Dzięki mozolnej pracy publicystów z tzw. niepokornej strony, zdyscyplinowanej grupie pilnych czytelników i propagatorów głoszonych przez nich poglądów, zła nowina o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy dotarła do najdalszych przysiółków polskiego internetu.
Przekaz jest czytelny: Owsiak jest zły = WOŚP jest złe = nie wolno dawać na WOŚP.
Zgadza się, Owsiak jest diabłem. Bo trzeba diabelnego talentu i przebiegłości, by w tak zgrabny sposób podgrzać atmosferę wokół imprezy, która znacznej części społeczeństwa przez 20 lat już się nieco opatrzyła i znudziła. Teraz znów, na nowo, rośnie zainteresowanie WOŚP. I ludzie znów wrzucą kilka złotych do kartonowych skarbonek, ze świeżą życzliwością spojrzą na kwestujących, zainteresują się osiągnięciami Fundacji.
Na złość "niepokornym".
Z rosnącą fascynacją obserwuję szał ataku na Owsiaka. To naprawdę pasjonujące: licytacja, kto negatywnie komentując działania WOŚP użyje bardziej przekonujących słów, a później - fala facebookowych udostępnień kolejnych nic nowego nie wnoszących komentarzy-do-komentarzy i felietonów.
Mam wrażenie, że wystarczy odpowiednio negatywny tytuł, żeby post/komentarz/artykuł był udostępniany przez dziesiątki bardzo zaangażowanych w sprawę przeciwników szeroko rozumianego lewactwa/pedalstwa/Tuska/GazetyWyborczej/tefałenu/teorii-o-globalnym-ociepleniu/...*
Efekt jest jeden - zamiast racjonalnej dyskusji nad ekonomiczną i społeczną skutecznością działań Orkiestry, zamiast rzetelnego, publicystyczno-eksperckiego rozliczenia funkcjonującego od 20 lat ruchu, zamiast wiarygodnego przedstawienia (owszem niewygodnych, ale jednak) faktów, mamy falę mniej lub bardziej szalonych wynurzeń. W tej fali toną te informacje wartościowe, które pozwoliłyby na rozsądną dyskusję.
Jeżeli normalnego człowieka zalewa jakakolwiek fala, będzie się przed nią bronił, będzie chciał zaczerpnąć powietrza. Więc wyłączy internet, wyjdzie z szalejącego przyboju na plażę i... z ulgą wrzuci 5 zł do puszki WOŚP. Bo akcja rodzi reakcję.
Doskonale pamiętam, jeszcze kilka lat temu wydawało się, że akcja prowadzona przez Jerzego Owsiaka chyli się ku upadkowi. Mówiono, że formuła się zużyła, że ludzie są zmęczeni, że media mniej chętnie angażują się w promocję, że "trzeba będzie przeformułować". To miał być początek końca.
Dzięki zmasowanej akcji anty-owsiakowej, paradoksalnie doszło do renesansu idei, akcji, znów ożyły pozytywne emocje. WOŚP jest na tyle dużą i nowoczesną maszynerią, a Owsiak - na tyle charyzmatycznym i zdolnym (choć kontrowersyjnym) PR-owcem, że teza o świadomym "podpuszczeniu" prawicy - dla uzyskania efektu oblężonej twierdzy, nie wydaje się wcale taka głupia...
* Pozwoliłem sobie na mały test-żarcik. Opatrzyłem ten post negatywnie brzmiącym tytułem i dałem odpowiednią ilustrację. Dla sprawdzenia, czy kilkoro znajomych, cierpliwie udostępniających wszelkie negatywne publikacje dotyczące WOŚP, udostępni i tę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz