Chodzi w gruncie rzeczy o to samo - o przyciągnięcie tych, którzy ulokują swoje pieniądze, stworzą nowe miejsca pracy, dadzą zarobić, zapłacą lokalne podatki, wzmocnią lokalną tkankę biznesową, a przy okazji oczywiście zarobią.
Podkarpacie zapewnia, że jest "niebem dla inwestorów"...
...i wymienia szereg mocnych argumentów, m.in. niskie koszty pracy i produkcji, spore grono dobrze przygotowanych do produkcji przemysłowej specjalistów (z inżynierami i absolwentami politechniki włącznie), niskie podatki...
Poznań uznał, że inwestorów należy przyciągać rysunkiem poznańskiego "city" (pamiętajmy - to budynek banku) i...
...dumnym zapewnieniem, że panuje tu "wysoki poziom życia" i "najniższe bezrobocie przy jednym z najwyższych PKB w Polsce".
Ani słowa o gotowych lokalizacjach, strefach inwestycyjnych, silnym zapleczu akademickim wszystkich specjalności, superkorzystnemu położeniu przy głównym szlaku komunikacyjnym wschód-zachód.
Tylko to dumne niskie bezrobocie.
Gdybym był młodym człowiekiem szukającym pracy i rozważał przeprowadzkę, obietnica "wysokiego poziomu życia" i potencjalna łatwość znalezienia pracy byłaby baaaardzo kusząca.
Ale gdybym był inwestorem, którego zamiarem jest coś więcej niż wybudowanie drogiego apartamentowca albo kolejnego sklepu, który będzie wyciągał pieniądze z kieszeni zamożnych mieszkańców miasta, miałbym sporo wątpliwości.
Wysoki poziom życia = wysokie zarobki. Ktoś musi dużo zapłacić.
Kto? - ja, inwestor.
Niskie bezrobocie = rynek pracy pracownika, a nie pracodawcy.
Kto będzie miał kłopot ze skompletowaniem dobrego, niezmanierowanego personelu? - ja, inwestor.
Dziękuję, wolę Podkarpacie.
Tylko dlatego, że ktoś w reklamie użył nietrafionych słów/argumentów, myśląc o tym akurat biznesowym, forbesowym adresacie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz