Bo wtedy wiedziałem, że solidarnościowych działaczy internowano, niektórzy się ukrywali, jeszcze inni próbowali walczyć. Ale - w odcięciu od społeczeństwa - pozostali sobą.
A teraz czuję się tak jakby - porównując - ówczesne władze Solidarności i autorytety powiedziały: "no dobra, nic nie zwojujemy, wicie-rozumicie, sytuacja jest jaka jest, to może zapiszmy się do PZPR, a potem się zobaczy".
Oglądałem (wiem - masochizm) tzw. debatę przed tzw. wyborami, patrzyłem na twarze ludzi, którzy wydymali moją obywatelskość i czułem się jako obywatel zdradzony i opuszczony.
Tak, tak, wiem. Każdy z tych poważniejszych niby-kandydatów w niby-wyborach, ma na swoją obronę liczne argumenty. I płynnie je prezentuje, by przejść zaraz do własnych obietnic...
Wyjaśnia (wraz z zapleczem partyjnym - jeżeli je ma), że oczywiście - to co narzuca Kaczyński jest niezgodne z konstytucją i przepisami niższej rangi, że oczywiście to jest łamanie prawa, psucie tkanki państwowej, pogarda dla obywateli, ale przecież MUSIMY walczyć. Żeby ONI nie wygrali.
Głupota i naiwność (jeżeli ktoś gra znaczonymi kartami, to nie ma się co łudzić, że poprzestanie na znaczeniu kart), zadufanie (jestem tak silna/y, że wygram nawet z oszukującymi), konformizm albo wyrachowanie z odcieniem makiawelizmu ("dobra, te wybory są przewalone, ale muszę się pokazać, żeby pozostać na topie, za jakiś czas pokombinować i przejąć władzę").
Tak jakby pp. Kidawa-Błońska, Kosiniak-Kamysz, Hołownia, Biedroń i cała reszta nie rozumieli, że pozostając w grze, której zasady w PRZESTĘPCZY sposób zmienił PiS, stają się WSPÓŁSPRAWCAMI tego przestępstwa.
- Nie, cel nie zawsze uświęca środki.
- Nie, układanie się z przestępcą nie jest "kompromisem" albo "działaniem w imię wyższych spraw". To nadal jest UKŁADANIE.
- Nie, to nie jest rozgrywka między wami: jakieś zawody sportowe czy konkurs.
- Nie, uczestnicząc w tym przestępstwie, oszukujecie nie siebie nawzajem, ale oszukujecie wszystkich wyborców.
I tego wam nie wybaczę.
Nie, nie ma znaczenia, że kilkadziesiąt minut po waszej tzw. debacie dwóch .......(tutaj nasuwa mi się szereg bardzo wulgarnych słów) ogłosiło, że "albo nie, to wybory zrobimy nie teraz, tylko kiedyś tam". Ma znaczenie to, że pokornie stawiliście się przed kamerami propagandowej stacji, żeby udawać, że wszystko gra...
Czuję się obywatelsko samotny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz