Panie z nawet najodleglejszych i najmniejszych miejscowości trafiają na badania mammograficzne (choćby w mammobusie ustawionym przed urzędem gminy), panowie też coraz częściej badają sobie prostatę. Ostatnie lata to prawdziwa rewolucja.
Ale jeszcze większą rewolucją było zaprezentowanie fotogramów Amazonki 2011.
Tak, dobre skojarzenie. Amazonki, czyli kobiety po częściowej lub całkowitej amputacji piersi (właśnie z powodów onkologicznych) pozowały w tej niecodziennej sesji. W różnym wieku, różnych typów urody, z pięknie ułożonymi fryzurami, starannym makijażem, prezentują swoje ciała, a szczególnie piersi.
Tak, dobre skojarzenie. Amazonki, czyli kobiety po częściowej lub całkowitej amputacji piersi (właśnie z powodów onkologicznych) pozowały w tej niecodziennej sesji. W różnym wieku, różnych typów urody, z pięknie ułożonymi fryzurami, starannym makijażem, prezentują swoje ciała, a szczególnie piersi.
Piersi porozcinane skalpelem chirurga, z długimi bliznami, mozolnie rekonstruowane przez chirurgów plastycznych, czy piersi... nieistniejące.
Nie, to nie jest przykry widok. Nie sposób, nawet widząc blizny, czuć wstręt czy estetyczny dyskomfort. Bo te kobiety są piękne. Bije od nich aura zwycięstwa. Nad chorobą, nad poczuciem niechęci do samej siebie (bo siebie PO operacji zaakceptowały), zwycięstwa nad stereotypem odsuwającym osoby po operacji onkologicznej, zwłaszcza takiej - odbierającej najbardziej chyba kobiecy z kobiecych atrybutów, do poczekalni przed gabinetem kostuchy (bo przecież - jak wieść gminna niosła - z rakiem można wygrać "tylko na chwilę").
Drogie Panie - kłaniam się przed Paniami tak nisko jak potrafię. W uznaniu tego zwycięstwa i odwagi w jego głoszeniu...
PS. A o wystawie można poczytać również na http://amazonki2011.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz