Zamiast BIO

Muzyką przeróżną zafascynowany od wielu lat. To znaczy od momentu, gdy nauczył się słuchać jej świadomie i odnajdywać w niej Ważne Sprawy. W różnych konstelacjach grał muzykę pop, bluesa, ożywczy funk, piosenkę kabaretową i poetycką, by dojść do etapu spokojnych, nostalgicznych, a czasem intymnych ballad. Przez ostatnie lata skupia się właśnie na solowych występach, prezentując autorski repertuar w ascetycznych aranżacjach. Większość piosenek dotyka tematów morskich i żeglarskich. Ale autor traktuje to jako pretekst i punkt wyjścia do uniwersalnych rozważań o człowieku – jego potrzebach, pragnieniach, kawałkach szczęścia i momentach zwątpienia. Konkursy i nagrody: • Przegląd Piosenki Żeglarskiej Forpik - I miejsce (1992), • VIII Szantaklaus Poznań 2013 - II miejsce, • Konkurs Piosenki Żeglarskiej EtnoFestiwal Olandia 2014 - I miejsce, • IX Szantaklaus Poznań 2014 - wyróżnienie, • XXXV Shanties Kraków 2016 - nominacja do udziału w Festiwalu, • XXXII Festiwal Piosenki Żeglarskiej Kopyść 2016, Białystok: III nagroda, • XIX Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy 2016 - II miejsce, • XXXVI Rafa Radom 2016 - nagroda specjalna, • XXXIII Kopyść Białystok 2017 - wyróżnienie, • Szanty nad Zalewem (Tolkmicko) 2017 - II miejsce, • Szanty pod Żurawiem 2017 - II miejsce, • Szanty pod Żurawiem 2018 - Grand Prix, XXXVIII Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej SHANTIES 2019 w Krakowie - Nagroda im. Moniki Szwai za najlepszy tekst piosenki premierowej.

sobota, 29 czerwca 2013

Za komuny było (w radiu) lepiej. Zgadzam się z Gralakiem

Najnowszy numer miesięcznika Estrada i Studio (periodyk raczej dla ludzi nienormalnych, zakochanych w kabelkach, mikrofonach i innych przedmiotach studyjnych) przynosi bardzo ciekawy wywiad z Antonim "Ziutem" Gralakiem - trębaczem, aranżerem, jedną z najciekawszych postaci muzycznej alternatywy (niezmiennie w doskonałej formie od ponad 30 lat!).
Gralak, wspominając dawne czasy, podkreśla rolę promocyjną Polskiego Radia. To znaczy - podkreśla rolę, jaką Polskie Radio pełniło w ciężkich, nienormalnych, komunistycznych czasach. Przypomina, że to dzięki szefom muzycznym stacji radia publicznego (wówczas - rozgłośni regionalnych działających w ramach Radiokomitetu), nasłuchującym nowości muzycznych i życzliwie nastawionym do nowych nurtów, udawało się cokolwiek uwiecznić w przyzwoitych studyjnych warunkach, a później - materiał ten upubliczniać. Trudno się z nim nie zgodzić i trudno nie westchnąć (myśląc o współczesności).

sobota, 15 czerwca 2013

Kapować czy nie? Rozterki potencjalnego konfidenta



To zdjęcie jest jak najbardziej realne.
Miniony piątek, godziny wieczorne (ale jeszcze jasno), trasa z Czarnkowa, przez Oborniki do Poznania. Oplandekowany Fiat Ducato, którego wyczynom miałem okazję przyglądać się przez dłuższy czas. Co prawda głównie uciekał mi z oczu, ale kilka akcji widziałem.


Dlatego to zdjęcie. I wątpliwość - co w takim przypadku każdy normalny, odpowiedzialny obywatel powinien zrobić.

sobota, 8 czerwca 2013

Legalizacja marihuany? Amsterdam nie pozwoli

Co roku Amsterdam odwiedzają miliony turystów. Chociaż słowo "turystów" chyba nie do końca precyzyjnie opisuje ściągających tam z całego świata ludzi.
Jestem gotów założyć się, że co najmniej 1/4 z nich kompletnie nie interesują atrakcje historyczne, muzea czy unikalne krajobrazy.
Przyjeżdżają do enklawy wolnej trawy.


Można liczyć na różne sposoby, ale i tak wyjdzie, że legalna sprzedaż marihuany to świetny biznes.
Biznes, który skończyłby się wraz z legalizacją w innych krajach.
Biznes, który jest wart inwestowania w antymarihuanowe lobby.
Czy gracze trawiastego biznesu to robią? Jeżeli nie, to... powinni.

sobota, 1 czerwca 2013

Przyjaciele. Za 3-metrowym płotem, uzbrojeni po zęby

To musi być dla nich koszmar.
Już nie tylko w stolicach mniej cywilizowanych krajów albo tam, gdzie pojawiają się realne zagrożenia.
Również w dużych europejskich miastach - wśród militarnych sojuszników, gospodarczych partnerów i zadeklarowanych przyjaciół...

W Berlinie, w którym Kennedy swego czasu deklarował "jestem berlińczykiem" - ambasada z zaporami przeciwczołgowymi; w Warszawie - może nie aż tak strasznie, ale również - w zauważalnej separacji; w tolerancyjnym Amsterdamie (w spokojnej dzielnicy) konsulat za wysokim płotem.

Oni tak muszą czy po prostu tak chcą?