Wiem, że odczuwacie taką potrzebę. Wiem, że wierzycie, iż kropla drąży skałę. Zazdroszczę Wam zaangażowania i determinacji. Czuję się nawet trochę winny (bo przecież myślę tak samo albo podobnie jak Wy, a nie pojawiam się tam regularnie). W każdym razie - mam do Was wielki szacunek. A jednocześnie mam poczucie, że Wasze zaangażowanie spala się na jałowym biegu, nie dając napędu.
Na początku ruchu KOD wybrałem się na plac Wolności. Teraz znów poszedłem - tym razem pod Krzyże. Niestety, nadal nie widzę w tym siły.
Uwaga, tekst jest długi. Czytasz na własną odpowiedzialność.