Potem był podziw, że zabytkowa jednostka napędowa tak dobrze radzi sobie z pchaniem pod fale reprezentacyjnego żaglowca polskich harcerzy, czyli s/y Zawisza Czarny.
Później, podczas wachty przy sterze, było stopniowe poddawanie się hipnotyzującemu rytmowi wolnoobrotowego silnika. Wreszcie - bezwiedne tupanie zgodne z tempem i coraz wyraźniejszy pomysł na piosenkę.
Gdzieś między 107 a 108 uderzeń na minutę. Zbyt szybko jak na rapowe bujanie, zbyt wolno jak na muzykę taneczną. Ot, taki żwawy marsz statecznego, 73-letniego (!) Pana Diesla z niemieckich zakładów Kruppa. Identycznego z swoimi braćmi, montowanymi w u-bootach. Techniczny zabytek, ale wciąż w doskonałej formie...
Najpierw był rytm. Potem melodia. Potem słowa. A potem wykonanie. Gremialne...
Najpierw był rytm. Potem melodia. Potem słowa. A potem wykonanie. Gremialne...
PS 1. Techniczna ciekawostka - silnik Kruppa z Zawiszy Czarnego nie ma "skrzyni biegów". Nie można tak po prostu przestawić wajchy z "naprzód" na "wstecz". Mechanik musi zatrzymać silnik, zmienić fazy rozrządu (!), żeby przekonać wał korbowy do obrotów w drugą strony, po czym z użyciem sprężonego powietrza ponownie uruchomić diesla. Wyższa szkoła jazdy, a podczas niełatwych manewrów w porcie - dodatkowy dreszczyk emocji (zdąży-nie zdąży).
PS. Rejs 100 Poznańskiej Drużyny Harcerzy to były cztery kapitalne dni na morzu, w pełnym słońcu, w fantastycznej atmosferze, ze świetną kuchnią... Przygoda jak się zowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz