tag:blogger.com,1999:blog-25155874215318847322024-02-07T04:56:45.547+01:00Piosenki JakubaJakub Paluszkiewicz: komentarz, spostrzeżenie, refleksja. W piosence, ale nie tylkoJakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.comBlogger571125tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-38140612413844444712022-03-09T11:28:00.011+01:002023-09-19T11:49:48.008+02:00Bo ucieczka zawsze jest niezaplanowana, czyli piosenka (między innymi) o uchodźcach z Ukrainy<p>Patrzymy na doniesienia z frontu. Przerażają obrazy ukraińskich miast, miasteczek, wiosek - bombardowanych przez bezmyślnych/zmanipulowanych sowieckich sołdatów (tak, bo to mentalność sowiecka, z tych najgorszych czasów).</p><p>A potem jeszcze bardziej "dotykamy" tej wojny, starając się pomóc, każdy na swój sposób, uciekającym przed śmiercią rodzinom. Widzimy, jak niewiele przywożą ze sobą matki z dziećmi, jak skromny jest ten ich zestaw przetrwania, czyli kilka najważniejszych przedmiotów.</p><p>To zawsze wygląda tak samo. Do ostatniej chwili wierzymy w to, że wszystko dobrze się zakończy, a później - w pośpiechu, stresie, przerażeniu, próbujemy spakować torbę na drogę.</p><p><br /></p><p>Nowa piosenka nosi tytuł "Zestaw przetrwania". I dotyczy wszystkich, którzy musieli/muszą/będą musieli kiedyś uciekać śmierci. Ofiarom wojen, prześladowań, rozbitkom...</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="364" src="https://www.youtube.com/embed/P1jDGRLtNOQ" width="438" youtube-src-id="P1jDGRLtNOQ"></iframe></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div><br /></div>
ZESTAW PRZETRWANIA (sł./muz. Jakub Paluszkiewicz) <div><br /></div><div>Zobacz, nic nie ma w tej małej torbie </div><div>Portfel, bielizna, rodzinne zdjęcie. </div><div>Nie było czasu by zabrać z domu </div><div>W niepewną przyszłość cokolwiek więcej. </div><div><br /></div><div>Bo zwykle człowiek w swej naiwności </div><div>Złe myśli do końca z głowy przegania </div><div>I przypadkowy, w ostatniej chwili </div><div>Pakuje sobie zestaw przetrwania. </div><div><br /></div><blockquote style="border: none; margin: 0px 0px 0px 40px; padding: 0px; text-align: left;"><div> Ref. </div><div>Rozbitek bierze jedzenie i wodę, </div><div>Nóż, trochę żyłki, na ryby haczyk </div><div>A ona - przedmiot, tak niepozorny </div><div>Że nikt nie pojmie - jak wiele znaczy. </div></blockquote><div><br /></div><div><br /></div><div>Koniecznie pluszak - to dla córeczki </div><div>By mogła sobie pokój wymarzyć </div><div>Mydło, skarpetki i dwie muszelki </div><div>Od niego - wspomnienie z pogodnej plaży… </div><div><br /></div><div>A może książka? Nieracjonalna, </div><div>Bo prozą życia ratować nie sposób? </div><div>W zestawie przetrwania i dla niej jest miejsce </div><div>Obok spinki do włosów. </div><div><br /></div><blockquote style="border: none; margin: 0px 0px 0px 40px; padding: 0px;"><div style="text-align: left;"> Ref. </div></blockquote><div><br /></div><div><br /></div><div>Zajrzyj do toreb rozbitków i zobacz </div><div>Jak trudno im było, na lepsze czasy, </div><div>Wybrać taki bezcenny drobiazg </div><div>Co zawsze będzie najwięcej znaczył. </div><div><br /></div><div>Który z kawałków życia jest ważny? </div><div>Co wziąć ze sobą? Nikt nie podpowie </div><div>Więc spakuj zawczasu przetrwania zestaw </div><div>By miał szansę w tobie… przetrwać człowiek.</div><div><br /></div>Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-89640613208927043322020-06-25T19:41:00.003+02:002020-06-25T20:11:10.389+02:00Wybierz gościa weselnego, czyli socjotest przedwyborczy<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf9h1R0GnO8AViCTk4c1mXh2iupJeecg54wKO-kaSN3wSkcz3To_aYXWWhFiSgZpjdBwWE9z4SPJRDI1gR7J8QqkQ-3GRtwSNXVmnX4EFbkJEMagxFb4PFxI6cLgYJQ12ZV9iLIyb4CeY/s1600/A69BE985-1F22-457F-B2AA-DF00C88316FC.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="338" data-original-width="640" height="169" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf9h1R0GnO8AViCTk4c1mXh2iupJeecg54wKO-kaSN3wSkcz3To_aYXWWhFiSgZpjdBwWE9z4SPJRDI1gR7J8QqkQ-3GRtwSNXVmnX4EFbkJEMagxFb4PFxI6cLgYJQ12ZV9iLIyb4CeY/s320/A69BE985-1F22-457F-B2AA-DF00C88316FC.jpeg" width="320" /></a></div>
Wszyscy jesteśmy niewolnikami własnych wyobrażeń. Wszyscy podlegamy manipulacji PR-owców (tych właściwych i tych anty-), którzy mają istotny wpływ na tworzący się w naszych głowach obraz kandydatów. Do tego dochodzą nasze własne obserwacje, pamięć o dawnych uczynkach tych bohaterów, a także - niewyjaśnialna intuicja. Ten ostateczny obraz być może jest bliski prawdzie, a może - zakłamany.<br />
<br />
<br />
<b><br /></b>
<b>Ciekawi mnie - czy podobnie kojarzą nam się kandydaci na urząd prezydenta w wyborach 2020? </b><br />
<b><br /></b>
Ubrałem ich w stroje gości weselnych, posadziłem przy stołach, zakodowałem nazwiska i w skrócie ich opisałem. Czy rozpoznasz? (kolejność opisów przypadkowa)<br />
Rozwiązanie - na końcu posta.<br />
<b><br /></b>
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<b><br /></b>
<b>Piotr, szwagier panny młodej</b><br />
<br />
Zagłębiony w liczne interesy. Zmienia je tak często, że nie tylko dalsza, ale i bliższa rodzina nie wie - czym akurat Piotr się zajmuje. Zresztą on sam też nie ma tej pewności: czy to nadal handel samochodami dostawczymi, czy może import przypraw z Iranu. A może firma od wyburzeń...<br />
Interesy robi wciąż. I ciągle narzeka, że ktoś mu w tym przeszkadza,<br />
<br />
<br />
<b>Jerzy, świadek na ślubie, przyjaciel pana młodego od kołyski</b><br />
<br />
Zagadkowa postać. Właściwie nikt o nim nic nie wie. Złośliwi podejrzewają, że pan młody poprosił go o świadkowanie, bo jako jedyny wie (bez spoglądania na innych), w którym momencie wstać/usiąść podczas mszy. A przecież świadek siedzi na przedzie i nie może podpatrywać.<br />
Faktycznie, był bezbłędny. No i z wielką uwagą słuchał kazania proboszcza. Proboszcz był lekko wstawiony, ale to Jerzemu nie przeszkadzało, mimo iż jest zawsze śmiertelnie trzeźwy. Śmiertelnie.<br />
<br />
<br />
<b>Zygmunt, młodszy brat mamy panny młodej</b><br />
<br />
Wciąż nie może się otrząsnąć z samozachwytu po tym, jak kilka lat temu dotarł do szczytu zawodowej i towarzyskiej kariery - został wicedyrektorem podstawówki. Teraz jest w elicie - razem z naczelnikiem skarbówki, proboszczem (tym pijącym) i prezesem spółdzielni mleczarskiej. Uwielbia przemawiać. Chyba zastępuje mu to seks.<br />
Zanim został wicedyrektorem, uczył fizyki. Ale chyba z umiarkowanym przekonaniem, bo aktualnie wcale mu nie przeszkadzają głosy tych, którzy podważają prawo Archimedesa. Pod warunkiem, że są zwolennikami Zygmunta.<br />
<br />
<br />
<b>Karol, inaczej Wuja. Czyjś wujek, nieistotne - czyj. W każdym razie - z rodziny panny młodej</b><br />
<br />
Nie ma znaczenia czyim jest wujkiem, tak samo jak nie ma znaczenia jego imię czy zawód. I tak wszyscy mówią o nim i do niego „Wuja”.<br />
Uwielbia uczestniczyć we wszelkich dyskusjach przy stole. Zna się na wszystkim, a swoich poglądów broni z wielką swadą.<br />
<br />
<br />
<b>Zbyszek, kuzyn panny młodej</b><br />
<br />
A ściślej - siostrzeniec mamy panny młodej. Jego mama znana jest z tego, że choć inteligentna, uczynna, pracowita, troskliwa i miła, wciąż ma problem z samooceną. Niesłusznie. No ale strasznie się tym stresuje i jest pełna kompleksów. Chyba właśnie to ukształtowało w Zbyszku tak silne przeciwieństwo.<br />
Bo Zbyszek wierzy w siebie - za siebie i za swoją mamę.<br />
Jest też ciągle uśmiechnięty. Za siebie, za mamę, za bliższą i dalszą rodzinę. Oraz za sąsiadów.<br />
<br />
<br />
<b>Jan, brat pana młodego</b><br />
<br />
Kujon. Po prostu kujon. Ale trzeba przyznać - inteligentny. Ogólnie podziwiany, ale wciąż kojarzony jako student.<br />
Tak, uczenie się to jego pasja. Kiedy kończy jeden kierunek studiów, zaczyna kolejny fakultet. Tak się w tym zapędził, że zapomniał ile ma lat.<br />
Właśnie zaczął kolejne studia. Tym razem - prawo.<br />
Bo przecież nie lewo.<br />
<br />
<br />
<b>Wojciech, starszy brat panny młodej</b><br />
<br />
Lucky Man. Wszystko mu się w życiu udaje - studia, żona, dzieci, intratna praca. Mieszka z rodziną w wygodnym domu, jeździ fajnym samochodem, pływa na windsurfingu, przepada za daniami kuchni włoskiej. Bardzo miły, uprzejmy, naturalnie zachowuje się w towarzystwie.<br />
Uwielbiają go wszystkie ciocie i babcie. Nienawidzą go wszyscy inni, zazdroszcząc życiowego i zawodowego sukcesu.<br />
Hmmm, ciekawe, jak to wszystko mu się udało? Kto go popiera, skąd ma pieniądze?<br />
<br />
<br />
<b>Mariusz, brat ojca pana młodego</b><br />
<br />
Ogólnie spoko gość. Sympatyczny, życzliwy, cierpliwy, potakujący, pomocny, troskliwy. Ale no właśnie, ta troskliwość...<br />
Troszczy się o wszystkich - przy stole ciocie pyta o zdrowie, wujków - o interesy i szkodniki w ogródku, młodzież - o wyniki egzaminów i osiągnięcia sportowe. Ciągle się troszczy, ciągle. Jest to tak troskliwe i życzliwe, że aż mdli...<br />
<br />
<br />
<b>Stefan, dalszy kuzyn ojca panny młodej</b><br />
<br />
Dojrzały, łagodny mężczyzna. On sam twierdzi, że inni go bardzo obchodzą, ale można mieć wrażenie, że raczej obchodzą go z daleka.<br />
Bardzo możliwe, że ta nieufność ma swoje źródło w dawnej awanturze o spadek. Nikt już nie pamięta o co dokładnie chodziło i nikt nie wie kto miał rację. No ale dystans do Stefana pozostał.<br />
<br />
<br />
<b>Mirek, Mąż kuzynki panny młodej</b><br />
<br />
Ciągle mówi.<br />
Uwielbia to robić. Ale i - trzeba przyznać - potrafi.<br />
Mówi na każdy temat: płynnie, wyraźnie, poprawnie i nawet słusznie.<br />
Ale od przybytku już głowa boli. Dlatego, choć inni lubią Mirka, na imprezach miewają go dość.<br />
Żona kopie go pod stołem, żeby choć na chwilę zamilkł, ale on nic.<br />
Pewnie uodporniony.<br />
<br />
<br />
<b>Stanisław, starszy brat ojca panny młodej</b><br />
<br />
Urodził się w złych czasach. Powinien być typowym szlachciurą: mieć szablę, chlastać nią niewiernych i jeździć na koniu.<br />
Niestety - musi jeździć najdroższym Mercedesem i być najbogatszym człowiekiem w województwie.<br />
Aha, nie przeszkadza mu to, że jego auto wyprodukowali Niemcy, choć ich nienawidzi.<br />
Za wrzesień 1939 i za całokształt.<br />
<br />
<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
?<br />
<br />
<b>A teraz moje typy</b>:<br />
<br />
Piotr = Paweł Tanajno<br />
<br />
Jerzy = Mirosław Piotrowski<br />
<br />
Zygmunt = Andrzej Duda<br />
<br />
Karol = Stanisław Żółtek<br />
<br />
Zbyszek = Robert Biedroń<br />
<br />
Jan = Krzysztof Bosak<br />
<br />
Wojciech = Rafał Trzaskowski<br />
<br />
Mariusz = Władysław Kosiniak-Kamysz<br />
<br />
Stefan = Waldemar Witkowski<br />
<br />
Mirek = Szymon Hołownia<br />
<br />
Stanisław = Marek Jakubiak<br />
<br />
<br />
<br />
(fot. Adrian Grycuk, za Wikipedią)<br />
<br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-32256569988815632342020-06-02T23:38:00.001+02:002020-06-02T23:43:03.282+02:00Volkswagen i brutalni wycinacze narządów. Zaskakujący product placement<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQc33Y6JrQWFM7tkmNnyaNqgfL7RFXxw5dv0wUd_kRbKEco0hGIBDkVZBFBWf-xG5S8t9us3OlR_3t8KKuXw3Vc6jUHFGzG1QatWErZoqWARoXWCdhuerBT260-G47vGJSXTrVEiZBlf4/s1600/CFB272B7-DA60-4405-BFF0-AAC91F65326E.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="272" data-original-width="640" height="136" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQc33Y6JrQWFM7tkmNnyaNqgfL7RFXxw5dv0wUd_kRbKEco0hGIBDkVZBFBWf-xG5S8t9us3OlR_3t8KKuXw3Vc6jUHFGzG1QatWErZoqWARoXWCdhuerBT260-G47vGJSXTrVEiZBlf4/s320/CFB272B7-DA60-4405-BFF0-AAC91F65326E.jpeg" width="320" /></a></div>
Oczywiście, że nie dziwi ostentacyjne pojawienie się jakiejś marki w filmie. Do tej praktyki zdążyliśmy się przyzwyczaić. Ale żeby marka specjalnie chciała być kojarzona z bezwzględnymi zabójcami pracującymi dla jeszcze bardziej bezwzględnej korporacji?<br />
<br />
<br />
<br />
Obejrzałem film „Repo Men” i jestem zaskoczony decyzją koncernu VW. Bo postanowił właśnie w tym (całkiem niezłym) obrazie pochwalić się swoim Touaregiem. Ciekawe, z jakich badań to korpomarketingowcom wyszło...<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
W wielkim skrócie - film to taka ponura wizja przyszłości, w której postępowi technologii medycznych towarzyszy rosnąca agresja medycznego biznesu, który bezwzględnie wykorzystuje fakt, że chorzy nie mają wyjścia.<br />
Opracowano szereg „części zamiennych” (serca, wątroby, żołądki, gałki oczne, cały aparat słuchu, narządy rodne, kolana, ... ). Problem w tym, że to wszystko jest bardzo drogie i najczęściej jedyną szansą jest wieloletni morderczy kredyt.<br />
<br />
Tym, co ma zabezpieczać pożyczkę, jest wizja odebrania wstawionej części. I tak się dzieje. Po mieście krążą windykatorzy, którzy polują na dłużników (wskazuje ich specjalny system), obezwładniają ich, a następnie wycinają wstawione wcześnie serce, nerki, wątrobę itd...<br />
<br />
Pacjent takiego zabiegu oczywiście nie przeżywa, mamy więc do czynienia z morderstwem w imię biznesowej umowy...<br />
<br />
Choć film ma raczej skłaniać do rozmyślań o kondycji moralnej współczesnego koorpoczłowieka, o zagrożeniach płynących z komercjalizacji, o bezwzględnej pogoni za zyskiem bez względu na cenę, to powiedzieć trzeba jedno - grupa windykatorów, zorganizowana i metodyczna, a jednocześnie brutalna i cyniczna, jest tutaj zbiorowym, czarno-mrocznym charakterem. Zresztą (z małymi wyjątkami) właśnie tak wyglądają.<br />
<br />
I właśnie ich Volkswagen zdecydował się wyposażyć w służbowe Touaregi. Jeżdżą więc tymi dodatkowo stuningowanymi autami i ... polują na niewypłacalnych pacjentów.<br />
<br />
Jedną z reguł rządzących reklamą jest to, że widzom nie sprzedaje się produktu, a sprzedaje się wyobrażenie - jakie przyjemności staną się ich udziałem, gdy z tego produktu skorzystają (poczują się wyjątkowo atrakcyjni w nowych ciuchach, będą się doskonale bawili z przyjaciółmi przy piwie X, przeżyją cudowne chwile na wakacjach wykupionych w biurze Y).<br />
<br />
Aha, czyli marketingowcy z Wolfsburga zakładają, że jest duża grupa odbiorców, którzy chcieliby jeździć fajnym samochodem po mieście i wycinać nerki.<br />
<br />
Mają wyobraźnię...<br />
<br />
<br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-72357137954043336042020-05-07T11:22:00.002+02:002020-05-07T11:22:54.405+02:00Jak za komuny. Tylko gorzej<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwaNzALFo4J4i6LBa36r16wbhT8996flg9FeP3hy1AQmiWfzfTDihE5FJ0gF2jTaf0f__u7i_tdf5T-udkmTu_nKPZFBbGOKJhiFOeeuQs_gufXYweN9Ir0_TtCguvYM812DiOTBubxw4/s1600/z25925916IER%252CDebata-prezydencka-w-TVP.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="864" data-original-width="1536" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwaNzALFo4J4i6LBa36r16wbhT8996flg9FeP3hy1AQmiWfzfTDihE5FJ0gF2jTaf0f__u7i_tdf5T-udkmTu_nKPZFBbGOKJhiFOeeuQs_gufXYweN9Ir0_TtCguvYM812DiOTBubxw4/s320/z25925916IER%252CDebata-prezydencka-w-TVP.jpg" width="320" /></a></div>
Wiecie, jak się czuję? Trochę jak wtedy, gdy wraz ze stanem wojennym Solidarność przestała funkcjonować w obiegu publicznym jako oficjalna opozycja. Tylko gorzej.<br />
<br />
Bo wtedy wiedziałem, że solidarnościowych działaczy internowano, niektórzy się ukrywali, jeszcze inni próbowali walczyć. Ale - w odcięciu od społeczeństwa - pozostali sobą.<br />
<br />
A teraz czuję się tak jakby - porównując - ówczesne władze Solidarności i autorytety powiedziały: "no dobra, nic nie zwojujemy, wicie-rozumicie, sytuacja jest jaka jest, to może zapiszmy się do PZPR, a potem się zobaczy".<br />
<br />
Oglądałem (wiem - masochizm) tzw. debatę przed tzw. wyborami, patrzyłem na twarze ludzi, którzy wydymali moją obywatelskość i czułem się jako obywatel zdradzony i opuszczony.<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Tak, tak, wiem. Każdy z tych poważniejszych niby-kandydatów w niby-wyborach, ma na swoją obronę liczne argumenty. I płynnie je prezentuje, by przejść zaraz do własnych obietnic...<br />
<br />
Wyjaśnia (wraz z zapleczem partyjnym - jeżeli je ma), że oczywiście - to co narzuca Kaczyński jest niezgodne z konstytucją i przepisami niższej rangi, że oczywiście to jest łamanie prawa, psucie tkanki państwowej, pogarda dla obywateli, ale przecież MUSIMY walczyć. Żeby ONI nie wygrali.<br />
<br />
Głupota i naiwność (jeżeli ktoś gra znaczonymi kartami, to nie ma się co łudzić, że poprzestanie na znaczeniu kart), zadufanie (jestem tak silna/y, że wygram nawet z oszukującymi), konformizm albo wyrachowanie z odcieniem makiawelizmu ("dobra, te wybory są przewalone, ale muszę się pokazać, żeby pozostać na topie, za jakiś czas pokombinować i przejąć władzę").<br />
<br />
Tak jakby pp. Kidawa-Błońska, Kosiniak-Kamysz, Hołownia, Biedroń i cała reszta nie rozumieli, że pozostając w grze, której zasady w PRZESTĘPCZY sposób zmienił PiS, stają się WSPÓŁSPRAWCAMI tego przestępstwa.<br />
<br />
<br />
<ul>
<li>Nie, cel nie zawsze uświęca środki.</li>
<li>Nie, układanie się z przestępcą nie jest "kompromisem" albo "działaniem w imię wyższych spraw". To nadal jest UKŁADANIE.</li>
<li>Nie, to nie jest rozgrywka między wami: jakieś zawody sportowe czy konkurs.</li>
<li>Nie, uczestnicząc w tym przestępstwie, oszukujecie nie siebie nawzajem, ale oszukujecie wszystkich wyborców. </li>
</ul>
<br />
<br />
I tego wam nie wybaczę.<br />
Nie, nie ma znaczenia, że kilkadziesiąt minut po waszej tzw. debacie dwóch .......(tutaj nasuwa mi się szereg bardzo wulgarnych słów) ogłosiło, że "albo nie, to wybory zrobimy nie teraz, tylko kiedyś tam". Ma znaczenie to, że pokornie stawiliście się przed kamerami propagandowej stacji, żeby udawać, że wszystko gra...<br />
<br />
Czuję się obywatelsko samotny.<br />
<br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-46465348320012894532020-04-18T21:36:00.001+02:002020-04-18T21:36:26.349+02:00Zamaskowany świat. Profilaktyka czy represja?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4qFI868CheW_mN4fSss5g2oC36GiTxXqdMVsVwCEIyoeVBbzxuQkpo3U45l-IttWP41Rt21TCEAzSuemtVF5JgcwQmdgoPMgAvfbXZtjP4h0qTy5EKFkdlskGo2bNC7mCmZ1c22KPMe8/s1600/maseczka.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="979" data-original-width="1163" height="269" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4qFI868CheW_mN4fSss5g2oC36GiTxXqdMVsVwCEIyoeVBbzxuQkpo3U45l-IttWP41Rt21TCEAzSuemtVF5JgcwQmdgoPMgAvfbXZtjP4h0qTy5EKFkdlskGo2bNC7mCmZ1c22KPMe8/s320/maseczka.png" width="320" /></a></div>
Cztery dni wystarczyły. Już mam serdecznie dość maseczek, obowiązkowo wprowadzonych wiadomymi przepisami. Co innego używać maseczki i całej reszty koniecznego wyposażenia w sterylnej sali operacyjnej (bywam, robiąc zdjęcia i video z różnych zabiegów), a co innego chodzić w niej cały czas. Wróć! Być ZMUSZONYM do jej używania WSZĘDZIE...<div>
Nie wiem, czy to działa. Ale wiem, że będzie z tym problem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a name='more'></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
OK, maseczki pomogły w Korei czy na Tajwanie. Zdaje się - pomogły również w Chinach. Więc i u nas uznano - pomogą. Ogłoszono więc: maseczki są obowiązkowe dla wszystkich, z malutkimi wyjątkami, zaraz po wyjściu z domu. Ten sam przepis obowiązuje w tramwaju, sklepie spożywczym, na miejskim chodniku (na którym jednak mijamy w bliskiej odległości inne osoby), ale i na odludziu, pustej łące, plaży...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Z jednej strony zrozumiałe - decydenci wolą na zimne dmuchać i na wszelki wypadek dają surowsze zakazy (żeby uniknąć ewentualnych wątpliwości interpretacyjnych). Ale z drugiej strony - właśnie w ten sposób osłabiają moc tych zakazów. Bo wbrew pozorom nie mają do czynienia ze stadem owiec, a - z ludźmi bardziej lub mniej inteligentnymi, ale na pewno - posiadającymi zdrowy rozsądek.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Będzie tak jak z idiotycznym, powszechnym, zakazem wstępem do lasu - obśmianym przez miliony Polaków. Niby ludzie rozumieją, że to z troski o społeczeństwo, w intencji zatrzymania rozprzestrzeniania się wirusa, ale jednak - bez sensu. A skoro bez sensu, to tylko czekać, kiedy WSZYSTKIE zalecenia dotyczące maseczek, będą budziły niechęć, będą ignorowane. A przecież nie o to chodzi, prawda?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Cóż, przecież nie zdrowie jest najważniejsze. Bo WRESZCIE ta władza może poczuć się władzą. Powiedzieć "załóżcie maseczki" i widzieć, jak wielomilionowa rzesza ludzi zakłada maseczki.</div>
<div>
Klnąc (sam słyszałem dzisiaj, gdy dama z poznańskiego Starego Miasta wychodząc z kamienicy powiedziała do swojego partnera mówiła: "muszę k...a założyć maskę na ryj"), ale jednocześnie będąc posłusznymi.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Bo o posłuszeństwo chodzi, nie? </div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-39571980813535896762020-04-10T19:55:00.000+02:002020-04-10T19:55:11.080+02:00Wiara, co z nią będzie? Wiara, co z Wami będzie?<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi72PvXtFPRelC49u7Apb_80XI7dPzoQp5yoaqHRECh6Q-ySQ9WATyyUDLZKgTnMj3I0D3IWgBwCFBEhtpjiemW3528mzUuSGxK7CpKUFkZ5T_vVsngGYZJ641-WnJgtt7FZ_pebb-zc_0/s1600/wielki_piatek.png" imageanchor="1" style="clear: left; display: inline !important; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1180" data-original-width="1600" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi72PvXtFPRelC49u7Apb_80XI7dPzoQp5yoaqHRECh6Q-ySQ9WATyyUDLZKgTnMj3I0D3IWgBwCFBEhtpjiemW3528mzUuSGxK7CpKUFkZ5T_vVsngGYZJ641-WnJgtt7FZ_pebb-zc_0/s320/wielki_piatek.png" width="320" /></a><br />
Wielkanoc. Kościół bez wiernych, wierni bez Kościoła. Czy wierni również bez wiary, czy może tej wiary będzie teraz więcej?<br />
<br />
Zaczęło się od druzgocących (myślę, że ten obrazek mógł podziałać nie tyko na wierzących) ujęć z papieskiej modlitwy na totalnie pustym placu przed Bazyliką św. Piotra. Ta scena przejdzie do historii, bez wątpienia...<br />
<br />
Potem pojawiły się (już w Polsce) formalne ograniczenia liczby wiernych w kościołach i na pogrzebach, a ostatnio - wezwania co światlejszych hierarchów, by nadchodzące święta spędzić w domach.<br />
<br />
Wielkanoc z pustymi kościołami, bez liturgii wielkoczwartkowej i wielkopiątkowej, bez sobotniego święcenia potraw, bez procesji, rezurekcji i niedzielnych mszy z radosnym Alleluja...<br />
Oraz - bez wielkanocnej spowiedzi, która (tym, którzy jeszcze jakoś trzymają się pamiętanych z czasów młodości zaleceń) zapewnia minimalny, coroczny kontakt z sakramentami.<br />
<br />
Pandemia jest chyba wielkim wyzwaniem, ale i wielką zagadką, dla wiary... Czy te ciężkie czasy, kwestionujące doczesny zachwyt konsumpcją, zainspirują do "szukania głębiej" (w tym - zdecydowanego zanurzenia się w wiarę), czy przeciwnie - przyspieszą odejście od wiary???<br />
Mam wrażenie, że oba scenariusze są prawdopodobne...<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Przyzwyczailiśmy się do zmieniających się z godziny na godzinę statystyk zgonów, do gwałtownie wprowadzanych ograniczeń, ale i kolejnych aktów prawnych radykalnie zmieniających rzeczywistość, do nowych zwyczajów. Zaangażowaliśmy się w takie czy inne działania społeczne - wsparcie dla personelu szpitali, różnego rodzaju zbiórki, lokalne akcje sąsiedzkie, czy ratowanie zaprzyjaźnionych knajp albo punktów usługowych.<br />
Na pewno mocniej poczuliśmy (przypomnieliśmy sobie?) wagę relacji, wzajemnego wsparcia, zrozumienia, szacunku - po chrześcijańsku mówiąc, "miłości bliźniego". A specjaliści od psychologii i socjologii zaczęli dość odważnie snuć wizje "zupełnie innego świata", który tworzy się na naszych oczach.<br />
<br />
W tym nowym świecie mielibyśmy bardziej BYĆ niż MIEĆ.<br />
W tym nowym świecie siła ducha i serca miałyby odzyskać dawną sławę.<br />
<br />
Ten nowy świat, zdecydowanie bardziej filozoficzny i mniej doczesny, powinien prowokować do zadawania fundamentalnych pytań oraz szukania odpowiedzi właśnie w religii...<br />
(może niekoniecznie koncesjonowanej np. przez Kościół Katolicki, w każdym razie - w wierze)<br />
Może więc odrodzenie wiary w ducha przyniesie odrodzenie wiary?<br />
<br />
Jest jeden minus - taka wewnętrzna rewolucja wymaga pewnego wysiłku. Refleksji, zastanowienia, również wątpliwości. A ta intelektualna gotowość (nie mylić z formalnym wykształceniem) wcale nie jest powszechna.<br />
<br />
<br />
No i druga skrajność...<br />
"Bóg poddał nas próbie", "nieznane są boskie zamiary", "czasem trzeba ponieść swój krzyż" - to dość częste odpowiedzi na wątpliwość - dlaczego nadprzyrodzona siła nie ratuje niewinnych umierających dzieci, dlaczego pozwala ginąć dobrym chrześcijanom, dlaczego pozwala zapaść na śmiertelną chorobę porządnym ludziom...<br />
Tutaj zagwozdka jest większa. Bo epidemia dotknęła wszystkie wyznania oraz ateistów. Zebrała żniwo w społeczeństwach ortodoksyjnych i kompletnie zlaicyzowanych, uśmierciła na równi dewotów i agnostyków. Można (a nawet trzeba!) powiedzieć, że natura pokazała swoją wielką siłę.<br />
A nowoczesna nauka - już wystarczająco rozwinięta - wyjaśniła cały mechanizm.<br />
<br />
Duchowi przywódcy stanęli bezradni. Bezradni wobec tej wiedzy, faktów, ustaleń (ale i powszechnego zaufania, jakim darzeni są epidemiolodzy).<br />
<br />
W takiej sytuacji próba obrony kreacjonizmu jest heroizmem, a i próba obrony wiary w Boga (chrześcijańskiego, czy każdego innego) nie jest łatwa. Przegrywa z rzeczywistością.<br />
<br />
<br />
Święta bez powszechnego udziału wiernych w nabożeństwach (jednak cementującego, mimo raczej powszechnej powierzchowności emocjonalnej) na pewno będą inne.<br />
<br />
Ciekawe, co będzie z tą wiarą...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-84250312566564904802020-04-04T17:31:00.000+02:002020-04-04T17:31:06.394+02:00Robicie(my) to dobrze. Handel w czasach koronawirusa.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG8hwOQZmWcJAfCKcelX0dFKAZm2m_rYKV_9pr5EVuG8CIMBV1Zoi5a4vDOnAAInoQ-k3u-5ggV-ms1vWTQBfGiyvaaZD8s21a5zjbHpN-q1PePAHQEIAUGTpSBcfpKjMjoI0x0uoan40/s1600/0FBDC28B-7049-4388-BF87-33118C9C0AEB.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG8hwOQZmWcJAfCKcelX0dFKAZm2m_rYKV_9pr5EVuG8CIMBV1Zoi5a4vDOnAAInoQ-k3u-5ggV-ms1vWTQBfGiyvaaZD8s21a5zjbHpN-q1PePAHQEIAUGTpSBcfpKjMjoI0x0uoan40/s320/0FBDC28B-7049-4388-BF87-33118C9C0AEB.jpeg" width="320" /></a></div>
Wszyscy mają przerąbane. Już nie mówię o personelu medycznym, ratownikach, strażakach czy policjantach - bo to oczywiste. Ale wszyscy ci, którzy musząc kontaktować się codziennie z setkami, tysiącami osób (część z nich na pewno już ma wirusa), jednocześnie muszą wciąż robić swoje.<br />
Dzisiaj sobota, czyli typowe, tygodniowe zakupy w markecie.<br />
A po tych zakupach - jednak trochę optymizmu. Bo potrafimy się zmobilizować. My, Polacy. Ha!<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br /><br />
<br />
Już sama kolejka przed wejściem do sklepu - zdyscyplinowana. Jakieś 25 osób, w przepisowych odstępach rozciągniętych na kilkudziesięciu metrach. Cierpliwie czekających jakieś 45 minut na przyzwalający gest uprzejmego, ale stanowczego ochroniarza (BTW ochroniarz z gatunku takich typowych, nisko opłacanych i raczej niegroźnie wyglądających, a jednak - słuchany).<br />
<br />
Klienci (prawie wszyscy) z rękawiczkami, niektórzy - w maseczkach. Unikający zbliżania się do siebie, uprzejmie przepuszczający się w alejkach i zachowujących odstęp w oczekiwaniu na wyłożenie zakupów na taśmę... Zero zniecierpliwienia, zero agresji.<br />
To wszystko przy dźwiękach rzeczowych, ale spokojnie podanych komunikatów z głośników - przypomnienie o zasadach bezpieczeństwa, informacje o wydłużeniu godzin otwarcia sklepu, prośby o wyrozumiałość - takie tam.<br />
<br />
Kasjerki - chronione pleksiglasowym ekranem (ale co to za ochrona?), ewidentnie zestresowane, ale i profesjonalne i życzliwe. Dodatkowo - wprowadzające takie drobne udogodnienia przy ładowaniu skasowanych zakupów, żeby zmniejszyć trochę wydłużenie czasu obsługi wywołane restrykcjami sanitarnymi.<br />
<br />
Jasne, można powiedzieć, że:<br />
- to wszystko wynika z wyrachowania wielkiego koncernu handlowego, który w ten sposób zmniejsza swoje potencjalne straty,<br />
- wielka sieć nie ma wyjścia, musi postępować zgodnie z przepisami państwowymi, a jednocześnie - próbować chronić swoich pracowników (by miał kto pracować za tydzień-dwa-trzy),<br />
- to lekko cyniczna troska na pokaz, by umocnić swój wizerunek poważnej i odpowiedzialnej korporacji,<br />
- te wszystkie elementy (porządkowe, organizacyjne, techniczne, propagandowe) wymyślają managerowie tej sieci, bezpiecznie siedząc w swoich home-officach i wysyłając do walki kasjerkę Zosię, Anię czy Dankę oraz ochroniarza Wiesia.<br />
<br />
Ale jednak widziałem w tym wszystkim dzisiaj szczerą troskę.<br />
Zarówno pracowników sklepu (i stojących w cieniu korpomanagerów), jak i zwykłych klientów.<br />
I chcę wierzyć, że nie dałem się zmanipulować.<br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-65528990538265313262020-03-23T23:16:00.002+01:002020-03-23T23:16:47.634+01:00No dobra, ale co dalej? Nie ma nikogo mądrego?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFYuGrV4twDaEk5tM2AIjI95geBuuMDVlLoI_MR893mqDCKBo_q42ufiMFyaSspBAmM0pFIep9QCNe_YL7SGSnEoEjXrk8dpE8ChgQKEd1OWaPQJK-BC2dzw3I7MraWlrTv_sPIp2DywI/s1600/762B6C59-235E-475A-AE40-2DA05A0DAA04.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="640" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFYuGrV4twDaEk5tM2AIjI95geBuuMDVlLoI_MR893mqDCKBo_q42ufiMFyaSspBAmM0pFIep9QCNe_YL7SGSnEoEjXrk8dpE8ChgQKEd1OWaPQJK-BC2dzw3I7MraWlrTv_sPIp2DywI/s320/762B6C59-235E-475A-AE40-2DA05A0DAA04.jpeg" width="320" /></a></div>
W tym przedziwnym czasie różni ważni ludzie zalecają, a mądry lud słucha. O dziwo okazało się, że Polacy potrafią być zdyscyplinowani i siedzą na dupach. Uznali, całkiem logicznie, że skoro lekarze mówią, to trzeba posłuchać (nawet jeżeli słowa lekarzy powtarzają później politycy skazani za kłamstwo, hehe...).<div>
No dobra, Polacy dobrowolnie zamknęli się w domach, ograniczają kontakty osobiste do minimum, unikają publicznych miejsc. Na razie. Szkoda, że nikt im nie powiedział - co dalej? Czego się spodziewać? Jakie scenariusze są prawdopodobne?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a name='more'></a><br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Oczywiście wiadomo, że nic nie wiadomo. Jest zbyt wiele zmiennych i nawet najmądrzejsi eksperci nie są w stanie ocenić, który ze scenariuszy wybierze życie. </div>
<div>
Ale mam prawo, jako obywatel, do wiedzy: jakie to mogą być scenariusze, i jakie powinny być odpowiedzi (tzn. dalsze działania i zalecenia) na te najbardziej prawdopodobne. No i dlaczego...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ok, daliśmy się przekonać że zamknięcie w domach i zatrzymanie całego życia społecznego może pomóc w spłaszczeniu krzywej zachorowań. A ściślej - zachowaliśmy się odpowiedzialnie, bo ktoś nam WYJAŚNIŁ.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Boję się, że Polacy, w reakcji na brak takiego partnerstwa ze strony rządzących (czyli brak gotowości do podzielenia się PLANEM), przestaną ich słuchać...</div>
<div>
Ze szkodą dla wszystkich.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
P.S.</div>
<div>
Myśli, że plany (zakładające różne warianty) po prostu nie istnieją, staram się do siebie nie dopuszczać.</div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-37333295685749817652020-03-13T21:25:00.001+01:002020-03-13T21:34:18.734+01:00Biznesmeni śmieciowi. Jaka to skala?W dobie wirusa natknąłem się na jakieś (zasadne skądinąd) rozważania na temat sytuacji pracowników zatrudnionych na tzw. umowach śmieciowych. Że sytuacja życiowa nie pozwala im odbyć słusznej kwarantanny - bo za przerwy w pracy nikt im nie płaci, więc jakakolwiek przerwa oznacza brak pieniędzy na żywność, rachunki, czynsz...<br />
<div>
W złej sytuacji są zubożali artyści, żyjący (oprócz słabo opłacanego etatu w instytucji kultury) z dzięsiątków przypadkowych i nieregularnych chałtur. Tu też sytuacja krytyczna.</div>
<div>
A co z przedsiębiorcami? Gorzej.<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Serio. Jest marnie.<br />
Śmiem twierdzić, że tak wychwalana (i głaskana przy okazji kolejnych kampanii wyborczych) grupa malusieńkich przedsiębiorców (w lwiej części - po prostu samozatrudnionych, ale statystycznie kwalifikowanych do grupy własnego biznesu) stoi na skraju przepaści.<br />
Bo nawet w czasach niewirusowych ledwie wiążą koniec z końcem, zwykle jako podwykonawcy na łasce kapryśnego i chytrego zleceniodawcy. Do pierwszego starcza im na styk, ZUS bezlitośnie pobiera swój haracz, skarbówka nie ma litości i reaguje już na 3-dniowe opóźnienia zapłaty VAT, tygodniowy urlop (taki prawdziwy, bez pracy) jest nieosiągalnym luksusem, a na chorowanie - nie można sobie pozwolić...<br />
<br />
Teraz to właśnie oni jako pierwsi padną ofiarą cięć, oszczędności, ograniczenia produkcji, usług. Tak, właśnie oni - nie mający szans na kredyt obrotowy pozwalający przetrwać ciężkie chwile (albo nie potrafiący sobie go załatwić), nie posiadający żadnych oszczędności (ani „firmowych” ani prywatnych), za to - z dziećmi do wykarmienia i rachunkami do zapłacenia...<br />
<br />
Tego ciężaru nie odczują w takim stopniu pracownicy etatowi, czy nawet niewidoczni dla systemu „śmieciowy etatowcy” z gastronomii, firm ochroniarskich, sprzątających itd...<br />
Bo „śmieciowym przedsiębiorcom” ktoś kiedyś dał nadzieję i dotąd żyli tą nadzieją.<br />
<br />
Teraz niestety przyszedł czas na weryfikację.<br />
Boję się o nich.</div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-40483043140493436772020-03-13T00:55:00.001+01:002020-03-13T01:09:30.953+01:00Koronawirus, czyli szczepionka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4uD4vsPTD2-DczGpokxzYPMWlEc0pvJp7bI_vSaaK-j0WigWPhqUeECGD82yuX-doxYv3u2StpFp68DVtqoAnx5scbMdaHnPpqDEyyIWu9bXYoYsd6mqWIkhMehzFPofoUpVo2bFRrgY/s1600/Kings_Castle_Square%252C_Warsaw%252C_1945.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="926" data-original-width="1239" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4uD4vsPTD2-DczGpokxzYPMWlEc0pvJp7bI_vSaaK-j0WigWPhqUeECGD82yuX-doxYv3u2StpFp68DVtqoAnx5scbMdaHnPpqDEyyIWu9bXYoYsd6mqWIkhMehzFPofoUpVo2bFRrgY/s320/Kings_Castle_Square%252C_Warsaw%252C_1945.jpg" width="320" /></a></div>
I co? Lekki szok, prawda? Nagle okazało się, że w sklepach może zabraknąć trywialnych artykułów, że bankomaty mogą odmówić współpracy (a zresztą - po co gotówka, skoro w sklepach nie można kupić), że można z dnia na dzień zamknąć granice, zatrzymać działalność gospodarczą...<br />
Koronawirus ma na pewno jedną zaletę - pokazuje nam, co może się wydarzyć. Ostrzega.<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<br />
W 2020 roku w Polsce niewielu ludzi pamięta już koszmar wojny. Opowieści o realnym, obezwładniającym głodzie, o braku dachu nad głową, wygnaniach, o totalnej dewaluacji dóbr materialnych (rodowe srebra za bochenek chleba)... My już po prostu nie wiemy - jak się żyje podczas wojny. I nawet nie chodzi o represje ze strony wroga: więzienia, obozy, masowe mordy.<br />
Chodzi „tylko” o zburzenie tego zwykłego, rutynowego życia. Może właśnie w ten sposób (czyli odbierając codzienny komfort zasiedziałemu społeczeństwu z bogatej Europy) będzie walczył współczesny agresor.<br />
<br />
Teraz mamy okazję posmakować tej ewentualnej destrukcji. A dzięki temu - poczuć realne zagrożenie i pozwolić sobie na refleksję.<br />
<br />
Zacząć wreszcie poważnie myśleć o tym, że pokój nie jest nam dany na zawsze. I że od władz państwowych należy wymagać rzetelności i skutecznych działań pozwalających na uniknięcie najgorszego...<br />
<br />
Może koronawirus będzie szczepionką na chorobę obywatelskiej obojętności? Przynajmniej dla niektórych?<br />
<br />
<br />
<br />
(Na zdjęciu: Plac Zamkowy w Warszawie w 1945 r., źródło: Wikipedia)Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-73575062966740045532020-02-23T21:28:00.000+01:002020-05-07T11:28:53.474+02:00Stawiam na Kosiniaka-Kamysza. I już<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhwXsANMvOnU93NYfFm0wOHZZ4om205C5FXQrppTDW0Kch5GyJa5jFxn4WTsM2ClDEeKRjUXwG4fuqA8YfR50cukmAzvLLTh7U0mA3_xmhh9lnaSq_E6fiUqBOzL2jngNydoykR2DqqaM/s1600/kosiniak_kamysz.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="939" data-original-width="1444" height="208" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhwXsANMvOnU93NYfFm0wOHZZ4om205C5FXQrppTDW0Kch5GyJa5jFxn4WTsM2ClDEeKRjUXwG4fuqA8YfR50cukmAzvLLTh7U0mA3_xmhh9lnaSq_E6fiUqBOzL2jngNydoykR2DqqaM/s320/kosiniak_kamysz.jpg" width="320" /></a></div>
Dobra, powiem wprost. Pani Małgorzata Kidawa-Błońska, jakkolwiek by nie napinali się (sensowni skądinąd) działacze PO i wynajęci przez nich PR-owcy, nie ma szans na zwycięstwo w prezydenckim wyścigu z Andrzejem Dudą. Dudą - sztucznym wytworem partyjnego aparatu kierowanego przez makiawelicznego, potwornego Jarosława Kaczyńskiego - mistrza tworzenia społecznego piekła...<br />
<div>
<br />
<div>
Dlatego w pierwszej turze wyborów prezydenckich (mam nadzieję, że również w drugiej turze) zagłosuję na Władysława Kosiniaka-Kamysza, ponieważ tylko on jest w stanie moim zdaniem poważnie zagrozić Kaczyńskiemu w osobie Dudy. I namawiam do tego wszystkich. </div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wiem, że w wielu (a może nawet w większości) aspektów nie zgadzacie się z PSL-owskim lekarzem. Bo konserwatysta, bo katolik, bo...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ale nie macie/mamy wyboru.<br />
<br />
[edit: podwójnie nie mamy wyboru, bo KK mnie jednak zawiódł, o czym tu: <a href="https://paluszkiewicz.blogspot.com/2020/05/jak-za-komuny-tylko-gorzej.html">https://paluszkiewicz.blogspot.com/2020/05/jak-za-komuny-tylko-gorzej.html</a>]</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a name='more'></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Małgorzata Kidawa-Błońska jest z pewnością mądrym politykiem (mądrą polityczką), jest kobietą na poziomie, z intelektualnym backgroundem i topowym doświadczeniem. Problem w tym, że została wystawiona przez partię, która na polskiej scenie politycznej kompletnie się zużyła. A i jej charakter, sposób bycia i komunikowania się z otoczeniem, nie dają jej szans z nadętym krzykaczem wspartym przez wielodziesięciotysięczny polityczny aparat (bardzo silny na prowincji) i telewizyjną propagandę. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Całe lata mozolnej pracy PiSu, skupionej na obrzydzaniu Platformy Obywatelskiej, dały skutek. W najlepszym wypadku nieufność, a w najgorszym - nienawiść, tak mocno wryły się w podświadomość mało wnikliwego obywatela, że jakikolwiek kandydat PO po prostu nie ma szans. I jeżeli do drugiej tury przejdzie Duda i Kidawa-Błońska, to te anty-PO emocje zostaną jeszcze bardziej podkręcone i nawet wątpiący przekonają się, że... trzeba zagłosować przeciwko PO.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kosiniak-Kamysz nie jest orłem, z pewnością. Ale:</div>
<div>
- trudniej go bezpośrednio przykleić do PO (czyli trudniej go będzie zwalczyć),</div>
<div>
- to, co u lewicowców wywołuje ból zębów (np. deklarowany katolicyzm), daje Kosiniakowi szanse w gronie konserwatywnym; w drugiej turze rozgrywka może być bardziej wyrównana,</div>
<div>
- PSL w mniejszych miastach i na wsi nadal ma niezłą pozycję, traktowane jest jako "swoje" ugrupowanie (w przeciwieństwie do "miastowej" i "wywyższającej się" PO), więc znów kolejna, dodatkowa szansa,</div>
<div>
- jest zdecydowanie bliżej ludzi (taki swój), w przeciwieństwie do eleganckiej, ale niestety arystokratycznej kandydatki PO,</div>
<div>
- jest facetem (może nam się to nie podobać, ale konserwatywny elektorat będzie niechętnie spoglądał na perspektywę kobiecej prezydentury).</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jasne, zaraz odezwą się głosy sprzeciwu. </div>
<div>
Że.... (tu można wpisać wszelkie wątpliwości). </div>
<div>
<br /></div>
<div>
No dobra, ale jeżeli do drugiej tury faktycznie przejdą Kidawa-Błońska i Duda, to czy wierzycie w to, że PO wygra? Serio???</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
P.S.</div>
<div>
Tutaj pytanie do magików od kampanii prezydenckiej kandydata PSL - dlaczego (w przeciwieństwie do fanpage) nie działa strona internetowa? Dlaczego po wpisaniu nazwiska kandydata do Google nie wyświetla się odpowiedni link? Słabo trochę :(</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
(fot. - za stroną <a href="http://kosiniakkamysz.pl/">kosiniakkamysz.pl/</a>)</div>
<div>
<br />
#kosiniakkamysz #wybory2020</div>
<div>
<br /></div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-55173555763087354122020-01-27T22:04:00.004+01:002020-01-27T22:04:42.979+01:00Lubię piosenki. Spontaniczne<div>
<iframe allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/a4BdM0L1S3c" width="560"></iframe>
</div>
<div>
<br /></div>
To zdarza się nieczęsto. Zwykle trwa miesiącami - najpierw pojawia się pomysł, potem dłuuugo dojrzewa, potem powstaje tekst, po wielokrotnych zmianach w końcu ostaje się jakaś-tam wersja, do której mozolnie dopasowuję nutki.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
A tu poszło raz-dwa. Że naiwnie? No jasne! Że rzewnie? Oczywiście!</div>
<div>
Ale za to szybko :)</div>
<div>
Nie porzucę, to był znak...</div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-26764048855190388032019-08-15T22:33:00.003+02:002019-08-15T22:33:46.870+02:00Budziszewko. Nostalgia nad jeziorem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIGUR_WtcgJ8XraLPwYuw4cEDbhAxJt6x2LPC5js7g_h9D1o2svYWZtlYDE3JnaXoJQwztw3UrX3HlFW0OaxpMCd-KnuqKFN6ykw5oRGvRjoCPjfm68uGf-APsL0Rg0Hrjg2txBXgpRt0/s1600/budziszewko1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIGUR_WtcgJ8XraLPwYuw4cEDbhAxJt6x2LPC5js7g_h9D1o2svYWZtlYDE3JnaXoJQwztw3UrX3HlFW0OaxpMCd-KnuqKFN6ykw5oRGvRjoCPjfm68uGf-APsL0Rg0Hrjg2txBXgpRt0/s320/budziszewko1.jpg" width="320" /></a></div>
Miałem 14 lat. I żeglarstwo pochłonęło mnie bez końca. Fascynacja charakterystyczna dla nastoletniego wieku, bakcyl połknięty na skutek wyjątkowego zbiegu okoliczności. Najpierw spontaniczna propozycja ciotki - by spędzić z kuzynkami kilka dni wakacji w skromnym nauczycielskim ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem, potem przypadkowa wizyta u szkolnych kolegów kuzynki, spędzających czas na przystani żeglarskiej w sąsiednim ośrodku, później równie przypadkowa i spontaniczna "przejażdżka" omegą - z jednego ośrodka do drugiego. Wreszcie - możliwość skorzystania z wolnego miejsca na obozie żeglarskim tego klubu... Wsiąkłem.<br />
Zaraziłem się na wodach Jeziora Budziszewskiego, pod Skokami.<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Swego czasu w Budziszewku (a właściwie - w lesie na wysokości tej wsi) prężnie działał ośrodek wypoczynkowy obornickiego Metalplastu. Wczasowicze mieszkali w domkach, a na posiłki przychodzili do sporej stołówki, znajdującej się na terenie ośrodka.<br />
<br />
Bardzo prężnie działał również zakładowy klub żeglarski Perkoz, energicznie prowadzony przez grono żeglarzy z Obornik (oczywiście - związanych z fabryką). Klub miał elegancki hangar nad jeziorem, porządne pomosty, slip do wodowania jachtów...<br />
Mój klub, czyli Międzyszkolny Ośrodek Sportowy (MOS), zarządzany wówczas przez emerytowanego nauczyciela Stefana Galubę, korzystał z gościny Metalplastu. Na terenie ośrodka miał swoje dwa skromne baraczki, a na przystani trzymał w sezonie równie skromne łódki: wysłużone omegi i czasami jakieś regatówki z demobilu (470, 420, OK-dinghy).<br />
<br />
Oczywiście obie ekipy (Perkoz i MOS) ze sobą konkurowały, nie szczędziły sobie złośliwości. Oczywiście Perkoz był silniejszy (siłą wielkiego kombinatu) i wydawało się, że tak będzie zawsze.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmsysNV-TIP0zgo_5QV0PG6UOPc899Q9zk9fhQaywjlaOZhbdsBIG9fwg4qc1hn7ioU0H1g8-C3fpBlwwdApbNPzwrSMGKYOmYGPNawEBVORX6cOIpfHlYe06PePoB8xdQr_YITNrxt8M/s1600/budziszewko2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmsysNV-TIP0zgo_5QV0PG6UOPc899Q9zk9fhQaywjlaOZhbdsBIG9fwg4qc1hn7ioU0H1g8-C3fpBlwwdApbNPzwrSMGKYOmYGPNawEBVORX6cOIpfHlYe06PePoB8xdQr_YITNrxt8M/s400/budziszewko2.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
No jasne, że czasy się zmieniły.<br />
W Budziszewku nie istnieje już ośrodek wypoczynkowy fabryki Metalplast.<br />
Bo nie istnieje już fabryka Metalplast. Przed laty obornicką firmę kupił koncern Ruukki.<br />
W budziszewskim lesie ostało się kilka(naście) domków - całkowicie prywatnych (choć na ogrodzonym terenie).<br />
Nad jeziorem wciąż stoi hangar, z niewiadomo czym i nie wiadomo przez kogo zarządzany (na bojkach stoją dwie skromne łódki).<br />
Miejsce, w którym odbywały się słynne potańcówki do muzyki w wykonaniu obornickiego zespołu p. Zająca, zarosło trawą.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihlnC802iDiemW8pq2GOr8liLZJBhOrEx-mVxqGIpezT-Z3cD5X4MXlbn5_kvlKc0-o34_NsOdWrSCiGWISdFPqKHrB5OTm6uuEhYwwSZA8CgHbynN-uDcYwWqvOlQBBxuH6gc55pvfeM/s1600/budziszewko3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihlnC802iDiemW8pq2GOr8liLZJBhOrEx-mVxqGIpezT-Z3cD5X4MXlbn5_kvlKc0-o34_NsOdWrSCiGWISdFPqKHrB5OTm6uuEhYwwSZA8CgHbynN-uDcYwWqvOlQBBxuH6gc55pvfeM/s400/budziszewko3.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Tylko jezioro takie samo.<br />
I przesmyk, w którym pierwszy raz w życiu halsowałem omegą z wielkimi emocjami ciągnąc szoty foka, ten sam.<br />
Fajnie powspominać.<br />
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-62480984528971928432019-07-15T00:45:00.002+02:002019-07-15T00:45:38.488+02:00Opozycja WRESZCIE zrozumiała. Trzeba mówić BZDURY - byle głośno!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwU5q3X0Attoa0RIrY-ib8l5e8poffb3snHahRW3mNmUvHTv9nDHNtQVVZHq2v6pQqJWSfUwzPL6J1bUakys0sFlvhMghEukyIznbPJ3S78PgrAAFiaCK3b1WNydXqLitBAp34o4wf0WY/s1600/brakuje_lekow.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="932" data-original-width="620" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwU5q3X0Attoa0RIrY-ib8l5e8poffb3snHahRW3mNmUvHTv9nDHNtQVVZHq2v6pQqJWSfUwzPL6J1bUakys0sFlvhMghEukyIznbPJ3S78PgrAAFiaCK3b1WNydXqLitBAp34o4wf0WY/s320/brakuje_lekow.jpg" width="212" /></a></div>
Polacy umierają. W aptekach brakuje leków, niezbędnych w terapiach wielu poważnych (w tym - śmiertelnych) chorób. Pacjenci są przerażeni. A winna temu wszystkiemu jest władza, czyli szeroko rozumiany rząd prawicy, przede wszystkim PiS.<br />
Stratedzy opozycji z desperacją chwycili się tego tematu, podobnie jak kwestii "powszechnej drożyzny", widząc w nim (słusznie) mocny oręż w walce o władzę. To, że brak leków w aptece nie ma związku z władzą PiS, nie ma już znaczenia.<br />
Kiedyś może bym się tym przejmował, zżymał się na manipulowanie opinią publiczną. Teraz jednak doceniam - PO, a szerzej opozycja, wreszcie przestała się cackać. Robi dokładnie to, co wcześniej robił PiS. I słusznie.<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
Przypisywanie PiS-owi winy za brak leków w aptekach jest równie uzasadnione, jak przypisywanie Tuskowi winy za klęskę suszy miażdżącą polskich plantatorów.<br />
Myślę, że nie ma w Polsce ani jednego eksperta, który naprawdę wierzyłby w możliwość uzdrowienia służby zdrowia (a jeżeli tak mówi - to udaje albo kłamie w żywe oczy w imię jakichś bieżących interesów). Tego po prostu NIE DA się zrobić. W grę wchodzą zbyt duże pieniądze, zależności, zbyt wielką siłą dysponuje komercyjna branża medyczna (dyktująca ceny medykamentów i technologii medycznych), żeby ten biznes dało się zoptymalizować.<br />
<br />
Im więcej pieniędzy (czyli % PKB) zostanie przeznaczonych na publiczną służbę zdrowia - tym więcej pieniędzy zostanie wydane. I znów będzie brakowało. Bo biznes medyczny musi zarabiać.<br />
<br />
Niektórych naiwni mogą powiedzieć - przecież administrujący publicznymi pieniędzmi na zdrowie mogą wymusić na podmiotach komercyjnych lepsze stawki, niższe ceny, korzystniejsze warunki...<br />
Tylko pozornie. Bo podmioty w tej branży są na tyle silne, że po prostu mogą sobie pozwolić nawet na zablokowanie dostaw na blisko 40-milionowy rynek. A na to nie może sobie pozwolić żaden minister, z żadnej partii.<br />
<br />
Podobnie z biznesem lekowym.<br />
Jasne, administracja państwowa ma wpływ na rynek, sterując listami leków refundowanych. Ale i tu jest skazana na porażkę. Po drugiej stronie jest zbyt silny przeciwnik i zbyt wielkie pieniądze.<br />
Czy po stronie państwowej będzie nieco bardziej liberalny urzędnik bliższy PO, czy etatystyczny ortodoks ze stajni PiS - efekt będzie ten sam. To znaczy karty będzie rozdawał kto inny.<br />
Więc przypisywanie winy za brak leków w aptekach politykom jest kompletnie bez sensu.<br />
<br />
Ale cieszę się, że w politycznej bitwie użyto tego argumentu. Opozycja obarczyła winą rząd, ten - próbuje się jakoś bronić, ale zwykły Kowalski sam widzi - pani magister w aptece w odpowiedzi na przedstawioną receptę rozkłada ręce.<br />
Rząd nie miał brak leków wpływu, ale Kowalski wie lepiej... A narracja opozycji go w tym przekonaniu utwierdza.<br />
<br />
Nie współczuję PiS-owi. Sam zaczął.<br />
Więc teraz - niech zbiera owoce.<br />
<br />
<br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-9279477112922060302019-07-09T23:44:00.001+02:002019-07-10T10:20:10.055+02:00Europejskie Centrum Solidarności. Powtórka z historii. Na wzmocnienie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjatZKMEggBT2eFOI0tHQ0i8yyDM0EebhbEXStnv8PW3TmcTXR_CwLYzIk7yTrK61_Ck4_n4sGIOxJUaGyAmJ-ty0s18yvLUwLfcZkAnz-WNjqz-W9dKD-usaBmnipoMpTfUnVigV0dHgs/s1600/ecs5.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjatZKMEggBT2eFOI0tHQ0i8yyDM0EebhbEXStnv8PW3TmcTXR_CwLYzIk7yTrK61_Ck4_n4sGIOxJUaGyAmJ-ty0s18yvLUwLfcZkAnz-WNjqz-W9dKD-usaBmnipoMpTfUnVigV0dHgs/s320/ecs5.jpg" width="320" /></a></div>
Nie spodziewałem się, że to działa aż tak. Zajrzałem do Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Właściwie z ciekawości, trochę na fali ostatnich czerwcowych uroczystości rocznicowych. Zajrzałem do ECS, a dokładniej - na wystawę stałą. I... wsiąkłem.<br />
<div>
Chyba nigdy nie widziałem tak spójnej, precyzyjnie zdokumentowanej, pięknie oprawionej graficznie, umieszczonej w tak efektownym wnętrzu, opowieści. Świadomie nie mówię "muzeum", bo to o wiele, wiele więcej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a name='more'></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Udręczeni polsko-polską wojną, zdruzgotani postawą niektórych tzw. polityków, po części nawet zrezygnowani (tzn. świadomi tego, że na normalność trzeba będzie jeszcze długo poczekać), chyba zapomnieliśmy jak gigantyczny dystans pokonaliśmy przez ostatnich 39 lat. Ile zmieniło się w Polsce, ile zyskaliśmy i... ile możemy stracić.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Cała opowieść rozpoczyna się silnym akcentem - procesem ucierania się Porozumień Sierpniowych, z mocnym akcentem w postaci wyświetlanego filmu dokumentalnego. Z TYM Lechem w roli głównej oczywiście...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
A potem mamy długą, ale bardzo spójną narrację - od świetnego rysu historycznego krajów, które po wojnie znalazły się w sowieckiej strefie wpływów, przez opis rosnącego buntu, kolejnych protestów, wypadków i powstań. Dalej - omówienie fenomenu Solidarności, horroru stanu wojennego z milicyjnym terrorem i jego ofiarami, bałaganu lat 80' i stopniowego kruszenia się komuny. Wreszcie - niesamowita debata telewizyjna Wałęsy z Miodowiczem (robi wciąż wielkie wrażenie), Okrągły Stół i... wolność. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ekspozycję przygotowano ogromnym nakładem pracy. Historycznej, dokumentacyjnej, artystycznej. Głowa zapełnia się faktami, często nieznanymi albo zapomnianymi, a emocje, pobudzane scenografią, światłem, dźwiękiem, artefaktami, falują zgodnie z doskonałym scenariuszem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Sala poświęcona beznadziei życia w powojennych krajach komunistycznych jest ciemna, z wąskimi przejściami. Ciasna, wręcz klaustrofobiczna. W tym ponurym otoczeniu pojawiają się krwistoczerwone wskazania społecznego sejsmografu, wskazujące kolejne wybuchy buntu: w Polsce, na Węgrzech, w DDR, Czechach...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9cnEH1qMmyOt6EYmY9QvsPC-r-iN8wzXEqCirLD_NrsN09LaoyZZa1NNfXLWqtMiuM5QSikEzn36YufXJN-fzdsaKww15bk3Oqb4npnEhrBO5VHHxBNKAi1hGeKAlY_327YVc6fWM3uo/s1600/ecs6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9cnEH1qMmyOt6EYmY9QvsPC-r-iN8wzXEqCirLD_NrsN09LaoyZZa1NNfXLWqtMiuM5QSikEzn36YufXJN-fzdsaKww15bk3Oqb4npnEhrBO5VHHxBNKAi1hGeKAlY_327YVc6fWM3uo/s400/ecs6.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Sala z opowieścią o potędze Solidarności jest dla odmiany obszerna, biała, jasna, z lustrami na suficie dającymi jeszcze więcej przestrzeni (=wolności). </div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj98BmoQxPH7Cy4KeyAG-VfW99l69f1lm45In7Tp7hLcM0H3W3IaA9mGcBk0yxk-85OTbDwuz5UuYZq6_YslGLh9DTZyj08WM1hxajWhoJZcWlcBiErhfst9o0HuDWyKSSc-l7yv8Hmpkg/s1600/ecs1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj98BmoQxPH7Cy4KeyAG-VfW99l69f1lm45In7Tp7hLcM0H3W3IaA9mGcBk0yxk-85OTbDwuz5UuYZq6_YslGLh9DTZyj08WM1hxajWhoJZcWlcBiErhfst9o0HuDWyKSSc-l7yv8Hmpkg/s400/ecs1.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zachwycają detale. Przykryte nieco "ważniejszymi" informacjami i obrazami, dostrzegane dopiero na drugi albo trzeci rzut oka. Choćby wzór perforacji surowych blach, zawieszonych na ścianach w sali poświęconej okresowi stanu wojennego. Cała tekstura, pozornie losowa i przypadkowa, okazuje się być mozaiką setek, tysięcy otworów w kształcie oporników (przypinanych wtedy do odzieży).</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Odczytanie tych podtekstów daje dodatkowy zastrzyk emocji i satysfakcji, że historia polskiego dochodzenia do wolności została opowiedziana na tak wysokim poziomie. Również kreatywno-artystycznym.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzxNxn6F7509ChB_fMDHnDgLYepHHPJfKM0xtsdsS1iUgGMF-un4O2ydSWOeHp9vnNhYIR_S99c3N3PRSSOQJ4ID8JaY4dh00jG1SrXBEeOSaQFYYgEXdN1FTrLGUM1XOX6sYnkua8jKQ/s1600/ecs2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzxNxn6F7509ChB_fMDHnDgLYepHHPJfKM0xtsdsS1iUgGMF-un4O2ydSWOeHp9vnNhYIR_S99c3N3PRSSOQJ4ID8JaY4dh00jG1SrXBEeOSaQFYYgEXdN1FTrLGUM1XOX6sYnkua8jKQ/s400/ecs2.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Czy wystawa stała w ECS jest polityczna i jednostronna, jak mówią zwolennicy PiS i współcześni szefowie Solidarności? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Na pewno jest uczciwa. Zachowało się tyle dokumentów, relacji, zdjęć, filmów, że udało się pokazać wszystko to, co w swej różnorodności składało się na polski fenomen. Nie ma podziału na "lepsze" i "gorsze" nazwiska, nawet jeżeli obecnie stoją na odległych krańcach wzajemnie zwalczających się stron politycznych. </div>
<div>
Wobec tak rzetelnej dokumentacji, brak wyeksponowania braci Kaczyńskich trudno odbierać jako polityczną złośliwość. Najwyraźniej w tym momencie historii ich rola była zdecydowanie mniej istotna od setek innych osób zaangażowanych w działalność opozycji i związków zawodowych. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ale owszem, ta wystawa jest jednostronna. Jednostronnie i bez kompromisów opowiada o tym, że człowiek potrzebuje wolności i że żadna władza nie jest w stanie (skutecznie i na zawsze) zniewolić - fizycznie i mentalnie - obywateli. Ostatni akcent, czyli wielkie logo Solidarności składające się z tysięcy pamiątkowych, białych i czerwonych karteczek z komentarzami zwiedzających, potwierdza, że dla wielu osób ta wystawa ma charakter terapeutyczny. </div>
<div>
Przypomina o wielkiej, wolnościowej jedności i osiągniętych efektach. Przełamuje współczesną, przekłamaną narrację, przywraca priorytety. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4OmsBWbLgtpIzHaUIS8FLq2L0J4oFqkFkVubi9dDhuOkU0WGrGFqvzAIr7k43U4BNlQ4xLeM-PlEt37M7FHxxJMEHsfN63FvDi5sdcUPnn2DoBWQqUhSnRX-Pyc14MwaDbaDBh1XzZ3Q/s1600/ecs3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4OmsBWbLgtpIzHaUIS8FLq2L0J4oFqkFkVubi9dDhuOkU0WGrGFqvzAIr7k43U4BNlQ4xLeM-PlEt37M7FHxxJMEHsfN63FvDi5sdcUPnn2DoBWQqUhSnRX-Pyc14MwaDbaDBh1XzZ3Q/s400/ecs3.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Myślę, że właśnie dlatego jest solą w oku...</div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-31718397934518702852019-06-20T20:11:00.001+02:002019-06-20T20:11:14.736+02:00Dotknięcie historii, czyli historyczne zdjęcia dziadko-wujka, żołnierza Franciszka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmJ8xThcnM0srEFb-FXMhv4xMQ8H7pCfMK3gPk1gyRz__5N127hekqEAITnIw0LCVSUiIwBKPlZU5PSpXKGEj2MQoY-P7WoNoW2PJ4Dj6EG4AmSXX2UXYGpxyKcCHS6k4Uvyowgi1GD2o/s1600/IMG_0019+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1085" data-original-width="1600" height="217" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmJ8xThcnM0srEFb-FXMhv4xMQ8H7pCfMK3gPk1gyRz__5N127hekqEAITnIw0LCVSUiIwBKPlZU5PSpXKGEj2MQoY-P7WoNoW2PJ4Dj6EG4AmSXX2UXYGpxyKcCHS6k4Uvyowgi1GD2o/s320/IMG_0019+%25282%2529.jpg" width="320" /></a></div>
Niesamowita sprawa. Mieliśmy przyjemność gościć nigdy niewidziane kuzynki z dalekiej Argentyny. Mamy z nimi wspólnego pradziadka Paluszkiewicza.<br />
Jego syn (brat mojego dziadka i dziadek kuzynek) podczas II WŚ walczył w polskich oddziałach w Afryce, a później na Zachodzie (w tym - w Tobruku i pod Monte Cassino), pracował również w wywiadzie. Po wojnie, z poślubioną Włoszką, wyemigrowali do Ameryki Południowej. Stąd ta Argentyna.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Dotychczasowe informacje o dziadku-wujku Franciszku były skromne. Wygląda na to, że świadomie ograniczał kontakt z rodziną żyjącą po wojnie w PRL (a już na pewno - nie wdawał się w szczegóły dotyczące swoich wojennych dokonań). Możliwe, że chciał w ten sposób chronić krewnych - wiadomo w jaki sposób traktowano w czasach stalinizmu "niepewnych" obywateli utrzymujących kontakt z zagranicą.<br />
<br />
A teraz - BUM - przefajne kuzynki przywiozły nie tylko oryginalne zdjęcia, ale i wojskowe papiery dokumentujące przebieg służby, legitymacje odznaczeń wojskowych.<br />
<br />
Dotknięcie historycznej prawdy w postaci pożółkłych, ale wciąż czytelnych zdjęć, dokumentów starannie wypisanych przez wojskowych kancelistów, było niesamowite...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmPha65vsr-2oQezRGZzGWjvGdlsB9sxpNIEN6rbzR1d7jmI87inRhkLpzuMmtrYt02gb5aHnmwXHpsx_NUH06ocm-FfnYt1VKDYNnLunrCIBKOSgxrl_EkgDc-GZqK1I5y6hvd9enAMQ/s1600/IMG_0010.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="921" data-original-width="1600" height="230" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmPha65vsr-2oQezRGZzGWjvGdlsB9sxpNIEN6rbzR1d7jmI87inRhkLpzuMmtrYt02gb5aHnmwXHpsx_NUH06ocm-FfnYt1VKDYNnLunrCIBKOSgxrl_EkgDc-GZqK1I5y6hvd9enAMQ/s400/IMG_0010.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgEtsvSXWC9-NnliB_wDRI4wNZfVF-JzqUf4GBuDx-sGLOBtfFQd_bqZRCoPZT4PJ3YcAMcBP-5PX9BWr1H4M2VE37or4lbh30sUBwjmI25uy595ezNrFOOgBUq1i-C-XkA3ht1K8ub_I/s1600/IMG_0013.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1146" data-original-width="1600" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgEtsvSXWC9-NnliB_wDRI4wNZfVF-JzqUf4GBuDx-sGLOBtfFQd_bqZRCoPZT4PJ3YcAMcBP-5PX9BWr1H4M2VE37or4lbh30sUBwjmI25uy595ezNrFOOgBUq1i-C-XkA3ht1K8ub_I/s400/IMG_0013.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQelv1NV5ib_40jyUm2KjXCd5B4TcNg2AyWVWY7PhJHxStJ3pvNBcO-ZxOhOR-e_RI2AQsXO-4IeIL0dk4pdAG_poZ1YKaptioSFaiJ2DG-7tX4ah6d-fMqDD0vgff8DVLK16y3dIaObY/s1600/IMG_0014+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1112" data-original-width="1600" height="277" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQelv1NV5ib_40jyUm2KjXCd5B4TcNg2AyWVWY7PhJHxStJ3pvNBcO-ZxOhOR-e_RI2AQsXO-4IeIL0dk4pdAG_poZ1YKaptioSFaiJ2DG-7tX4ah6d-fMqDD0vgff8DVLK16y3dIaObY/s400/IMG_0014+%25282%2529.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjsHic1g0M781BGytadY7SU2t4PPugBtfYKHTuNd4YidRbINKEF-nA1iC4bFNxLbztI3I0AsVTiWhcVJQwnwZQb-y_iYVMu4TdPrrmtoMzc0PfT8n_RXbS4SR39DcYGBSqlewAuzMOcnE/s1600/IMG_0014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1083" data-original-width="1600" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjsHic1g0M781BGytadY7SU2t4PPugBtfYKHTuNd4YidRbINKEF-nA1iC4bFNxLbztI3I0AsVTiWhcVJQwnwZQb-y_iYVMu4TdPrrmtoMzc0PfT8n_RXbS4SR39DcYGBSqlewAuzMOcnE/s400/IMG_0014.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxq85AKxAAiyoqGv3cXtmSnQgWco4wO2912HfgLQyBq78BfWSh5Bf6ad2p8XuCNJh6mR7znzoUv4oVq21qqJYPA7khc_HA7gud0V9IxCy19FNJ4et0UMHp7iP73BC4duKVqjp1u44jipo/s1600/IMG_0015.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1097" data-original-width="1600" height="273" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxq85AKxAAiyoqGv3cXtmSnQgWco4wO2912HfgLQyBq78BfWSh5Bf6ad2p8XuCNJh6mR7znzoUv4oVq21qqJYPA7khc_HA7gud0V9IxCy19FNJ4et0UMHp7iP73BC4duKVqjp1u44jipo/s400/IMG_0015.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjopRzZ7BpfQlVIT3lPq8-ekof33SLkEmkg1LRqiom19Hr7yfvV62qr_HYhoAO6b0d8doWcfAwYWMnUBXyXKbghYoA6OK4gd2ZKChrBVBgGbawAIrn1NgUx_0Ffz_tnmm7hi2woW7I78H0/s1600/IMG_0019.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1113" data-original-width="1600" height="277" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjopRzZ7BpfQlVIT3lPq8-ekof33SLkEmkg1LRqiom19Hr7yfvV62qr_HYhoAO6b0d8doWcfAwYWMnUBXyXKbghYoA6OK4gd2ZKChrBVBgGbawAIrn1NgUx_0Ffz_tnmm7hi2woW7I78H0/s400/IMG_0019.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmT3yDrQhRew9hyphenhyphenc1u2p_aIn8g9WqlyChWzshPeFJTB2tPnfPtqGpCVPj-hQsFnGKurvUL4bDDLYBVda15veholgxns7Ode29l0LuIYLkgRVHg3ybkENkk4khQE1x8XcDtjuL_etu9KPg/s1600/IMG_0027.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1105" data-original-width="1600" height="276" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmT3yDrQhRew9hyphenhyphenc1u2p_aIn8g9WqlyChWzshPeFJTB2tPnfPtqGpCVPj-hQsFnGKurvUL4bDDLYBVda15veholgxns7Ode29l0LuIYLkgRVHg3ybkENkk4khQE1x8XcDtjuL_etu9KPg/s400/IMG_0027.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSvl4cQT_5kxuSnk1Jk_Oc-E1dKV024EYj2WsccjlhuGziItuFXF4GEepUYKkDR90CTxXWvEO7mA9XffQ3zqeGA0SByreBtQr1lBp5K3VdWiLhErwejgUAg-zIPmGkMkG2U8XEpjGt7JY/s1600/IMG_0045.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSvl4cQT_5kxuSnk1Jk_Oc-E1dKV024EYj2WsccjlhuGziItuFXF4GEepUYKkDR90CTxXWvEO7mA9XffQ3zqeGA0SByreBtQr1lBp5K3VdWiLhErwejgUAg-zIPmGkMkG2U8XEpjGt7JY/s400/IMG_0045.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI8UvHY7y08ba99sI7Xe3jDVc9M7pCMHS3MdjKH9FH7Lh5X2fwRz97YaB759twj4k9hCySoA4s_DM3grMhv4I4QQkPuPW07uU199ND33QF3hhojaejbOzKl0LlZfnGTvrWQ9RWaivQnJA/s1600/IMG_0050.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1101" data-original-width="1600" height="275" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI8UvHY7y08ba99sI7Xe3jDVc9M7pCMHS3MdjKH9FH7Lh5X2fwRz97YaB759twj4k9hCySoA4s_DM3grMhv4I4QQkPuPW07uU199ND33QF3hhojaejbOzKl0LlZfnGTvrWQ9RWaivQnJA/s400/IMG_0050.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWAqqi1lEwoB11YnfMQVkagbNgXPD8MQkc4eWW8fPv8Pd-CZhGxhTej3pU8b2QILwkVywY8QFwUHoxpUXYhu5FpgivX3V889qo4aXMfPgra-G9PdPT3G7USznPeEmJ1bHFfTtGWXnbMeE/s1600/IMG_0064.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1076" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWAqqi1lEwoB11YnfMQVkagbNgXPD8MQkc4eWW8fPv8Pd-CZhGxhTej3pU8b2QILwkVywY8QFwUHoxpUXYhu5FpgivX3V889qo4aXMfPgra-G9PdPT3G7USznPeEmJ1bHFfTtGWXnbMeE/s400/IMG_0064.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-31932925235278587892019-06-10T15:04:00.000+02:002019-06-10T15:09:52.212+02:00Radykałowie w małym miasteczku. Niepokój w raju<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoJlOF_YmrouXeIX9Obiw2yUBQnroOQ6ak1tLE0zVZTogjTco82rJZwTdw5Inqf-40E900tNGddUH7NwEJYG0q7vIJ2yiykzAyOIjfINGfSPL481cXTJKlCCCl6DPVopRugPbnVQAlnhs/s1600/DSC06946.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoJlOF_YmrouXeIX9Obiw2yUBQnroOQ6ak1tLE0zVZTogjTco82rJZwTdw5Inqf-40E900tNGddUH7NwEJYG0q7vIJ2yiykzAyOIjfINGfSPL481cXTJKlCCCl6DPVopRugPbnVQAlnhs/s320/DSC06946.JPG" width="320" /></a></div>
Małe miasteczko na południu Szwecji. Urokliwy port, zadbane jachty, kuterki wędkarzy, drogie samochody, wymuskane posiadłości i sklepiki w skandynawskiej kolorystyce, starannie utrzymane uliczki. A słupy latarni w całym miasteczku oklejone hasłami radykalnej, właściwie neofaszystowskiej organizacji Nordfront.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Nie wiem, czy to wynik aktywności jakiejś lokalnej komórki, a może nawet jednego człowieka. Nie wiem, czy w innych szwedzkich miasteczkach jest podobnie, czy może tam słupami zawładnęła lewica?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH6p4cxwJTrIG7AJN4sJ26ziViJ1ufSbG9uCR22BvlWq_KT3f-U_VFoLEuGy8Qq63jz0dJ8CW9ilL6SAOzxeRrWh9TGodPEwm6FxZxfgouhv8JkrTR9Lz1NSTawGen9VIBB4O9Tup9OdU/s1600/IMG_20190610_120344.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH6p4cxwJTrIG7AJN4sJ26ziViJ1ufSbG9uCR22BvlWq_KT3f-U_VFoLEuGy8Qq63jz0dJ8CW9ilL6SAOzxeRrWh9TGodPEwm6FxZxfgouhv8JkrTR9Lz1NSTawGen9VIBB4O9Tup9OdU/s320/IMG_20190610_120344.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Tak czy inaczej - to natężenie rewolucyjnych, brutalnych komunikatów politycznych w tak uroczym, wręcz rajskim otoczeniu, budzi niepokój...Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-88999590630129398012019-06-01T20:56:00.001+02:002019-06-01T20:56:25.706+02:00Solaris i Stary Browar. Wielkopolanie pozbawieni symboli<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimVzVbyDfuuolGnMWrvydK8ecN5DcObXRuCVtxmMrsi8cWScl_a0rmSirtQMpbW4s4deU7M48783lQWHL6UPQEicOqBtQgfko9IHWGMwsVQLTMvMkwAetFs7p7Sm4jwlpG3Gx6-iVb6AA/s1600/stary_browar.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="872" data-original-width="1200" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimVzVbyDfuuolGnMWrvydK8ecN5DcObXRuCVtxmMrsi8cWScl_a0rmSirtQMpbW4s4deU7M48783lQWHL6UPQEicOqBtQgfko9IHWGMwsVQLTMvMkwAetFs7p7Sm4jwlpG3Gx6-iVb6AA/s320/stary_browar.jpg" width="320" /></a></div>
Rodzice obu tych przedsięwzięć żyją, mają się dobrze i niech tak będzie. Ale my - Wielkopolanie, zostaliśmy tak trochę osieroceni. W każdym razie - pozbawieni symboli...<br />
Kupowałem jakąś książkę w Starym Browarze. Na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło. (Chociaż nie, zmieniło się. Do portfolio sklepów znanych marek i kameralnych, drogich butików, dołączył sieciowy sklep budżetowej sieci obuwniczej CCC. Co będzie następne? Pepco? Biedronka?...)<br />
Ale Stary Browar bez Grażyny Kulczyk to już nie jest TEN Stary Browar. A Solaris bez małżeństwa Olszewskich to już nie jest TEN Solaris.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Doskonale pamiętam moment otwierania Starego Browaru (tzn. pierwszej części). Pamiętam, jak ważne to było wydarzenie, z jakim uznaniem Poznań witał imponujący obiekt. Wtedy jeszcze małżeństwo Kulczyków trzymało się razem, a Jan Kulczyk nie był krytykowany za niejasne interesy z państwem. A afera o zbyt tanio sprzedany grunt pod budowę Starego Browaru wybuchła o wiele później.<br />
Kulczykom oczywiście wszyscy zazdrościli majątku i rozmachu, po cichu plotkowali "jaki to Jan ma talent do zaprzyjaźniania się z najważniejszymi VIPami i jaka ta Grażynka jest bezwzględna w interesach". Jednocześnie - wszyscy pragnęli choć chwilkę poogrzewać się w ich blasku na rautach, koncertach i wernisażach. Dla mieszkańców Poznania (szczególnie tych aspirujących do klasy średniej) Stary Browar stał się namiastką "własnego miejsca", opromienioną w dodatku sławą i autorytetem właścicieli. Na dodatek SB stał się modnym miejscem, rozpoznawanym w kraju i Europie. Zatem - duma.<br />
<br />
Tak samo Solaris. Fabryka, która właściwie wzięła się z branżowych umiejętności p. Olszewskiego, managerskiego talentu jego żony i ich wspólnego (prywatnego!) majątku. Olszewscy byli zdecydowanie mniej rozpoznawalni i nie tak pożądani jak Kulczykowie, ale imponujące efekty ich pracy przyprawiały nas wszystkich o dumę. Jakbyśmy sami byli udziałowcami zakładu i jakby kolejny udany kontrakt na setki autobusów dla kolejnego wielkiego miasta miał przynieść nam namacalną dywidendę. Kontraktów była cała masa, dywidendy (dla nas) oczywiście nie było. Ale nasze samopoczucie było doskonałe. A duma z "naszych autobusów" rosła.<br />
<br />
A teraz?<br />
Teraz Stary Browar jest po prostu nieco lepszym centrum handlowym - nadal dobrze utrzymanym, nadal goszczącym dobre sklepy. Ale z kompletnie anonimowym, bezosobowym właścicielem. Nawet nie wiem jak się nazywa fundusz, który kupił SB od Grażyny Kulczyk. O inwestorze, który przejął Solarisa z rąk pp. Olszewskich wiem ledwie tyle, że jest z Hiszpanii i liczy się w branży transportowej.<br />
Teraz na losy Starego Browaru patrzę raczej z obojętnością. To znaczy - dobrze, że ktoś dba o ten obiekt i że nie ma powodu do wstydu. A doniesień o kolejnych dobrych kontraktach Solarisa nawet nie zauważam, jakby wyłączyła mi się ciekawość... Wiem tylko, że fabryka działa i to wystarcza. Ludzie mają pracę, to ważne.<br />
<br />
Ale kto mi, ziomkowi z Poznania, z Wielkopolski, zapewni teraz dopływ regionalnej dumy???Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-54790903862050027872019-05-25T00:20:00.003+02:002019-05-25T00:20:59.879+02:00Sting - (udane) odcinanie kuponów<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7MWpWwc7VoFcpb4cX2FPNT99oRiS-663vtLtOfjai8x9Vz1NN-uW-CmQ9j0E5Cm31m-NEQSLMZmuFuPMwTI-w4R_9QERdoe94B7pTvN7VOJb3u37KX08trmSOdAvD2s0nllfXdPkq1nY/s1600/44459.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="675" data-original-width="1200" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7MWpWwc7VoFcpb4cX2FPNT99oRiS-663vtLtOfjai8x9Vz1NN-uW-CmQ9j0E5Cm31m-NEQSLMZmuFuPMwTI-w4R_9QERdoe94B7pTvN7VOJb3u37KX08trmSOdAvD2s0nllfXdPkq1nY/s320/44459.jpg" width="320" /></a></div>
Oj, jak ja kiedyś kochałem Stinga. Strasznie długo to trwało. Chyba od 1984 roku, do... nawet już nie pamiętam. Potem mi minęło. To znaczy nadal ceniłem tę gwiazdę, kupowałem płyty (już w formie cyfrowej, czyli zdecydowanie taniej), ale żeby wybrać się na koncert, to już niekoniecznie.<div>
Ale 24 maja 2019 wybrałem się na taki koncert. Były same hity. Współcześnie zagrane, świeże, ale bez udziwnień. </div>
<div>
To koncert wirtualny. Płyta "My songs". Takie uwspółcześnione The Best Of. Dobre.</div>
<div>
<a name='more'></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jako dawny fan jestem nieco zaskoczony tym, co w ostatnich latach wydawał Sting. Płyta z Shaggym - nieprzekonująca, rockowy album 57th & 9th - jakiś nienaturalny, aranżacje symfoniczne - hmmm, właściwie bronił się jedynie pięknie zaaranżowany musical The Last Ship...</div>
<div>
Na koncertach oczywiście najlepiej sprzedawały się stare hity - z czasów The Police i "wczesnego" Stinga. Nic dziwnego, że w końcu pojawiła się współczesna kompilacja najsłynniejszych piosenek, spójnie brzmiąca i z lekkim mrugnięciem okiem do słuchaczy z mniej niż 40-tką na karku.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Odcinanie kuponów? No jasne!</div>
<div>
Ale po co się szarpać, skoro:</div>
<div>
- konkurencja na rynku współczesnych hitów jest mordercza,</div>
<div>
- zebrało się całkiem ładny kapitał i na bieżąco spływają tantiemy za wciąż grane przeboje,</div>
<div>
- trzeba mieć czas, by relaksować się we włoskiej posiadłości,</div>
<div>
- publiczność na koncertach i tak chce starych hitów</div>
<div>
???</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Sting już nic nie musi, za to wszystko może.</div>
<div>
Na płycie "My songs" pozwolił sobie (a właściwie pozwolili jego producenci) na trochę współczesnych sztuczek, trochę zabawy rytmem i stylistyką, gdzieniegdzie odrobinę zmienił linię melodyczną, w minimalnym stopniu zmieniły się partie instrumentalne - zachowując najważniejsze i rozpoznawalne riffy, pochody basowe. Cała sztuka polegała na ubraniu tych doskonale znanych dźwięków w niedostrzegalne smaczki i ujednolicenie brzmienia...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
To jest dobra płyta.</div>
<div>
Podejrzewam, że dzięki niej zaobserwujemy tego lata mały renesans popularności tego starszego pana :). </div>
<div>
I dobrze. </div>
<div>
<br /></div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-8855465955054731842019-05-24T23:27:00.004+02:002019-05-24T23:37:53.307+02:00Delfin Morawiecki - (niepełne) studium przypadku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5bMxkt4jwccXZ1BoyM9ebok_zohnbQ1ggdXBxw6_K85f0k9rAE7FktG3og36uDtfff-tK-Bd1r4nvRgF1bSTcr3d9TMCvxL1MJXrwTLTKkE3O7AOHMH0AyFDVFvBx9Px_xI5X7aFzz1M/s1600/delfin-mateusz-morawiecki-b-iext54132886.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1131" data-original-width="800" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5bMxkt4jwccXZ1BoyM9ebok_zohnbQ1ggdXBxw6_K85f0k9rAE7FktG3og36uDtfff-tK-Bd1r4nvRgF1bSTcr3d9TMCvxL1MJXrwTLTKkE3O7AOHMH0AyFDVFvBx9Px_xI5X7aFzz1M/s320/delfin-mateusz-morawiecki-b-iext54132886.jpg" width="226" /></a></div>
Przeczytałem książkę "Delfin. Mateusz Morawiecki", autorstwa Piotra Gajdzińskiego i Jakuba N. Gajdzińskiego. Zapowiedzi były gorące, a samo główne źródło informacji, czyli Piotr (były rzecznik Banku Zachodniego WBK) zwiastowało małe trzęsienie ziemi. Zwłaszcza gdy na głowę Gajdzińskiego posypały się gromy za ujawnienie faktu adopcji przez małżeństwo Morawieckich dwojga dzieci. Potem okazało się, że z tymi dziećmi to była ustawka, ale to już inny temat.<br />
<br />
Plan opublikowania książki w gorącym okresie przedwyborczym był dobry. Zresztą podobny termin wybrał Tomasz Piątek, dla swojej książki "Morawiecki i jego tajemnice", traktującej o dwuznacznych powiązaniach premiera.<br />
Jednak obie książki, w przedwyborczym tygodniu, skutecznie "przykrył" cykl publikacji Gazety Wyborczej, poświęcony zakupowi od Kościoła kilkunastohektarowej działki w bardzo atrakcyjnej części Wrocławia. Działki, która już w momencie kupna (wiele lat temu) była podejrzanie tania, a dzisiaj jej wartość sięga kilkudziesięciu milionów złotych.<br />
<br />
Ale wracam do książki Gajdzińskich. Tak, w recenzji będą też rozważania na temat ujawnienia tajemnic klienta przez - było nie było - dawnego PR-owca.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Książka zaskakuje objętością. Na pierwszy rzut oka wygląda, jakby Piotr Gajdziński "sprzedał" w niej wszystkie możliwe tajemnice dotyczące Mateusza Morawieckiego. Ale to niestety złudzenie. Po (naprawdę) emocjonującym początku następuje obszerna charakterystyka Solidarności Walczącej, czyli ugrupowania założonego przez ojca Mateusza - Kornela Morawieckiego. Bez wątpienia tamten klimat, aktywność ojca i opozycyjne historie w latach 80. ukształtowały młodego wówczas Morawieckiego juniora, ale analiza na łamach książki jest po prostu nużąca.<br />
<br />
Później robi się jeszcze dziwniej. Bo opowieść o Mateuszu Morawieckim z czasów po-bankowych jest właściwie podsumowaniem wszystkich powszechnie znanych kontrowersji związanych z nim, jego patronem Jarosławem Kaczyńskim oraz szeroko pojętą prawicą. Podsumowanie tym dziwne, że poszczególne fakty zaznaczone są raczej hasłowo - jakby z przeznaczeniem dla odbiorców na bieżąco śledzących media i politykę (dla czytelników mniej zorientowanych część tych odwołań może być niezrozumiała). Po prostu - taki niekończący się felieton polityczny, wyraźnie antypisowski. Zgrabny, ale jednak w tym kontekście raczej nie do końcu zrozumiały.<br />
<br />
W pewnym momencie złapałem się na tym, że... już nic nowego się z książki nie dowiem. Tak jakby całe "gęste" znalazło się na pierwszych kilkudziesięciu stronach.<br />
<br />
Te najważniejsze fakty/obserwacje/tezy to:<br />
<br />
<br />
<ul>
<li>Mateusz Morawiecki bardzo często kłamie i jest owładnięty obsesją osiągnięcia pozycji zbawcy narodu - ta mieszanka jest piorunująca,</li>
<li>jest chorobliwie ambitnym i... pazernym człowiekiem wychowanym w korporacji,</li>
<li>wieloletnia praca w korporacji należącej do zachodnich inwestorów wcale nie jest w sprzeczności do głoszonej krytyki obcych kapitalistów (PG twierdzi, że premier ich nienawidzi właśnie za to, że na skutek globalnej konstrukcji całego biznesu, jego kariera biznesowa praktycznie skończyła się na stanowisku prezesa banku),</li>
<li>Morawiecki nienawidzi mówić o swoim majątku, a jednocześnie nie ma skrupułów, by korzystać z nadarzających się finansowych okazji,</li>
<li>jest długoterminowym, bezlitosnym graczem, co w połączeniu z prywatnym zapleczem finansowym pozwala mu cierpliwie czekać na swój czas,</li>
<li>jest niesamowicie pracowitym człowiekiem i nawet postawiony w nowej sytuacji, potrafi umiejętnie maskować swój brak kompetencji do czasu zdobycia niezbędnej wiedzy.</li>
</ul>
<br />
<br />
No dobrze, ale to właściwie nic nowego. Podobne cechy (z wyjątkiem pierwszego punktu) mają setki, tysiące korporacyjnych managerów. Ot, taka kultura pracy, takie realia, taka walka o sukces...<br />
(lektura potwierdziła moje wcześniejsze wrażenie o "korporacyjności" polityka, opisane: <a href="https://paluszkiewicz.blogspot.com/2019/04/mateusz-morawiecki-kamca-nie-po-prostu.html" target="_blank">TUTAJ</a>)<br />
<br />
Tym, co może zbulwersować większą grupę czytelników, jest jedynie opis mechanizmu bankowych odpraw. Miliony złotych złożone na specjalnym koncie pozostają własnością banku i czekają na odpowiedni moment, by trafić do premiera (nie pojawiając się wcześniej w jego zeznaniach majątkowych). I faktycznie - bulwersujące jest nie tylko ukrywanie przed opinią publiczną sporych pieniędzy (de facto już należących do beneficjenta), ale również - uzależnienie premiera kraju od decydentów w prywatnym banku. Bo to jest dwuznaczne i ryzykowne. Wypłacą czy nie???<br />
<br />
Czyli co? W książce nie ma "nic takiego"? Tego nie powiedziałem. Morawiecki namalowany przez Gajdzińskich nie jest fajnym człowiekiem. To nie jest ktoś, kto powinien być premierem cywilizowanego kraju...<br />
<br />
-------------------<br />
<br />
Nie kupiłem tej książki dla premiera. Oczywiście, interesowała mnie postać Morawieckiego, chciałem go lepiej "poznać", ale o wiele bardziej zajął mnie kontekst - oto były rzecznik prasowy, PR-owiec, dzieli się poufnymi smakołykami z czasów pracy dla premiera.<br />
<br />
Etyczne czy nie? Dlaczego złamał świętą regułę zaufania?<br />
<br />
Miałem (jako dziennikarz) okazję poznać Piotra Gajdzińskiego i obserwować pracę jego i kierowanego przez niego biura prasowego. Powiem krótko - Bank Zachodni WBK nie mógł sobie wymarzyć lepszego specjalisty na tym stanowisku. Kompetentnego, z wyczuciem, genialną umiejętnością podtrzymywania fajnych relacji, świetnymi pomysłami...<br />
<br />
Dlaczego więc "zdradził"?<br />
Chyba nie poszło o pieniądze. Nie wierzę, żeby zyski z takiej pozycji warte były poświęcenia zawodowej renomy.<br />
Nie wydaje się też, by książka była zemstą. Owszem, prawdopodobnie Morawiecki doprowadzał swojego podwładnego na skraj załamania nerwowego, ale... przecież taka jest korporacja...<br />
<br />
A może autor potrzebował ekspiacji - za grzech wywindowania wizerunku Mateusza Morawieckiego na niezasłużony poziom? Może Piotr pomyślał, że sukces polityczny MM jest efektem tego, co robili dla niego PR-owcy Banku?<br />
W książce Gajdziński kilkakrotnie przyznaje się do ewidentnie politycznych zagrywek (a nawet manipulacji) PR-owych, które wymyślał i realizował dla swojego szefa...<br />
<br />
Czyżby pożałował i - widząc jak rujnująca kraj jest polityka premiera-bankstera - postanowił obnażyć jego, przy okazji przyznając się do grzechu???<br />
<br />
I <b><span style="color: red;">to</span></b> jest naprawdę ciekawe.<br />
I <b><span style="color: red;">dlatego</span></b> nie żałuję, że przeczytałem...<br />
<br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-2807127826402338552019-05-10T21:04:00.000+02:002019-05-12T20:12:09.436+02:00Carsharing jednak działa. Sprawdziłem dostawczaka z CityBee<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_-EdBhMKg1dgdOgfoBj9C43SBD_ey6Gj-xhRTvm4sXTlJqnhOHJJEoCz_icqo9gUWCtzkXSD1Wwy0PtawLu0rQFCF4xRN2EUz2pRrousS6iM14EQ2fKWxTxBoFmXVPmPtwGkSfCLDJ4U/s1600/city_bee1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_-EdBhMKg1dgdOgfoBj9C43SBD_ey6Gj-xhRTvm4sXTlJqnhOHJJEoCz_icqo9gUWCtzkXSD1Wwy0PtawLu0rQFCF4xRN2EUz2pRrousS6iM14EQ2fKWxTxBoFmXVPmPtwGkSfCLDJ4U/s320/city_bee1.jpg" width="320" /></a></div>
Jakoś nie mogę przekonać się do modelu carsharingu, czyli samochodów na wynajem. To znaczy - wierzę, że dla niektórych użytkowników (single bez zobowiązań, studenci, osoby starsze) to może być dobre. Ale dla tych, którzy mają dzieci albo/i prowadzą jakieś mikrofirmy - to nie jest rozwiązanie. Należę właśnie do tej grupy i - sorry - mi "samochód na minuty" nie wystarczy (choć wierzę, że uwzględniając amortyzację, serwis, ubezpieczenie - sprawa jest korzystna finansowo). Muszę jednak mieć te własne cztery kółka.<br />
<div>
Ale musiałem przewieźć kilka dużych paczek i postanowiłem sprawdzić jak system carsharingu działa w rzeczywistości - na przykładzie sieci CityBee, udostępniającej samochody dostawcze.<br />
<br />
<b>Jeżeli komuś nie chce się czytać, powiem wprost - polecam.</b></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a name='more'></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zgodnie ze wskazówkami operatora zainstalowałem aplikację, podałem numer karty kredytowej (należność oczywiście pobierana jest automatycznie) i sprawdziłem - skąd można pobrać i dokąd należy zwrócić samochód. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Okazało się, że auto można pobrać z parkingu niedaleko Ikei (a właśnie stamtąd chciałem przewieźć paczki z meblami). Pojechałem więc na Franowo, upewniłem się, że w magazynie Ikei czeka już na mnie ładunek i poszedłem po samochód.</div>
<div>
Tu pojawiła się komplikacja. I jest to ewidentnie niedopatrzenie operatora.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Bo dopiero w momencie, gdy wybrałem już dostawczaka stojącego na parkingu i chciałem go wziąć, okazało się, że... muszę "dodać do swojego konta" moje prawo jazdy. </div>
<div>
To jasne - CityBee musi mieć pewność, że wypożyczający ma uprawnienia do prowadzenia samochodu. Ale dlaczego informuje o niezbędnej procedurze tak późno??? (przecież można to było zrobić w momencie "dodawania" numeru karty kredytowej). </div>
<div>
Ale nic to - zrobiłem smartfonem zdjęcia awersu i rewersu prawa jazdy, wysłałem za pośrednictwem appki CityBee, po kilku minutach dotarł komunikat potwierdzający dodanie prawa jazdy.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH6FeglOTXPOxez0lrM30eo2q-ntDKDiNHT8oDM8a2zPT7JwSQGPBCAmoIK4oSHhY9XauNCzUnIuqzfcgaW_q6T0WHcjoqP7sjvUnne4gA1Wx4FzUjmE0JlTG_HRrq-mWwrMuxIuofK9g/s1600/city_bee2.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH6FeglOTXPOxez0lrM30eo2q-ntDKDiNHT8oDM8a2zPT7JwSQGPBCAmoIK4oSHhY9XauNCzUnIuqzfcgaW_q6T0WHcjoqP7sjvUnne4gA1Wx4FzUjmE0JlTG_HRrq-mWwrMuxIuofK9g/s320/city_bee2.jpg" width="320" /></a></div>
<div>
A później już sama bajka: otwarcie za pomocą aplikacji samochodu (GPS działa bardzo dobrze, skutecznie lokalizuje konkretny pojazd), odnalezienie kluczyków obok kierownicy, uruchomienie auta, załadunek, przejazd na Stare Miasto, wyładowanie paczek, droga powrotna na Franowo, zamknięcie samochodu, (na wszelki wypadek) obfotografowanie dla udokumentowania braku jakichkolwiek uszkodzeń, przesiadka do prywatnego auta osobowego i powrót do domu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wszystko kosztowało mnie 35 złotych (CityBee pobiera opłatę za minuty, w przejazdach miejskich nie musimy interesować się kosztem paliwa). Moim zdaniem - korzystnie. Podobna usługa, nawet w przypadku tanich prywatnych przewoźników-freelancerów, na pewno byłaby droższa.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
PLUSY:</div>
<div>
- czytelny i prosty interfejs usługi (jasne komunikaty na www i przejrzysta aplikacja),</div>
<div>
- logiczny system wynajmu,</div>
<div>
- cena (oczywiście nie jest to usługa uniwersalna - czasem się opłaca, czasem nie),</div>
<div>
- samochód (czysty, sprawny, wygodny Volkswagen Crafter),</div>
<div>
- sprawne działanie usługi (rezerwacja, odblokowanie, zablokowanie, naliczanie opłaty).</div>
<div>
<br /></div>
<div>
MINUSY:</div>
<div>
- brak informacji o konieczności przedstawienia prawa jazdy i zatwierdzenia go przez administratorów systemu (zaskoczenie w momencie próby wynajmu samochodu). </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br />
<div>
<br /></div>
</div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-68392328273714511502019-05-04T23:42:00.002+02:002019-05-04T23:46:12.017+02:00Prascy Żydzi. Kolejna lekcja w "Muzeum Wymarłej Rasy"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuWdbKB4fEinQ_eBvwPgqf36XYr4dIg_7jY8Zuck6g3E0DXP6kA5mPsYtNJRA6d9mjNkISqOkAu0pKH5g_u3IBT8SAX97SYlnn9AVUZDYXKB2YkrY3VDH11C-1zjxE0LNmtxTPA3dMB7U/s1600/m06687.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuWdbKB4fEinQ_eBvwPgqf36XYr4dIg_7jY8Zuck6g3E0DXP6kA5mPsYtNJRA6d9mjNkISqOkAu0pKH5g_u3IBT8SAX97SYlnn9AVUZDYXKB2YkrY3VDH11C-1zjxE0LNmtxTPA3dMB7U/s320/m06687.jpg" width="320" /></a></div>
Do tej tematyki dojrzewałem długo. Właściwie nie wiem - dlaczego. Trzeba było czasu, by zmierzyć się z trudną historią. Nie tylko trudną historią własnego kraju i społeczeństwa (świadomie nie używam słowa "naród", szukając szerszej formuły, mieszczącej w sobie wszystkich obywateli i rezydentów dawnej Polski), ale też kultywowanymi w otoczeniu stereotypami. Że Żyd jest cwany, że dba wyłącznie o własny interes, że Żyd Żyda od razu pozna i Żydowi pomoże, że "kupuj tylko u Polaka". Żaden tam twardy antysemityzm, taki tam zwykły polski misz-masz...<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Trzeba było chyba zejść z poziomu abstrakcyjnej, trudno wyobrażalnej grupy etnicznej, na poziom pojedynczych osób. O ile w warszawskim muzeum Polin było to trudne (muzeum z wielkim rozmachem i wielką starannością zajmuje się właśnie całą grupą - piszę o tym <a href="https://paluszkiewicz.blogspot.com/2015/08/muzeum-historii-zydow-polskich-polin.html#more" target="_blank">TUTAJ</a>), łatwiej przychodziło już w Chełmie nad Nerem (<a href="https://paluszkiewicz.blogspot.com/2017/11/200-tysiecy-bez-wasnej-tablicy-chemno.html" target="_blank">KLIKNIJ</a>, żeby przeczytać). Jeszcze silnej oddziałują prywatne historie i osobiste świadectwa, których nie brakuje w wielu ważnych pozycjach książkowych. Sięgałem po nie z ciekawości i z potrzeby uzupełnienia wiedzy, której brak odczuwałem i nadal odczuwam</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zwiedzanie Josefova - dzielnicy żydowskiej w Pradze, było ważną lekcją. O ile sama dzielnica żydowska, przebudowana na początku XX wieku, z architekturą dobrze znaną choćby z Paryża, niespecjalnie zwraca uwagę, to narracja poświęcona kilkudziesięciotysięcznej żydowskiej społeczności wymazanej z praskiej rzeczywistości - robi wrażenie. O wiele większe niż opowieść o tym, że budynków w dzielnicy żydowskiej świadomie nie wyburzono, chcąc stworzyć tam (zgodnie z życzeniem Hitlera) "Muzeum Wymarłej Rasy". Teorie obłąkanego dyktatora wydają się być abstrakcyjne. Ale losy konkretnych, wymordowanych ludzi - już nie...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Holokaustowi poświęcono ekspozycję w Synagodze Pinkasa. Na niewielkim dziedzińcu - kilka dużych tablic z opisem całej procedury - w jaki sposób wywożono, dokąd trafiali i co się dalej działo z Żydami z Pragi. A wewnątrz świątyni (bardzo skromnej, wręcz ascetycznej), całość uwagi skupia się na dziesiątkach tysięcy nazwisk wypisanych na ścianch. Spokojna, obiektywna czcionka o eleganckim kroju, perfekcyjna, spokojna kaligrafia. I tragedia ukrywająca się za każdym z wpisanych nazwisk...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjagTFORV_NWU0iwZDHZ6XVo4UR8O_3lyWmwCYXEHYGsGD5ezG3jIbz3qlZ9XQtBjgnel3WlIIxroCOGf_5tBVnJHIeA6NwaPA1ZLRIT8xh84kFmUnNBAgN05prZQEPsDm_5dcW2RDfUdY/s1600/m06681.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjagTFORV_NWU0iwZDHZ6XVo4UR8O_3lyWmwCYXEHYGsGD5ezG3jIbz3qlZ9XQtBjgnel3WlIIxroCOGf_5tBVnJHIeA6NwaPA1ZLRIT8xh84kFmUnNBAgN05prZQEPsDm_5dcW2RDfUdY/s400/m06681.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Na piętrze jeszcze mocniejszy akcent. Galeria obrazków. Nieporadnych, w większości amatorskich - jak ze szkolnej wystawy. Szkice ołówkiem, malunki farbkami. Rzeczy w tym, że traktujące o ostatnich dniach przed śmiercią. Transporty, panorama obozów zagłady, sceny z obozowego życia. A to wszystko skonfrontowane z podobnymi obrazkami (podobnych dzieci?) opowiadających o codziennym życiu albo o wyobrażeniach życia w wyśnionej Palestynie...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFWq_-BBaxaWoXPAUKR_cDUNFY5vpHfrmu8kw6_36mgfGrFOCHSTQFPwIeWOhFROcNaXVDveavOOpR5FBDZ0kdMfMR4BaX7hRgtQODSbPC3hfEqzq5NnwDsYBSfUn37tqMsCPozbD1Z0/s1600/m06685.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFWq_-BBaxaWoXPAUKR_cDUNFY5vpHfrmu8kw6_36mgfGrFOCHSTQFPwIeWOhFROcNaXVDveavOOpR5FBDZ0kdMfMR4BaX7hRgtQODSbPC3hfEqzq5NnwDsYBSfUn37tqMsCPozbD1Z0/s400/m06685.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div>
<br />
I jeszcze jeden element. Myślę, że najbardziej sugestywny.<br />
Nazwiska ofiar wykaligrafowane na ścianach synagogi i muzealna ekspozycja to przekaz dla tych zdecydowanych, w pewnym sensie już świadomych. Ale nazwiska wygrawerowane na niepozornych metalowych kostkach, wkomponowanych w bruk przed wejściem do praskich kamienic, wchodzą już mocno w tę publiczną przestrzeń.<br />
Są niemym wyrzutem. I przestrogą.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeL4FPWywhhYyPVBLq2ls24xoTELxTZGjCWRFXHgvEUNxrXK9Z6Hp1arcOLZbVLifIY-fWqNMlRA8XEELZsYHesJOS5vzXPMFjrVweMYBEA3SS8IZFKQI0yjXtM1w0VMoKCVQ_88QOuvY/s1600/m06735.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeL4FPWywhhYyPVBLq2ls24xoTELxTZGjCWRFXHgvEUNxrXK9Z6Hp1arcOLZbVLifIY-fWqNMlRA8XEELZsYHesJOS5vzXPMFjrVweMYBEA3SS8IZFKQI0yjXtM1w0VMoKCVQ_88QOuvY/s400/m06735.jpg" width="400" /></a></div>
</div>
<div>
</div>
<div>
<div>
</div>
</div>
Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-6551954645672549222019-04-22T20:58:00.004+02:002019-04-22T21:00:25.312+02:00Mateusz Morawiecki. Kłamca? Nie, po prostu korpoczłowiek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWSseT813pBYWYyf3t4CRx_rOj88TZqJ4fp8mw4qAKyG4h-aj9X1x9lmFat7Q6nUXgHF9_9R89PQmDQRjMHdSkL2P9VhSQqmz1KNd0Ua4AnVGKvrG18IZsyvCO_CcxCgoBW64EMAyTIA8/s1600/premiermorawiecki.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWSseT813pBYWYyf3t4CRx_rOj88TZqJ4fp8mw4qAKyG4h-aj9X1x9lmFat7Q6nUXgHF9_9R89PQmDQRjMHdSkL2P9VhSQqmz1KNd0Ua4AnVGKvrG18IZsyvCO_CcxCgoBW64EMAyTIA8/s320/premiermorawiecki.jpg" width="320" /></a></div>
Premier polskiego rządu Mateusz Morawiecki słynie z wypowiedzi, które są - delikatnie mówiąc - bardzo swobodną interpretacją współczesności i historii. Niekiedy jego komentarze i twierdzenia są tak odległe od faktów, że można je zakwestionować bez sięgania do źródeł.<br />
Mnożą się więc krytyczne teksty (których autorzy konfrontują słowa Morawieckiego z danymi statystycznymi, archiwaliami, ustaleniami naukowców itd), mnożą się memy, mnożą się teorie próbujące wyjaśniać - dlaczego premier opowiada bzdury. Od cynizmu i brutalnej walki o przychylność Jarosława Kaczyńskiego (a co za tym idzie - schedę po nim), po poszukiwania jednostek chorobowych, których objawem może być tak płynna konfabulacja.<br />
<br />
<br />
<br />
Moim zdaniem Mateusz Morawiecki jest właśnie taki, ponieważ tak go wychowała korporacja...<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Jak wszystko w przyrodzie - również korporacja ma swoje zalety i wady. Jedną z wad jest podporządkowanie DOBREMU WYNIKOWI.<br />
Bo, wiecie, korporacja zakłada nieustający wzrost. Właśnie tego żąda od każdego ze swoich tysięcy trybików - w zamian za profity, którymi bardzo skutecznie kusi.<br />
Daje dobre pieniądze, bonusy, daje wysoki standard (miejsca pracy, podróży służbowych, narzędzi pracy), ale oczekuje ciągłego sukcesu. Nie dopuszczając możliwości chwilowego pogorszenia koniunktury, zatrzymania wzrostu zysku.<br />
To jest oczywiście niemożliwe. Nie da się w nieskończoność zwiększać sprzedaży, powiększać przewagi nad konkurencją (która też jest korporacją), odnosić samych sukcesów, nie da się ochronić biznesu przed makroekonomicznymi tąpnięciami, zmianami prawa, ruchami na rynku pracy. Problem w tym, że ludzie korporacji, zdając sobie sprawę z tego, że nie zawsze udaje się osiągnąć wyśrubowane cele, jednocześnie wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na powiedzenie prawdy. Po prostu nie mogą przyznać "ten kwartał był słaby, bo....".<br />
<br />
Zakładam, że Mateusz Morawiecki, który kilkanaście lat pracował w typowej korporacji (najbardziej korporacyjnej z korporacyjnych, czyli banku), jak wszyscy tam pracujący, musiał w swoich sprawozdaniach pokazywać nie "prawdziwą" rzeczywistość, a rzeczywistość oczekiwaną przez korporację. To, co robi w tej chwili, postrzegam właśnie jako łączenie prywatnych ambicji (politycznych, typowego pragnienia sławy) z korporacyjnym nawykiem opisywania wirtualnej rzeczywistości.<br />
<br />
To nie jest trudne. Różnego rodzaju wskaźniki, tendencje, zjawiska, DA SIĘ pokazać tak, że wyglądają inaczej. Pole do interpretacji (czytaj: nadużyć) jest duże. Niektórzy robią to ze strachu (nie chcąc przyznać się do chwilowej porażki), inni - z wyrachowania (premia!), jeszcze inni - dla zachowania komfortu psychicznego i poczucia własnej wartości (bo "sprostali zadaniu").<br />
<br />
W korporacji nie da się żyć i funkcjonować bez umiejętności ŁADNIEJSZEGO pokazywania rzeczywistości. Ok, nazwijmy to ściemnianiem, nazwijmy to nawet manipulacją, oszustwem albo kłamstwem.<br />
Ale człowiek jest tylko człowiekiem, a korpoczłowiek sprawnie usprawiedliwia swoje naginanie rzeczywistości do nierealnych planów. Wiem co mówię, sam to mam. Potrafię w korporacyjnym raporcie pokazać piękniejszy świat. Niekiedy muszę tak robić, bo korporacja... tego oczekuje.<br />
Dlatego nie rzucam pierwszy kamieniem.<br />
<br />
Na przykład w premiera Mateusza Morawieckiego.<br />
<br />
<br />
<i>(fot: kprm.gov.pl, autor nie podany)</i><br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-4916546987615070792019-04-03T00:55:00.001+02:002019-04-03T00:55:13.262+02:00Kirszenbaum - postfolk na trudne czasy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGJGo75rANhDEXxCkP0Cb5IQN3EZkx-r51ngvF3nZofSbWhTWSInpfpxBrikBefP2IYBhZKEbK8cbb9JR8XZXK0FRpCvdSYYycTuAcIUr4qRWZru5-LdaJglbqPhHwhDfXrMBZe6kKEcw/s1600/kirszenbaum.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="183" data-original-width="275" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGJGo75rANhDEXxCkP0Cb5IQN3EZkx-r51ngvF3nZofSbWhTWSInpfpxBrikBefP2IYBhZKEbK8cbb9JR8XZXK0FRpCvdSYYycTuAcIUr4qRWZru5-LdaJglbqPhHwhDfXrMBZe6kKEcw/s320/kirszenbaum.jpg" width="320" /></a></div>
Zauroczyli mnie. Takie zaciekawienie zwykle wywołują artyści, którzy po pierwsze mają coś do powiedzenia, po drugie - potrafią to ubrać w niebanalną formę, po trzecie - są spójni, a ewentualne niedoskonałości warsztatowe nie ograniczają ekspresji i przekazu. Po prostu sztuka.<br />
<br />
Ledwo co ukazała się płyta tego duetu, zatytułowana "Stypa komedianta". Nie wiem, czy zasugerowałem się krakowskim pochodzeniem zespołu, czy to zasługa zręcznej stylizacji, ale ta post-folkowa muzyka aż kipi post-multikulturowością.<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br /><br />
<br />
Dlaczego "post"? Bo typowe multikulti wyobrażam sobie jako pokojowe współistnienie wielu tradycji i kultur w obrębie jednej państwowości, no i oczywiście powstawanie nowej kulturowej jakości - wspólnego mianownika, ale jednak pozwalającego na równoległe istnienie wyodrębnionych tożsamości.<br />
<br />
Kirszenbaum w warstwie muzycznej pokazuje chaos. A raczej recykling wątków zabranych ze śmietnika historii (bo przecież brutalna, zglobalizowana współczesność odcięła nas od korzeni) swobodnie, domowym sposobem, połączonych w jakiś prymitywny, ale świetnie kręcący się mechanizm. Jest w tej muzyce niepokój, zadziorność, czasem nawet brutalność. Taka agresja będąca krzykiem rozpaczy... A jednocześnie - wielka muzykalność, wyczulenie na barwę i pełna kontrola nad aranżacją. <br />
<br />
Literacko - mistrzowskie (nie boję się użyć tego słowa) operowanie frazą, z rytmem i brzmieniem słów doskonale dopasowanymi do muzyki. Do tego narracyjne perełki i momentami psychodeliczne klimaty. Świetna sprawa.<br />
<br />
Płyta "Stypa komedianta" duetu Kirszenbaum szybko się kończy. Chętnie posłucham na żywo.<br />
<br />
<i>(zdjęcie - materiały Karrot Kommando)</i>Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2515587421531884732.post-80002305404637134932019-01-19T19:17:00.000+01:002019-01-19T19:17:01.064+01:00O pracownikach mediów rządowych - dlaczego milczą?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicvGpF4xMYdzfuGBVzpdjmNX8BtO6TzXg1nV_hyOxHI_bcV8yqXCk6hh2bmzqopzYuXc0T29G8lDAA3lj3PEDIUwqG9PVDytsYgEyWVv5d5LOcnpT25LtnfVsHKm6HozW5n9_XwgSl6LQ/s1600/AdobeStock_110297364.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicvGpF4xMYdzfuGBVzpdjmNX8BtO6TzXg1nV_hyOxHI_bcV8yqXCk6hh2bmzqopzYuXc0T29G8lDAA3lj3PEDIUwqG9PVDytsYgEyWVv5d5LOcnpT25LtnfVsHKm6HozW5n9_XwgSl6LQ/s320/AdobeStock_110297364.jpeg" width="320" /></a></div>
Część pracowników Telewizji Polskiej albo Polskiego Radia, to ludzie młodzi. Tacy, którzy w tej branży siedzą od niedawna, mogą nie pamiętać (ba! nawet nie wiedzieć) - jak powinny działać publiczne media.<br />
<br />
Są młodzi, czyli nie załapali się na medialne warsztaty, na których wpajano święte zasady będące opoką choćby wzorcowego BBC.<br />
<br />
Ale przecież w TVP i w Polskim Radiu pracują również ludzie odrobinę starsi. Którzy muszą pamiętać - jak media publiczne wyglądały i brzmiały np. 15 lat temu.<br />
<br />
Nie chodzi tylko o wydawców, prezenterów, reporterów, DJ-ów...<br />
Chodzi o całą ekipę redakcyjno-techniczną: producentów, operatorów, oświetleniowców, dźwiękowców, realizatorów, montażystów, researcherów, redaktorów, sekretarzy i sekretarki, archiwistów, specjalistów od transmisji, inżynierów i techników, serwisantów, .....<br />
<br />
Przecież większość z nich WIE - jak POWINNY pracować obiektywne media.<br />
I większość z nich zdaje sobie sprawę z tego, że współczesna TVP i PR nie są mediami publicznymi. Nie wypełniają nadanej misji, nie dostarczają rzetelnej wiedzy itd....<br />
<br />
<b>Dlaczego nie reagują na to, co w tej chwili dzieje się w ich firmach?</b><br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Powiecie - TVP i PR nigdy nie były całkowicie obiektywne. Były życzliwe SLD gdy rządziło SLD, promowały UW gdy rządziła UW, ładniej pokazywały PO-PSL, gdy rządziła ta koalicja.<br />
Najwyższe stanowiska kierownicze zawsze były politycznym łupem, a konkursy na szefów anten czy rozgłośni/ośrodków zawsze wiązały się z politycznymi targami...<br />
<br />
Zgadzam się.<br />
Pracowałem w mediach publicznych i dużo widziałem.<br />
<br />
Jednocześnie zawsze miałem poczucie, że nawet ci polityczni szefowie nie naciskali. Że wydawcy - prezentując jakiś gorący temat, nie sprzeniewierzali się świętym zasadom przedstawiania przeciwstawnych stanowisk.<br />
<br />
W życiu bym nie pomyślał, że w ogóle ktokolwiek może - w Polsce, która wyszła z komunizmu - zrobić coś takiego jak obecne Wiadomości TVP.<br />
Nie pomyślałbym, że jakikolwiek wydawca może coś takiego skonstruować, reporter - nagrać, montażysta - skleić, a lektor wiadomości - odczytać.<br />
<br />
---------<br />
<br />
No dobra, stało się. Mamy ewidentną, prymitywną propagandę w głównym kanale głównego medium "publicznego" w Polsce. Mamy grupę politycznych "wydawców", "dziennikarzy", "prezenterów". Pewnie ta grupa obudowała się elitarną grupą beneficjentów nowego modelu TVP i PR (wyjadających najsłodsze konfitury). Ta grupa prawdopodobnie w przyszłości straci pracę. Nie z powodów politycznych (poglądy, sympatie), tylko z powodów zawodowych. Są skrajnie nieprofesjonalni.<br />
<br />
A co z gigantyczną milczącą większością? Tymi, którzy w TVP i PR są od lat? I jeszcze nie tak dawno robili normalne media publiczne?<br />
Pewnie dla świętego spokoju, dla bezpieczeństwa spłacania kredytów - sami siebie usprawiedliwiają. Że "przecież tylko relacjonują wydarzenia sportowe", że "przecież robią programy dla dzieci, a tam nie ma polityki", że "tylko realizują dźwięk", że "tylko obsługują kamerę", że "tylko rozliczają produkcję", wreszcie, że "takie już życie - czasem rządzi SLD, czasem PO, czasem PiS; trzeba to przeczekać".<br />
<br />
Ile ludzkich przypadków, tyle motywów.<br />
Sam bym nie wytrzymał, nie godziłbym się na to, żeby moja redakcja puszczała w świat coś takiego. Może bym głośno o tym mówił, może (ze związkowcami) - protestował, może nawet strajkował. <br />
<br />
Ale naprawdę, trudno mi uwierzyć, by ta gigantyczna grupa NORMALNYCH ludzi w publicznych mediach, nie była w stanie wydobyć z siebie choćby spokojnego, cichego głosu dotyczącego ich miejsca pracy. Programu, pod którym przecież pojawiają się również ich nazwiska...<br />
<br />
Ten lęk jest tak silny?<br />
<br />
<br />Jakub Paluszkiewiczhttp://www.blogger.com/profile/04602461562134428473noreply@blogger.com3