W tamtejszym muzeum zobaczyć można mapę okolic z przedwojennymi, niemieckimi nazwami miejscowości - w większości podobnymi do polskich.
Zizow - tak nazywała się kiedyś wieś Cisowo. W Cisowie jest kościół. Na pięknym wzgórzu, między nowoczesnymi elektrowniami wiatrowymi jest pięknym elementem krajobrazu z wielowiekową historią - takim wyrazem szacunku do przeszłości.
Oglądam z bliska kościół, jego otoczenie. I mam wątpliwości.
Oglądam z bliska kościół, jego otoczenie. I mam wątpliwości.
Bo o ile przy kościele (zabytkowa świątynia jest czynna) stoi odrestaurowany w latach 70. postument z nazwiskami dawnych niemieckich mieszkańców Cisowa, zmarłych grubo przed wojną...
(uwagę zwraca napis Vaterland mit Gott)
...to ogrodzenie kościelnego terenu, wykonane z resztek (ich?) nagrobków, wygląda raczej smutno.
Domyślam się, że ktoś o to zadbał o to, żeby szczątki ludzkie z dawnego cmentarza godnie pochować i upamiętnić zbiorczą mogiłą, a do budowy prowizorycznego ogrodzenia wykorzystano po prostu "materiał kamieniarski", w dodatku starając się ułożyć płyty tak, by nie było widać napisów.
Jednak nie wszędzie się to udało.
Próbuję sobie wyobrazić, jak byśmy reagowali na wiadomość o podobnej konstrukcji ogrodzenia jakiegoś budynku np. w Wilnie albo Lwowie. Ogrodzenia wykonanego z dawnych polskich nagrobków.
Pewnie byłoby trochę szumu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz