. Siedzą na podłodze, a nadęty przez jedną z nich balon gumy do żucia wprowadza kompletnie niepoważną i niezobowiązującą atmosferę. Ot, takie zwykłe spotkanie w gronie młodych inteligentnych idealistów, dzielących się swoim spojrzeniem na świat: na rzeczywistość, na politykę, na realia obyczajowe, na sztukę. Taka jest pierwsza płyta dwóch młodych pań ukrywających się pod przewrotną nazwą Boy. Niezobowiązujące spotkanie. A raczej początek spotkania.


czwartek, 26 stycznia 2012

Gotye. Bronię, bo tak trzeba


Oj, jak obśmiał polskojęzyczny Internet niezobowiązującą piosenkę belgijsko-australijskiego Gotye. Wręcz wypada odżegnywać się, wypada mówić, że "Somebody That Used I Know" to kicz, pioseneczka i w ogóle coś, co nie powinno się podobać. A ja mówię inaczej - ta piosenka, a jeszcze bardziej płyta Making Mirrors, którą piosenka wprowadziła na globalny rynek, to wyjątkowo udana muzyka.




poniedziałek, 16 stycznia 2012

Plotka. W imię dobrej sprawy

Zahuczały portale plotkarskie. Uradowane, że udało się znaną postać przyłapać na czymś wstydliwym. Z udawaną troską pytały (w charakterystycznym tylko sobie moralizatorsko-wszechwiedzącym tonie) "cóż stało się temu zdolnemu aktorowi? dlaczego tak upadł?" i się niby-martwiły "och, jaka szkoda".

Na video, nakręconym w metrze telefonem komórkowym, wyraźnie widzimy Bartłomieja Topę, świetnego aktora wsławionego doskonałymi rolami w dobrych filmach, jak zachowuje się... hmmm.... co najmniej dziwnie.

Pijany? Naćpany? W szponach obłędu?


wtorek, 10 stycznia 2012

Czeka na syna. Zginie, czy nie?

Mała wieś gdzieś na uboczu, między polami kujawsko-pomorskiego. Raczej skromne gospodarstwa, uśpione nieco jesienno-zimową słotą. Całkiem przeciętne obejście, pamiętające zdecydowanie lepsze czasy. Drzwi otwiera 50-letnia kobieta. Prosi, żeby zaczekać na syna, który w tym czasie pojechał po paszę dla krów.
To jeden z jej czterech synów. Jedyny, który został i pilnuje gospodarstwa. Drugi pracuje w Niemczech, trzeci gdzieś w mieście, a czwarty?
No właśnie, czwarty siedzi w Afganistanie.

Po raz pierwszy rozmawiam z matką żołnierza, któremu w każdej chwili grozi śmierć. W tym momencie nieważne jest polityczne tło misji (okupacji?) NATO w dalekim kraju, nieważne są krajowe zawirowania wokół organizacji ekspedycji polskiej armii, nieważne są telewizyjne debaty na temat sensu/bezsensu wycofywania wojsk z Afganistanu. 

Ważne są oczy matki. Pełne strachu. I nadziei.
Przejmujące.

wtorek, 3 stycznia 2012

SPA i kurort po sezonie. Witkowski w świetnej formie

Fajna to książka. Bardzo, ale to bardzo udanie mieszają się w niej konwencje, wątki, dygresje, zgrabna konstrukcja czasoprzestrzenna też frapuje. Wszystko to spięte w jednolitą wartką opowieść podaną współczesnym językiem - niby potocznym, ale jednocześnie wystylizowanym.
Fajna to książka. "Drwal" Michała Witkowskiego.

Przyznam, nie potrafiłem dotąd spojrzeć na Witkowskiego poważnie. Owszem, doceniałem (choćby za "Margot", a szczególnie znakomity słuch i umiejętność oddania natury specyficznego potocznego dialogu drukowanym słowem), ale wartość literacką zagłuszał mi nieco medialny lans autora, tania (tak to odbierałem) sensacja wywołana silnie podkreślaną homoseksualną tożsamością. Ot, taki pajac współczesnej sztuki, doskonale zdający sobie sprawę z niezbędności intensywnej autopromocji. Niech będzie - taka Doda literatury. Z talentem schowanym za demonstracyjną (homo)seksualnością.

A teraz - szacuneczek. Naprawdę - rzecz na wysokim poziomie, od początku do końca, w każdym z elementów z osobna i jako całość. 

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nowy Rok. Nowy błąd.


Ja rozumiem, że Prezydent nie musi być orłem ortografii i biegłym znawcą gramatyki. Być może (historia oceni) ma wiele innych przymiotów sprawiających, że ma w sobie najwięcej cech sprzyjających piastowaniu tego stanowiska.
Ja rozumiem, że Prezydent może robić błędy.
Ja rozumiem, że otoczenie Prezydenta również może robić błędy, nawet w komunikatach trafiających jednym kliknięciem do ponad 20 tysięcy odbiorców.
Ja rozumiem, że powszechny dość błąd polegający na łączeniu czasownika z biernikiem zamiast dopełniaczem (np. "przestrzegać przepisy" zamiast prawidłowego "przestrzegać przepisów") mógł "udzielić się" człowiekowi delegowanemu do prowadzenia Facebookowego profilu Głowy Państwa.