Podobno pijemy mniej piwa. Wypiliśmy w minionym roku o 10% mniej niż wcześniej. Ludkowie z wielkich fabryk piwa tłumaczą (dlaczego fabryk, a nie browarów - o tym za chwilę), że gorsza koniunktura, nietypowe lato, duża konkurencja winiarzy, zmiana nawyków konsumentów. I robią dobrą minę do złej gry wyliczając, że i tak statystyczny Polak wypija 90 litrów piwa na rok (chyba się nie pomyliłem i cytuję dobrze), a jest to całkiem przyzwoite europejskie "osiągnięcie".
Z kolei tzw. niezależni eksperci, korzystający z wyników fokusowych badań i nie wiadomo skąd wziętymi opiniami tzw. zwykłych konsumentów, wyjaśniają ten spadek odwracaniem się od piwa wymagających mieszkańców wielkich miast, znudzonych tym napojem i szukających odmiany w innych rodzajach alkoholu. Twierdzą też, że przeciętnemu pijącemu trudno odróżnić poszczególne marki po charakterystycznych cechach smakowych. Więc pijący ten bardziej kupuje markę wykreowaną sprawną kampanią reklamową, niż samo piwo - lubiane za taki czy inny smak.
Z tym akurat bym się zgodził. Masowo produkowane (właśnie "produkowane" a nie "warzone"), z przygotowanego wcześniej granulatu, w wielkich fabrykach (właśnie "fabrykach", a nie "browarach") piwa, są bardzo do siebie podobne. Podobnie sztuczne, podobnie niesmaczne i pogarszające nasze samopoczucie. Wystarczy sięgnąć po napój z jednego z małych, biednych browarów (funkcjonujących na rynku resztką sił), by poczuć różnicę. A przede wszystkim - przypomnieć sobie, jak powinno smakować piwo.
I na nic przekonywania specjalistów od marketingu wielkich koncernów, na nic sugestywne reklamy, eventy, na nic subtelne podchody PRowskie. Kubki smakowe dają znać. I zmuszają nas do powiedzenia głośnego NIE.
Jasne, nic się nie zmieni. Wielkie tzw. browary nie wrócą do tradycyjnych metod, nie zrezygnują z nowoczesnych technologii gwarantujących maksymalizację zysków. Małe browary albo padną (nie są w stanie stanąć w szranki w reklamowej wojnie) albo działać będą w małych, drogich niszach.
A co z winem? Raczej nie zyska śródziemnomorskiej czy francuskiej popularności, nie zbliżymy się nawet do niemieckiej średniej. Kto pije wino, może będzie go pił nieco więcej. Ale cóż z tego, jeżeli tanie wino jest zazwyczaj, z małymi wyjątkami, równie marne jak tanie piwo...?
Siąść i płakać.
PS. A i tak wszystko sprowadza się do cech konkretnego konsumenta. Głowa po prawdziwym szampanie czasem boli bardziej niż po ruskim "szampanie".
Zamiast BIO
Muzyką przeróżną zafascynowany od wielu lat. To znaczy od momentu, gdy nauczył się słuchać jej świadomie i odnajdywać w niej Ważne Sprawy. W różnych konstelacjach grał muzykę pop, bluesa, ożywczy funk, piosenkę kabaretową i poetycką, by dojść do etapu spokojnych, nostalgicznych, a czasem intymnych ballad. Przez ostatnie lata skupia się właśnie na solowych występach, prezentując autorski repertuar w ascetycznych aranżacjach. Większość piosenek dotyka tematów morskich i żeglarskich. Ale autor traktuje to jako pretekst i punkt wyjścia do uniwersalnych rozważań o człowieku – jego potrzebach, pragnieniach, kawałkach szczęścia i momentach zwątpienia.
Konkursy i nagrody:
• Przegląd Piosenki Żeglarskiej Forpik - I miejsce (1992),
• VIII Szantaklaus Poznań 2013 - II miejsce,
• Konkurs Piosenki Żeglarskiej EtnoFestiwal Olandia 2014 - I miejsce,
• IX Szantaklaus Poznań 2014 - wyróżnienie,
• XXXV Shanties Kraków 2016 - nominacja do udziału w Festiwalu,
• XXXII Festiwal Piosenki Żeglarskiej Kopyść 2016, Białystok: III nagroda,
• XIX Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy 2016 - II miejsce,
• XXXVI Rafa Radom 2016 - nagroda specjalna,
• XXXIII Kopyść Białystok 2017 - wyróżnienie,
• Szanty nad Zalewem (Tolkmicko) 2017 - II miejsce,
• Szanty pod Żurawiem 2017 - II miejsce,
• Szanty pod Żurawiem 2018 - Grand Prix, XXXVIII Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej SHANTIES 2019 w Krakowie - Nagroda im. Moniki Szwai za najlepszy tekst piosenki premierowej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz