Wielce Szanowny Panie Prezydencie,
Pozwalam sobie skreślić do Pana tych kilka słów, mimo dzielących nas różnic narodowościowych, różnego statusu społecznego, charakteru pełnionej funkcji i wieku. Pozwalam sobie, mam bowiem obawy, że Pańscy współpracownicy, podwładni, bardzo liczna francuska śmietanka towarzyska a nawet mniej przychylna Panu sceptyczna część obywateli Pańskiego Kraju, ukrywa przed Panem bardzo bolesną prawdę.
Sprawa dotyczy Pańskiej Żony, wciąż funkcjonującej w przestrzeni publicznej pod nazwiskiem Carla Bruni. Fakt, że Pańska Małżonka z pochodzenia jest Włoszką nie ma większego znaczenia (wszak również Pan jest doskonałym dowodem na to, że hmmmm... wyselekcjonowani* imigranci mogą tylko wzbogacać społeczeństwo Republiki). Podobnie istotna różnica wieku między Panem i Pana Małżonką, różnica wzrostu i (pardon!) urody - w tej akurat sytuacji nie mogą mieć znaczenia.
Problem w tym, że Pan, piastując funkcję będącą zwieńczeniem fantastycznej kariery politycznej, sprawując urząd Prezydenta jednego z najważniejszych światowych mocarstw, poświęcając gros swojej uwagi kluczowym problemom globalnym i będąc najwyższym autorytetem polityki krajowej, może zwyczajnie nie mieć czasu na skupienie się na tak przyziemnych składnikach życia jak sztuka.
Z kolei Pańska Małżonka, kobieta wykształcona i piękna, swoją aktywność zawodową sytuuje w sferze kultury właśnie. Z pewnością orientuje się Pan, że swoim nazwiskiem (jakie szczęście, że nie Pańskim!) firmuje płyty z francuskojęzycznymi piosenkami. Co więcej, nie tylko użycza im (i towarzyszącym kampaniom reklamowym) swojego atrakcyjnego wizerunku, ale również śpiewa.
Muszę być brutalny. Nawiązując do dawnej bajki o szatach króla muszę donieść, że Pańska Żona "jest naga".
Obawiam się, że - skupiony na polityce - nie ma Pan czasu na analizowanie jakości twórczości Pańskiej żony, a zwłaszcza jej potencjału wykonawczego. W przeciwnym razie - z pewnością skorzystałby Pan ze swoich uprawnień i statusu głowy państwa, w celu neutralizacji ewidentnego zagrożenia. Zagrożenia dla Republiki Francuskiej i świata.
Jestem przekonany (a moją opinię z pewnością potwierdzić mogliby specjaliści zajmujący się bronią psychologiczną), że permanentne narażanie Prezydenta Republiki Francuskiej na działanie piosenek Carli Bruni (a tak się dzieje z pewnością w Pałacu Elizejskim) wpływa destrukcyjnie na Jego potencjał decyzyjny, jasność podejmowanych decyzji, polityczną siłę i ogólnie - dobrą kondycję psychofizyczną. W sytuacji, gdy mówimy o osobie stojącej na czele 65-milionowego mocarstwa nuklearnego, dysponującego również ponad 130-tysięczną nowoczesną armią, sytuacja staje się zagrożeniem dla globalnego pokoju.
Zdaję sobie sprawę z faktu, że sytuacja jest wybitnie skomplikowana. Sądzę, że może być to nawet największe z dotychczasowych Pańskich wyzwań natury dyplomatycznej, wielokrotnie trudniejsze od negocjacji z Chinami czy Rosją, a nawet - z Polską.
Proszę Pana jednak - w imieniu całej ludzkości - o poczynienie kroków, które pozwolą nam oddalić się od wizji kolejnego konfliktu na skalę światową. Zapewniam, ludzkość będzie Panu dozgonnie wdzięczna.
Oczywiście, nie chodzi o to, żeby Pani Carla Bruni przestała śpiewać. Mamy XXI wiek, żyjemy w demokratycznych krajach, dopiero zdobywanych przez Islam, i "śpiewać każdy może". Musi Pan jednak, Panie Prezydencie, wydostać się spod wpływu tych piosenek. Zbyt wiele mamy do stracenia.
Rozwód z Panią Carlą nie wchodzi pewnie w grę (rozumiem, też bym się nie rozwiódł). Myślę jednak, że może Pan skłonić swoją Małżonkę do zastosowania metody powszechnie stosowanej w show-businessie. Proszę namówić ją do tego, by nagranie ścieżki wokalnej na kolejną płytę zleciła wokalistce. Pańska Małżonka nadal może promować płytę swoim nazwiskiem, inteligencją i urodą, a na koncertach i w telewizji występować z playbacku. Na pewno Jej płyty sprzedawać się będą lepiej, wzrośnie liczba pozytywnych recenzji, a Pan pokaże oblicze prawdziwego Męża Stanu. Męża Stanu XXI wieku.
Z poważaniem
Życzliwy
-----------
*Pomny Pańskich komentarzy zastrzegam, że nie każdy imigrant jest dla Republiki wartością dodaną, a niektórych (bezwartościowych) należy prosić o to, żeby wrócili na swoje podwórko. To oczywiste. Tak jak oczywiste jest to, że nie dotyczy to Pana ani Pańskiej Żony.
(zdjęcie - z Wikipedii)
Zamiast BIO
Muzyką przeróżną zafascynowany od wielu lat. To znaczy od momentu, gdy nauczył się słuchać jej świadomie i odnajdywać w niej Ważne Sprawy. W różnych konstelacjach grał muzykę pop, bluesa, ożywczy funk, piosenkę kabaretową i poetycką, by dojść do etapu spokojnych, nostalgicznych, a czasem intymnych ballad. Przez ostatnie lata skupia się właśnie na solowych występach, prezentując autorski repertuar w ascetycznych aranżacjach. Większość piosenek dotyka tematów morskich i żeglarskich. Ale autor traktuje to jako pretekst i punkt wyjścia do uniwersalnych rozważań o człowieku – jego potrzebach, pragnieniach, kawałkach szczęścia i momentach zwątpienia.
Konkursy i nagrody:
• Przegląd Piosenki Żeglarskiej Forpik - I miejsce (1992),
• VIII Szantaklaus Poznań 2013 - II miejsce,
• Konkurs Piosenki Żeglarskiej EtnoFestiwal Olandia 2014 - I miejsce,
• IX Szantaklaus Poznań 2014 - wyróżnienie,
• XXXV Shanties Kraków 2016 - nominacja do udziału w Festiwalu,
• XXXII Festiwal Piosenki Żeglarskiej Kopyść 2016, Białystok: III nagroda,
• XIX Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy 2016 - II miejsce,
• XXXVI Rafa Radom 2016 - nagroda specjalna,
• XXXIII Kopyść Białystok 2017 - wyróżnienie,
• Szanty nad Zalewem (Tolkmicko) 2017 - II miejsce,
• Szanty pod Żurawiem 2017 - II miejsce,
• Szanty pod Żurawiem 2018 - Grand Prix, XXXVIII Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej SHANTIES 2019 w Krakowie - Nagroda im. Moniki Szwai za najlepszy tekst piosenki premierowej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz