Zamiast BIO

Muzyką przeróżną zafascynowany od wielu lat. To znaczy od momentu, gdy nauczył się słuchać jej świadomie i odnajdywać w niej Ważne Sprawy. W różnych konstelacjach grał muzykę pop, bluesa, ożywczy funk, piosenkę kabaretową i poetycką, by dojść do etapu spokojnych, nostalgicznych, a czasem intymnych ballad. Przez ostatnie lata skupia się właśnie na solowych występach, prezentując autorski repertuar w ascetycznych aranżacjach. Większość piosenek dotyka tematów morskich i żeglarskich. Ale autor traktuje to jako pretekst i punkt wyjścia do uniwersalnych rozważań o człowieku – jego potrzebach, pragnieniach, kawałkach szczęścia i momentach zwątpienia. Konkursy i nagrody: • Przegląd Piosenki Żeglarskiej Forpik - I miejsce (1992), • VIII Szantaklaus Poznań 2013 - II miejsce, • Konkurs Piosenki Żeglarskiej EtnoFestiwal Olandia 2014 - I miejsce, • IX Szantaklaus Poznań 2014 - wyróżnienie, • XXXV Shanties Kraków 2016 - nominacja do udziału w Festiwalu, • XXXII Festiwal Piosenki Żeglarskiej Kopyść 2016, Białystok: III nagroda, • XIX Festiwal Piosenki Żeglarskiej Charzykowy 2016 - II miejsce, • XXXVI Rafa Radom 2016 - nagroda specjalna, • XXXIII Kopyść Białystok 2017 - wyróżnienie, • Szanty nad Zalewem (Tolkmicko) 2017 - II miejsce, • Szanty pod Żurawiem 2017 - II miejsce, • Szanty pod Żurawiem 2018 - Grand Prix, XXXVIII Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej SHANTIES 2019 w Krakowie - Nagroda im. Moniki Szwai za najlepszy tekst piosenki premierowej.

wtorek, 9 lipca 2019

Europejskie Centrum Solidarności. Powtórka z historii. Na wzmocnienie

Nie spodziewałem się, że to działa aż tak. Zajrzałem do Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Właściwie z ciekawości, trochę na fali ostatnich czerwcowych uroczystości rocznicowych. Zajrzałem do ECS, a dokładniej - na wystawę stałą. I... wsiąkłem.
Chyba nigdy nie widziałem tak spójnej, precyzyjnie zdokumentowanej, pięknie oprawionej graficznie, umieszczonej w tak efektownym wnętrzu, opowieści. Świadomie nie mówię "muzeum", bo to o wiele, wiele więcej.



Udręczeni polsko-polską wojną, zdruzgotani postawą niektórych tzw. polityków, po części nawet zrezygnowani (tzn. świadomi tego, że na normalność trzeba będzie jeszcze długo poczekać), chyba zapomnieliśmy jak gigantyczny dystans pokonaliśmy przez ostatnich 39 lat. Ile zmieniło się w Polsce, ile zyskaliśmy i... ile możemy stracić.

Cała opowieść rozpoczyna się silnym akcentem - procesem ucierania się Porozumień Sierpniowych, z mocnym akcentem w postaci wyświetlanego filmu dokumentalnego. Z TYM Lechem w roli głównej oczywiście...

A potem mamy długą, ale bardzo spójną narrację - od świetnego rysu historycznego krajów, które po wojnie znalazły się w sowieckiej strefie wpływów, przez opis rosnącego buntu, kolejnych protestów, wypadków i powstań. Dalej - omówienie fenomenu Solidarności, horroru stanu wojennego z milicyjnym terrorem i jego ofiarami, bałaganu lat 80' i stopniowego kruszenia się komuny. Wreszcie - niesamowita debata telewizyjna Wałęsy z Miodowiczem (robi wciąż wielkie wrażenie), Okrągły Stół i... wolność. 

Ekspozycję przygotowano ogromnym nakładem pracy. Historycznej, dokumentacyjnej, artystycznej. Głowa zapełnia się faktami, często nieznanymi albo zapomnianymi, a emocje, pobudzane scenografią, światłem, dźwiękiem, artefaktami, falują zgodnie z doskonałym scenariuszem.

Sala poświęcona beznadziei życia w powojennych krajach komunistycznych jest ciemna, z wąskimi przejściami. Ciasna, wręcz klaustrofobiczna. W tym ponurym otoczeniu pojawiają się krwistoczerwone wskazania społecznego sejsmografu, wskazujące kolejne wybuchy buntu: w Polsce, na Węgrzech, w DDR, Czechach...



Sala z opowieścią o potędze Solidarności jest dla odmiany obszerna, biała, jasna, z lustrami na suficie dającymi jeszcze więcej przestrzeni (=wolności).  


Zachwycają detale. Przykryte nieco "ważniejszymi" informacjami i obrazami, dostrzegane dopiero na drugi albo trzeci rzut oka. Choćby wzór perforacji surowych blach, zawieszonych na ścianach w sali poświęconej okresowi stanu wojennego. Cała tekstura, pozornie losowa i przypadkowa, okazuje się być mozaiką setek, tysięcy otworów w kształcie oporników (przypinanych wtedy do odzieży).

Odczytanie tych podtekstów daje dodatkowy zastrzyk emocji i satysfakcji, że historia polskiego dochodzenia do wolności została opowiedziana na tak wysokim poziomie. Również kreatywno-artystycznym.



Czy wystawa stała w ECS jest polityczna i jednostronna, jak mówią zwolennicy PiS i współcześni szefowie Solidarności? 

Na pewno jest uczciwa. Zachowało się tyle dokumentów, relacji, zdjęć, filmów, że udało się pokazać wszystko to, co w swej różnorodności składało się na polski fenomen. Nie ma podziału na "lepsze" i "gorsze" nazwiska, nawet jeżeli obecnie stoją na odległych krańcach wzajemnie zwalczających się stron politycznych. 
Wobec tak rzetelnej dokumentacji, brak wyeksponowania braci Kaczyńskich trudno odbierać jako polityczną złośliwość. Najwyraźniej w tym momencie historii ich rola była zdecydowanie mniej istotna od setek innych osób zaangażowanych w działalność opozycji i związków zawodowych. 

Ale owszem, ta wystawa jest jednostronna. Jednostronnie i bez kompromisów opowiada o tym, że człowiek potrzebuje wolności i że żadna władza nie jest w stanie (skutecznie i na zawsze) zniewolić - fizycznie i mentalnie - obywateli. Ostatni akcent, czyli wielkie logo Solidarności składające się z tysięcy pamiątkowych, białych i czerwonych karteczek z komentarzami zwiedzających, potwierdza, że dla wielu osób ta wystawa ma charakter terapeutyczny. 
Przypomina o wielkiej, wolnościowej jedności i osiągniętych efektach. Przełamuje współczesną, przekłamaną narrację, przywraca priorytety.  



Myślę, że właśnie dlatego jest solą w oku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz