Widać kryzys na Mazurach. Nie ma żartów. Jeżeli przy obniżeniu standardów i cięciu kosztów równolegle podnosi się ceny a jednocześnie - uszczelnia system, to może oznaczać tylko to. Nie jest wesoło. Inwestorzy próbują stracić jak najmniej, oszczędzając na czym się da, bardziej pilnując swoich pracowników, a przy tym wszystkim próbując przetrwać na gęstym od konkurencji rynku.
Ciekawe. Radykalne podwyżki, np. do 60 zł za keję w Sztynorcie, nie zniechęcają. Jachtów sporo, jak zawsze. Albo więc dyktujący warunki doskonale wyczuli jak daleko mogą się posunąć, albo wiedzą że ten port wodniaków przyciągał będzie zawsze...
W Mikołajkach jeszcze drożej. Bo o połowę niższa cena cumowania to zmyłka. Dodatkowo płacimy za wc (2 zł), prąd (15 zł), mycie naczyń (3 zł), opróżnienie jachtowej toalety (10 zł). Przy 5-osobowej załodze oznacza to jakieś... 85 zł...
Będzie drożej? Będzie.
Będzie mniej demokratycznie? Będzie.
Zamożniejsi żeglarze będą sobie pozwalali na przybicie do symbolicznej Wioski Żeglarskiej (dając zarobić PZŻ-owi i spółce będącej operatorem portu), a gorzej sytuowani będą cumowali w przysłowiowych krzakach albo na tanich polach biwakowych gdzie infrastrukturę turystyczną w wersji prowizorka-partyzantka zapewniają wytrwali dzierżawcy starający się przez lipiec i sierpień zarobić na pozostałych 10 ciężkich mazurskich miesięcy.
Wtedy każdy będzie na swoim miejscu...
Zamiast BIO
Muzyką przeróżną zafascynowany od wielu lat. To znaczy od momentu, gdy nauczył się słuchać jej świadomie i odnajdywać w niej Ważne Sprawy. W różnych konstelacjach grał muzykę pop, bluesa, ożywczy funk, piosenkę kabaretową i poetycką, by dojść do etapu spokojnych, nostalgicznych, a czasem intymnych ballad. Przez ostatnie lata skupia się właśnie na solowych występach, prezentując autorski repertuar w ascetycznych aranżacjach. Większość piosenek dotyka tematów morskich i żeglarskich. Ale autor traktuje to jako pretekst i punkt wyjścia do uniwersalnych rozważań o człowieku – jego potrzebach, pragnieniach, kawałkach szczęścia i momentach zwątpienia.
Konkursy i nagrody:
• Przegląd Piosenki Żeglarskiej Forpik - I miejsce (1992),
• VIII Szantaklaus Poznań 2013 - II miejsce,
• Konkurs Piosenki Żeglarskiej EtnoFestiwal Olandia 2014 - I miejsce,
• IX Szantaklaus Poznań 2014 - wyróżnienie,
• XXXV Shanties Kraków 2016 - nominacja do udziału w Festiwalu,
• XXXII Festiwal Piosenki Żeglarskiej Kopyść 2016, Białystok: III nagroda,
• XIX Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy 2016 - II miejsce,
• XXXVI Rafa Radom 2016 - nagroda specjalna,
• XXXIII Kopyść Białystok 2017 - wyróżnienie,
• Szanty nad Zalewem (Tolkmicko) 2017 - II miejsce,
• Szanty pod Żurawiem 2017 - II miejsce,
• Szanty pod Żurawiem 2018 - Grand Prix, XXXVIII Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej SHANTIES 2019 w Krakowie - Nagroda im. Moniki Szwai za najlepszy tekst piosenki premierowej.
piątek, 16 sierpnia 2013
czwartek, 8 sierpnia 2013
Hitlerowcy byli potworami... lepszymi od Sowietów. A wydawnictwo zmarnowało okazję
Kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego jak zwykle wywołała temat tragicznego zrywu na pierwsze strony gazet, czołówki dzienników i (coraz częściej) strony główne serwisów internetowych, honorowe miejsca na blogach i walle wielu użytkowników Facebooka.
Wydawnictwo Rebis natomiast wstrzeliło się dokładnie w datę rocznicy wybuchu Powstania książką Piotra Zychowicza "Obłęd '44". Autor ten zasłynął swego czasu rozważaniami opcji (upraszczając) sojuszu II RP z nazistowskimi Niemcami przełomu lat 30 i 40 ubiegłego wieku. Chodziło oczywiście o sojusz przeciwko bolszewikom.
Zychowicz idąc za ciosem, w ślad za obrazoburczą (no bo przecież z mlekiem matki wyssaliśmy nienawiść do Hitlera) analizą "Pakt Ribbentrop-Beck", postanowił poruszyć Polaków bardzo mocną tezą o zdradzie, której dopuścić się mieli jego zdaniem dowódcy Armii Krajowej (decydujący o rozpoczęciu Powstania) i wspierający ich działania ówczesny premier Stanisław Mikołajczyk.
Oprócz lidera ludowców autor skrupulatnie wylicza winy Tadeusza Bora-Komorowskiego, Antoniego Chruściela czy mającego krew tysięcy mieszkańców Warszawy na rękach Leopolda Okulickiego (jemu dostaje się najbardziej). O legendarnym (wielbionym do dzisiaj) przywódcy AK Zychowicz pisze ze słabo udawanym współczuciem (podnosząc choćby kwestię alkoholizmu "Niedźwiadka"), sugerując bolszewicko-agenturalny charakter działalności Okulickiego.
Wydawnictwo Rebis natomiast wstrzeliło się dokładnie w datę rocznicy wybuchu Powstania książką Piotra Zychowicza "Obłęd '44". Autor ten zasłynął swego czasu rozważaniami opcji (upraszczając) sojuszu II RP z nazistowskimi Niemcami przełomu lat 30 i 40 ubiegłego wieku. Chodziło oczywiście o sojusz przeciwko bolszewikom.
Zychowicz idąc za ciosem, w ślad za obrazoburczą (no bo przecież z mlekiem matki wyssaliśmy nienawiść do Hitlera) analizą "Pakt Ribbentrop-Beck", postanowił poruszyć Polaków bardzo mocną tezą o zdradzie, której dopuścić się mieli jego zdaniem dowódcy Armii Krajowej (decydujący o rozpoczęciu Powstania) i wspierający ich działania ówczesny premier Stanisław Mikołajczyk.
Oprócz lidera ludowców autor skrupulatnie wylicza winy Tadeusza Bora-Komorowskiego, Antoniego Chruściela czy mającego krew tysięcy mieszkańców Warszawy na rękach Leopolda Okulickiego (jemu dostaje się najbardziej). O legendarnym (wielbionym do dzisiaj) przywódcy AK Zychowicz pisze ze słabo udawanym współczuciem (podnosząc choćby kwestię alkoholizmu "Niedźwiadka"), sugerując bolszewicko-agenturalny charakter działalności Okulickiego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)