Chciałem sfałszować pięćdziesiąt złotych. Nowy banknot, wypuszczony właśnie przez Narodowy Bank Polski tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłem go sobie... no właśnie nie wiem, czy zmultiplikować, czy powiększyć i na ścianie powiesić, czy artystycznie przetworzyć. W każdym razie - następnie o tym napisać.
Sprawa jednak nie była taka łatwa.
O ile skanowanie banknotu 50-złotowego z wysoką rozdzielczością (skaner HP) przebiegło bez problemu, to próba uruchomienia zeskanowanych obrazków zakończyła się zdecydowanym NIE ze strony obu używanych programów do obróbki zdjęć - tego profesjonalnego i tego amatorskiego.
Nowe banknoty NBP pojawiły się w obiegu w kwietniu. Prościutki papier, błyszczący druk, dziewicze wypukłości skomplikowanego druku i... kłopoty z niektórymi urządzeniami, które jeszcze nie rozpoznają nowych wzorów.
Laik pewnie zwróci uwagę na ciekawe kropki (nie znalazłem informacji - co oznaczają) i mieniący się królewski znak tuż obok podobizny Kazimierza Wielkiego. Ale dopiero lektura fachowego opisu na stronie Narodowego Banku Polskiego (kliknij) daje pełne wyobrażenie skali zmian, a przy okazji - wielkiego kunsztu tych, którzy starają się być lepsi od fałszerzy.
Swoją drogą, trudno nie lubić banknotów - jako dzieł grafiki użytkowej, w niesamowity sposób łączących walory estetyczne (przecież to cała seria) z całą masą detali zabezpieczeń. Miła jest świadomość, że każdy z nas właściwie codziennie styka się ze Sztuką przez duże S. Co więcej - nosi przy sobą te dzieła, w... limitowanych nakładach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz