Te wrażenia nie mijają po zjechaniu 600 metrów niżej - do wyrobisk, które udostępnione są turystom. Nadal siermiężnie, roboczo, niepięknie.
Ale nagle okazuje się, że koncepcja (i realizacja) podziemnych atrakcji turystycznych jest na medal. Całkiem współczesny medal. Z marketingowym bonusem. Gratuluję.
Wydobywanie soli kamiennej z wnętrza ziemi to rzadkość. Powszechnie stosuje się inne metody wydobywania tego surowca. Tańsze i prostsze. Między innymi dlatego kopalnia w Kłodawie jest taka atrakcyjna.
Moim zdaniem zabytkową kopalnię w Wieliczce bije na głowę. Co prawda Wieliczka jest o wiele, wiele starsza, ale jej muzealny, czysto turystyczny charakter, tłumi atrakcyjność.
W Kłodawie zwiedzamy kopalnię w ruchu, spotykamy po drodze górników, widzimy wagoniki z urobkiem. W dodatku przekonujemy się, że różnica w skali wydobycia jest kolosalna. Wieliczka zachwyca wyrzeźbioną w solnej skale kaplicą, ale to wielkie komory w Kłodawie (15 x 15 x 200 metrów) dopiero robią wrażenie. Zwłaszcza kiedy dowiadujemy się, że jest ich pod ziemią około 1000 (!).
Ale to dopiero preludium. Bo o ile w Wieliczce tej soli życia możemy ledwo liznąć, to w Kłodawie możemy jej posmakować i docenić. Bo nie dość, że przewodnik co chwilę (subtelnie) przekonuje o walorach właśnie kłodawskiej, szlachetnej, pełnej mikroelementów soli, to jeszcze pozwala wywieźć spod ziemi pokaźne jej bryły. W dodatku - żegnając się z turystami, każdego obdarowuje kilogramem rozdrobnionego produktu kopalni.
Tak pozytywnie doświadczeni turyści nie mają wyjścia. Kiedy tylko zużyją sprezentowany kilogram i samodzielnie zebrane białe i różowe kryształy - w sklepach szukać będą właśnie soli z Kłodawy.
Co roku kopalnię odwiedza kilkanaście tysięcy osób. Trzeba przyznać - bardzo skuteczny marketing.
W dodatku tani. Bo sól kosztuje na miejscu grosze, a za bilety turyści i tak (niemało) płacą.
Polecam Kłodawę.
Chciałabym tam kiedyś pojechać!!
OdpowiedzUsuń