Zwiedzałem budynki kopalni i słuchałem opowieści p. Bogdana - kompetentnego górnika przekwalifikowanego na jeszcze bardziej kompetentnego przewodnika. Potem zajrzałem do pozostałych obiektów dawnej kopalni Julia (ex-Thorez), w których organizowane są przeróżne przedsięwzięcia kulturalne. I zadałem sobie pytanie - dobrze, ale co dalej?
Dawna kopalnia odzyskała swój blask. Albo inaczej - swój (ukryty wcześniej) potencjał okazała w pełnej krasie. Prosta, szlachetna architektura przemysłowa XIX wieku, do dzisiaj imponujące rozwiązania techniczne, historyczno-społeczne tło całej historii - aż prosiły się o godne wyeksponowanie. To się udało. Stara Kopalnia stała się atrakcyjnym muzeum, ożywioną, ubraną w nowoczesne szaty, opowieścią o górniczych tradycjach Wałbrzycha. Tych z czasów niemieckich, tych powojennych komunistycznych i socjalistycznych, aż wreszcie tych kapitalistycznych.
Obok muzeum, zajmującego ledwie część obiektów dawnej kopalni, są tam obszerne, doskonale oświetlone sale wystawowe, świetne pomieszczenia do zajęć w mniejszych grupach - plastycznych, muzycznych, tanecznych. A przy okazji - doskonałe przestrzenie do przedsięwzięć np. targowych.
I tu pojawia się wątpliwość. Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia wydaje się nawet trochę... zbyt duże. Jak na miasto dość mocno doświadczone skutkami gwałtownego zwrotu systemowego. Bezrobocie, masowa emigracja, wyraźne niedoinwestowanie regionu (drogi!)... Wałbrzych dzielnie zmaga się z rzeczywistością, nie brakuje tam ludzi bardzo aktywnych, z misją ożywienia tego trudnego miejsca. Problem w tym, że to nadal stosunkowo niewielka grupa.
Ale może to właśnie inwestycja w przyszłość? Jeden z argumentów potwierdzających fakt, że Wałbrzych jest dobrym miejscem do życia? Że (skoro minęły już trudne lata) dysponuje odpowiednią, również kulturalną, infrastrukturą? Trzymam kciuki, żeby w Starej Kopalni mogło wciąż tętnić życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz