Zamiast BIO

Muzyką przeróżną zafascynowany od wielu lat. To znaczy od momentu, gdy nauczył się słuchać jej świadomie i odnajdywać w niej Ważne Sprawy. W różnych konstelacjach grał muzykę pop, bluesa, ożywczy funk, piosenkę kabaretową i poetycką, by dojść do etapu spokojnych, nostalgicznych, a czasem intymnych ballad. Przez ostatnie lata skupia się właśnie na solowych występach, prezentując autorski repertuar w ascetycznych aranżacjach. Większość piosenek dotyka tematów morskich i żeglarskich. Ale autor traktuje to jako pretekst i punkt wyjścia do uniwersalnych rozważań o człowieku – jego potrzebach, pragnieniach, kawałkach szczęścia i momentach zwątpienia. Konkursy i nagrody: • Przegląd Piosenki Żeglarskiej Forpik - I miejsce (1992), • VIII Szantaklaus Poznań 2013 - II miejsce, • Konkurs Piosenki Żeglarskiej EtnoFestiwal Olandia 2014 - I miejsce, • IX Szantaklaus Poznań 2014 - wyróżnienie, • XXXV Shanties Kraków 2016 - nominacja do udziału w Festiwalu, • XXXII Festiwal Piosenki Żeglarskiej Kopyść 2016, Białystok: III nagroda, • XIX Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy 2016 - II miejsce, • XXXVI Rafa Radom 2016 - nagroda specjalna, • XXXIII Kopyść Białystok 2017 - wyróżnienie, • Szanty nad Zalewem (Tolkmicko) 2017 - II miejsce, • Szanty pod Żurawiem 2017 - II miejsce, • Szanty pod Żurawiem 2018 - Grand Prix, XXXVIII Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej SHANTIES 2019 w Krakowie - Nagroda im. Moniki Szwai za najlepszy tekst piosenki premierowej.

piątek, 16 grudnia 2011

Proste pytania. Trudne odpowiedzi

(przedstawicielom mediów dedykuję)

Internetowi celebryci zyskujący obłędną popularność w kilka chwil, zabawne obrazki, które "widział każdy", filmiki video z dziesiątkami tysięcy "obejrzeń", nic nie znaczące lajki poparcia na Faceboooku. Znamy to, prawda? Ale słabo znamy, dopóki sami nie doświadczymy.

Pan Marek, przypadkowo spotkany na poznańskiej ulicy, pokazany światu (ze swoją smutną opowieścią) w kwietniu, na przełomie listopada i grudnia rozgorzał nagłym ogniem. I zgasł...


Nie, nie umarł. Nie wiem, co się z nim stało. Od miesięcy go nie widuję. Wcześniej stawał pod tutejszym barem i prosił o parę groszy. Potem zniknął.


Video z jego płynnie opowiedzianą mini-historią nieszczęśliwego życia wisiało sobie na YouTube i budziło niewielkie zainteresowanie przygodnych widzów (na przykład latem)...



Aż tu nagle, któregoś dnia, ktoś wziął i zamieścił link do tego video w jednym z serwisów internetowych. Tam, gdzie ludzie zaglądają, żeby zobaczyć coś ciekawego. I ludzi to zaciekawiło...



Nagle przy zamieszczonym video w serwisie YouTube zaczynają pojawiać się komentarze. Różne. Przede wszystkim - wyrażające solidarność z doświadczonym przez życie człowiekiem, również - krzyczące nieco naiwną młodzieńczą zapalczywością nad niesprawiedliwością świata, rzadziej - artykułujące satysfakcję ("sam to sobie zrobiłeś"). Arcyciekawe studium socjologiczne.



Eksplozja. Pan Marek staje się gwiazdą. Mimowolnie. Bez tej świadomości. 

Ja obserwuję z godziny na godzinę - przybywają tysiące, potem dziesiątki tysięcy odsłon. Im więcej odsłon, tym większe osłupienie. Eksplozja nie tylko odwiedzin. Przy okazji - eksplozja współczucia, momentami naiwnego moralizatorstwa, gdzieniegdzie - politycznej pretensji skierowanej do NICH.

Rośnie kula śniegowa, a ja nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie - czy faktycznie ten materiał jest aż tak wstrząsający (może zbyt wiele widziałem i słyszałem reportaży o ludziach takich jak Pan Marek, że traktuję jego słowa po prostu jak kolejną opowieść?), a może to wynik - tylko i wyłącznie - chwilowej mody i owczego pędu?

Przybywa komentarzy. Nie tylko pod filmem na YouTube, ale również w serwisie joemonster.org, a przede wszystkim - demotywatory.pl.
(przy okazji obserwuję godziny aktywności rzeszy polskich internautów).


A później gwałtownie spada. Video z Panem Markiem znika z pierwszej strony demotywatorów i joemonstera. Jego miejsce zajmują gadający pies, wygłupiająca się nastolatka, czy kierowca, który cudem uszedł z życiem z groźnego wypadku. Aha, i jeszcze ktoś kto spadł z drabiny albo rzucił przekleństwem na wizji w popularnym programie telewizyjnym. 
Wracamy do rzeczywistości. Pozostaje imponująca statystyka. 450 tysięcy widzów w ciągu kilku dni...



Nagle przestają pojawiać się deklaracje pomocy (zbiórki pieniędzy, załatwienia pracy), łez wzruszenia stokrotnie mniej...
Świat zapomniał o Panu Marku.

Ale jak długo o nim myślał?



--------------------------

PS. Szczerze polecam lekturę komentarzy wpisanych przez internautów, którzy postanowili wypowiedzieć się w sprawie Pana Marka:
- na YouTube:
http://www.youtube.com/watch?v=6uoIeoZQ0ys&feature=email&email=comment_received
- na joemonster.org
http://www.joemonster.org/filmy/40036/Czym_jest_szczescie_
- na demotywatory.pl
http://demotywatory.pl/3587365/Proste-pytanie

4 komentarze:

  1. Wiadomo,że to musiało tak się skończyć,nie ma co się oszukiwać..zresztą takich historii,jak pana Marka są setki,jeśli nie tysiące,a to,że akurat jego historia stała się choć przez chwile sławna,to tylko zbieg okoliczności,szczęście,czy jak to ktoś woli nazywać. Mnie osobiście poruszyła jego krótka historia,ale szczerze mówiąc,oprócz współczucia,nie mogę wiele więcej zrobić,niż trzymać za niego kciuków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie to oglądałem. Panie Jakubie, musi Pan robić więcej filmików z serii "Proste pytanie". Im więcej, tym większa ilość ludzi się tym zainteresuje. W końcu, może ktoś dostanie jakąś pomoc? Kto wie...Ja pracuje dla jednej strony internetowej i moi koledzy redaktorzy robili zbiórkę charytatywną dla dzieci z domu dziecka. Zebrali dzięki użytkownikom, którzy nas odwiedzają prawie 1000 zł! Wierzę, że Pan może coś osiągnąć tego typu filmikami. Czekam na więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Człowieku... Jakbyś był w porządku, to całą tę kasę z reklam Google dałbyś temu kolesiowi... Taka prawda. Bo jak na razie, to wzbogaciłeś się na czymś takim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowieku... Jeżeli wiesz coś o "całej tej kasie z reklam" to podziel się wiedzą. Kiedy się dowiem, może uda mi się wzbogacić. Pozdrawiam

      Usuń