Wysokie góry, a ściślej - pokręcone do granic przyzwoitości alpejskie górskie szosy, z bardzo dobrym asfaltem i zapierającym dech w piersiach widokiem, są celem pielgrzymek setek motocyklistów z całej Europy, przede wszystkim - z Niemiec. Przyjeżdżają sobie, żeby... po prostu pojeździć po tzw. winklach, czyli poskładać się w zakręty i powarczeć na alpejskich "agrafkach".
Nie wiedzieliśmy o tym. I, po setkach nudnych kilometrów po niemieckich i austriackich autostradach, uznaliśmy, że - dla urozmaicenia - zjedziemy z autostrady i pojedziemy sobie przez górską przełęcz - z Vipiteno do San Leonardo in Passiria.
Droga pięła się cierpliwie w górę, dość szybko straciliśmy rachubę 180-stopniowych zakrętów, na mokrym asfalcie (padało, a wyżej po prostu jechaliśmy w deszczowych chmurach), skupienie było ogromne...
Ale zaskakiwała też liczba mijających nas i wyprzedzających motocyklistów. Jednośladów (głównie mocne maszyny turystyczne i enduro) było o wiele więcej niż samochodów.
Wspięliśmy się wreszcie na przełęcz Passo di Monte Giovo (2094 m. n.p.m.), tam szybkie zdjęcie (piekielnie zimno, wręcz mroźno) i zjazd w dół, bardzo malowniczą trasą. Nie dało się nie zauważyć bannerów reklamowych niemieckiego magazynu dla motocyklistów Motorrad.
Po drodze wyprzedziła nas burcząc stylowo i pięknie basowym tłumikiem Honda CBR z polską rejestracją. Sylwię i Szymona z Brodnicy spotkaliśmy później pod bramą kempingu w Merano. Padało, więc ostatecznie wylądowaliśmy w schronisku młodzieżowym w Bolzano w... suchym 4-osobowym pokoju ze śniadaniem a 22,50 EUR... To właśnie Szymon, młody, ale doświadczony motocyklista, opowiedział nam o słynnych trasach motocyklowych - czyli odcinkach pełnych ostrych zakrętów, tzw. winkli, dających motocykliście wielką frajdę. Bikerzy jeżdżą od jednej przełęczy do drugiej, zaliczając po kolei polecane szlaki (są nawet specjalne strony internetowe - np. http://moto-trasy.pl/).
Akurat Alpy u zbiegu Włoch, Austrii i Szwajcarii, są jednym z najciekawszych, najbardziej najeżonych ciekawymi winklami, a jednocześnie najbliższych kawałków świata. Więc widok bogatych Niemców, którzy na przyczepkach przywożą tam swoje motocykle, żeby poprzechylać się na górskich serpentynach, nikogo nie dziwi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz